Krzysztof Lijewski: Nie jestem robocopem

WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara
WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara

Vive Tauron w niedzielę zaczyna grę o ćwierćfinał Ligi Mistrzów. - Limit naszych słabszych meczów się już skończył. Chcemy bić się o najwyższe cele, jeden gorszy występ może wszystko przekreślić - mówi przed meczem z Montpellier Krzysztof Lijewski.

WP SportoweFakty: Trener Dujszebajew mówił, że tylko poprzez dobre wyniki możecie wrócić do pełni formy. Sześć wygranych meczów z rzędu to dobry omen. Czuje pan moc w zespole?

Krzysztof Lijewski: Dobre wyniki budują dobrą atmosferę i lepsze samopoczucie, a przede wszystkim spokój psychiczny. Znając naszą drużynę, oprócz pozytywnych wyników liczy się dla nas także przyjemna i składna gra. Dużo od siebie wymagamy, dużo wymagają też kibice. Poprzeczka zawieszona jest bardzo wysoko, a zawsze chcemy dawać radość nie tylko sobie, ale przede wszystkim kibicom. Mam nadzieję, że ten słabszy okres jest za nami i teraz będziemy grać ładnie, przyjemnie dla oka, a przede wszystkim skutecznie.

Zwłaszcza, że nie będzie gdzie odrabiać ewentualnych strat.

- Dokładnie. Limit naszych słabszych meczów się wyczerpał. Teraz każda gorsza dyspozycja, mecz może skutkować tym, że zabraknie nas w kolejnych rundach. Cieszę się, że te ostatnie mecze wyglądały już o wiele lepiej niż miesiąc temu i dają trochę optymizmu. Oby ten najgorszy czas był już za nami.

Teraz przed wami najważniejsza rywalizacja sezonu - spotkanie z Montpellier. Jest się czego bać?

- Najlepszą rekomendacją dla tej drużyny jest obecność w ich składzie medalistów styczniowych mistrzostw świata. Ten fakt pokazuje jakiego kalibru jest to drużyna. Francuzi grają z dużą finezją i luzem w ataku pozycyjnym.Czerpią z tego radość, konsekwentnie starają się grać ofensywnie. Zdobywają także wiele bramek z kontry po agresywnej postawie w obronie.

To, że Francuzi w tym roku przydzieleni zostali do grup C/D może być trochę mylące?

- Na pewno. Na papierze Montpellier wygląda bardzo dobrze, w praktyce też. pokazali, że nie jedną silną drużynę potrafią odprawić z kwitkiem, jak chociażby PSG w Pucharze Francji. Montpellier wygrało z nimi dość łatwo i zdecydowanie. Wydaje mi się, że Francuzi zostali pokrzywdzeni, zostając wysłanym do grup C i D. Będąc w naszej walczyliby o wysokie lokaty.

Zanim dojdzie jednak do najważniejszych rozstrzygnięć zawodnicy na początku maja rozjadą się na reprezentacje. W ostatnich latach tych majowych zgrupowań nie było. To może mieć wpływ na wyniki np. w Final Four?

- Nie sądzę, aby to mogło w jakimś sensie wybić zawodników z rytmu. Wręcz przeciwnie, ciągle będziemy w grze. Im więcej grasz, tym lepiej utrzymujesz się w dyspozycji. Gorzej sprawa wygląda kiedy tych spotkań nie ma, bo to trochę analogiczna sytuacja do bycia kontuzjowanym - na samych treningach trudno sprawdzić formę.

Jesienią w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego mówił pan: "Ani moje zdrowie, ani dyspozycja sportowa nie upoważniają mnie do gry w reprezentacji". Po pół roku coś się zmieniło?

- Na razie nie. Na tę chwilę temat reprezentacji jest zamknięty.

Czyli w meczu Białorusią koszulki z nazwiskiem Lijewski nie ujrzymy?

- Niestety nie.

 Zdążył pan już odpocząć? Jak forma?

- Zdążyłem się trochę zregenerować, a co do dyspozycji - nigdy nie będę w pełni zadowolony z mojej formy. Zawsze dużo od siebie wymagam, bo wiem jak na mnie liczy drużyna, trener czy kibice i nie chciałbym ich wszystkich zawieść.

Nie był pan wówczas po prostu zmęczony piłką ręczną?

- Piłką ręczną nie, ale dyspozycja fizyczna nie dawała mi możliwości gry na tak wysokim poziomie. Grać oczywiście możesz, ale jeżeli chcesz być przydatny dla drużyny, musisz reprezentować jakiś poziom. Pewnych ograniczeń fizycznych po prostu się nie przeskoczy. Proszę zwrócić uwagę ile było urazów czy niespodzianek na ostatnich mistrzostwach świata. To pokazuje, że wszyscy jesteśmy jednak tylko ludźmi, żadne z nas robocopy.

Rozmawiał Maciej Szarek

ZOBACZ WIDEO Piękne trafienie Griezmanna! Zobacz skrót meczu Atletico - Sevilla [ZDJĘCIA ELEVEN]

Komentarze (0)