Klęska w półfinałowym meczu Pucharu Polski nie odebrała Vistalowi Gdynia pewności siebie. Gdynianki, które w minioną środę zostały rozgromione przez Metraco Zagłębie Lubin (26:12) z podniesioną głową przystąpiły do swojego pierwszego spotkania rundy finałowej PGNiG Superligi.
- Na pewno podeszłyśmy do tego meczu bardzo zmobilizowane. Wiadomo, że wróciłyśmy z Lubina w słabym humorze po tej przegranej i chciałyśmy się zrehabilitować, pokazać, że to był wypadek przy pracy. To nam się udało. - powiedziała po meczu Małgorzata Gapska. - Wygrałyśmy przede wszystkim charakterem. Cieszymy się, że udało się pokazać, że ciągle stać nas na walkę o medal.
Spotkanie z Pogonią Baltica Szczecin nie należało do łatwych - przez większość czasu zespoły toczyły bardzo wyrównany bój. W ostatnim kwadransie gry gdynianki nie dały już jednak szans rywalkom.
- Odjechałyśmy dopiero w końcówce. Wcześniej cały czas było na pograniczu dwóch-trzech bramek, wszystko się mogło zdarzyć. Wynik na pewno nie oddaje przebiegu meczu - uznała bramkarka gdyńskiego klubu, która odegrała kluczową rolę w meczu z Pogonią.
ZOBACZ WIDEO Tego nie uczą na kursach prawa jazdy. Zobacz, jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach na drodze
Podopieczne Pawła Tetelewskiego mają już na koncie 19 zwycięstw i aktualnie są liderem tabeli. Nad zajmującym drugie miejsce Kramem Startem Elbląg mają jednak zaledwie dwa punkty przewagi.
- Mam nadzieję, że kolejne mecze będą tak samo dobre jak ten i będziemy naszym kibicom sprawiać radość. Różnice w tabeli są tak niewielkie, że wszystko może się wydarzyć - przyznała Gapska. - W żadnym wypadku nie możemy myśleć o żadnych kolorach medali. Musimy wychodzić na każdy mecz dobrze przygotowane.
Bo klubu o nazwie Se Czytaj całość