Aspirujący do gry na parkietach PGNiG Superligi Ruch był murowanym faworytem tego spotkania i chyba tylko jakiś kataklizm mógł go pozbawić wygranej. Tymczasem gospodyniom wiedzie się w tym sezonie różnie, a los sypiący im obficie kontuzjami - też nie pomaga. W starciu z chorzowiankami w bramce MKS-u AZS UMCS wystąpiła grająca w drugoligowym MKS-ie II Lublin Paulina Mańko oraz nominalna obrotowa Anna Tatara.
Faworytki szybko objęły prowadzenie 3:0. Pierwszą bramkę dla lublinianek dopiero w 7 min. rzuciła ze skrzydła Magdalena Markowicz. Po kolejnych 180. sekundach zgodnie ze smutną tradycją ze składu akademiczek wypadła zawodniczka. Wracające do obrony Markowicz i Patrycja Kozak zderzyły się ze sobą. Ta druga po kilku minutach opuszczała parkiet w kołnierzu ortopedycznym. Strata zawodniczki wnoszącej dużo ożywienia do gry, nieco ostudziła zapał miejscowych. Chorzowianki zaczęły bezlitośnie punktować.
Sporo kłopotów sprawiała lubliniankom zwłaszcza była reprezentantka Polski Karolina Jasinowska. Na obrotowej Ruchu "wisiały" zazwyczaj dwie obrończynie, a ta i tak rzucała bramkę, albo dawała szansę jej zdobycia rzutu z karnego. Podopieczne Izabeli Puchacz odpowiadały pojedynczymi ciosami, choć niektóre były dosyć efektowne. W ostatnich dziesięciu minutach uaktywniła się Olga Figiel, a dobrą zmianę na lewym skrzydle dała Aleksandra Raczyńska. Do przerwy strata lublinianek wynosiła sześć bramek, ale ambicji i waleczności nie można im odmówić.
Po zmianie stron MKS AZS UMCS ruszył do ataku. W 34 min. po karnym Jarosz było tylko 13:17. Ruch po chwili zastopował jednak miejscowe. Naszpikowane weterankami superligowych parkietów chorzowianki, mimo, że kontrolowały mecz prezentowały się nad wyraz bezbarwnie. Wyróżniała się za to najlepsza snajperka drużyny - Oktawia Płomińska. Kilka rzutów obroniła kolejna z doświadczonych Niebieskich - Iwona Staś. Do gry Magdaleny Drażyk też nie można mieć większych zastrzeżeń. Błędy zawodniczek z Koziego Grodu, owocowały kontrami, które wystarczyły przeciwniczkom do budowania przewagi.
W 48 min. przy prowadzeniu podopiecznych Jarosława Knopika 29:20 wydawało się że może nastąpić pogrom lublinianek. Nic takiego nie miało jednak miejsca, bo Ruch przestał zdobywać bramki. Gospodynie za to rzucały je wtedy seriami. Jedną z wyróżniających się zawodniczek była Patrycja Szyszkowska, która wszystkie sześć bramek zdobyła w drugiej połowie.
Porażka różnicą trzech bramek była dla podopiecznych Puchacz swoistą nagrodą za ambitną walkę z Ruchem. Niebieskie zaś jeśli nie zlekceważyły lublinianek i nie zagrały na pół gwizdka, by liczyć na awans muszą zdecydowanie poprawić grę.
MKS AZS UMCS Lublin - KPR Ruch Chorzów 28:31 (10:16)
MKS AZS: Mańko, Tatara - Figiel 5, Blaszka 1, Raczyńska 3, Kozak 1 (1/1), Markowicz 3, Jarosz 7 (2/2), Szyszkowska 6, Wawrzonek 1, Horbowska-Zaranek 1
Karne: 3/3
Kary: 6 min. (Blaszka - 4 min., Wawrzonek - 2 min.)
Ruch: Staś, Bednarek - Benducka 2, Jasinowska 4, M. Drażyk 5, Piotrkowska 3, Żakowska 4 (3/3), Masłowska 3, Doktorczyk 1 (1/1), Rodak 4 (1/1), Płomińska 5 (1/1), Kiel
Karne: 6/6
Kary: 8 min. (M. Drażyk - 4 min., Zakowska i Doktorczyk - po 2 min.)
Sędziowie: Arkadiusz Filipiak oraz Tomasz Filipiak (Siemichocze)
Widzów: 80
Daniel Kordulski z Lublina
ZOBACZ WIDEO Real - Bayern. Monachijczycy mogą czuć się oszukani