Liga Mistrzów: Veszprem blisko upragnionego Final Four

Materiały prasowe / SEHA GAZPROM LEAGUE / Na zdjęciu: Laszlo Nagy
Materiały prasowe / SEHA GAZPROM LEAGUE / Na zdjęciu: Laszlo Nagy

Telekom Veszprem lepszy od Montpellier w pierwszym ćwierćfinale Ligi Mistrzów (26:23). Kapitalny mecz w barwach mistrzów Węgier rozegrał Mirko Alilović.

Sposób na Veszprem? Gra przez koło do Ludovika Fabregasa. Pomysł Patrice'a Canayera, szkoleniowca Montpellier, sprawdzał się w pierwszych fragmentach spotkania. 20-letni mistrz świata dość swobodnie radził sobie na kole z rywalami i powiększał dorobek.

To był wręcz wymarzony początek dla francuskiego klubu. Na przekór fanatycznym węgierskim kibicom, cudów między słupkami dokonywał Vincent Gerard, do tego doszły bramki wspomnianego Fabregasa i wydawało się, że Montpellier nie miało zamiaru poprzestać na wyeliminowaniu z rozgrywek ubiegłorocznego triumfatora z Kielc. Zwłaszcza, że w 15 minucie z boiska wyleciał Timuzsin Schuch. Podstawowy defensor wręcz znokautował Diego Simoneta, za co został "nagrodzony" niebieską kartką.

Strata lidera obrony okazała się punktem zwrotnym w meczu, z tym, że to... Veszprem zaczęło odgrywać główne role. W ślady Gerarda poszedł Mirko Alilović, który zepchnął w cień swojego vis a vis z francuskiej bramki. Chorwat znalazł sposób na Jure Doleneca i zneutralizował prawe rozegranie Montpellier.

Wkrótce obudziły się także gwiazdy drugiej linii Veszprem. Laszlo Nagy gubił obronę balansem ciała, rajdami popisywał się Aron Palmarsson, po przeciętnym początku właściwy rytm odnalazł Momir Ilić i francuska obrona niewiele była w stanie zdziałać. Po przerwie Veszprem zaznaczyło swoją wyższość i w 45 minucie objęło prowadzenie 21:16, czym wprowadziło miejscowych kibiców w euforię.

Mistrzowie Węgier jedną nogą są w Final Four, choć ich przewaga po pierwszym meczu mogła być jeszcze większa. Po bramce Valentina Porte'a Montpellier zmniejszyło stratę do dwóch goli (23:25), w dodatku grało z przewagą jednego zawodnika. Drużyna Canayera w prosty sposób zmarnowała jednak szansę na kolejnego gola, błyskawicznie odpowiedział Palmarsson i Veszprem jest w niezłej sytuacji przed rewanżem. Trzeba jednak pamiętać, że Montpellier na własnym parkiecie to zdecydowanie groźniejszy zespół.

Ćwierćfinał Ligi Mistrzów (I mecz):

Telekom Veszprem - Montpellier HB 26:23 (13:10)
Najwięcej bramek: dla Telekomu - Aron Palmarsson, Andreas Nilsson - po 6, Momir Ilić 4; dla Montpellier - Valentin Porte 5, Jure Dolenec, Mathieu Grebille - po 4

ZOBACZ WIDEO: Łukasz Jurkowski: To będzie piekło i wielkie przeżycie, tworzymy nową historię KSW

Komentarze (4)
avatar
Grzymisław
23.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wygrana u siebie przewagą trzech goli to nie jest wcale zbyt dobry wynik dla będącego przecież trochę drużyną własnego boiska i znanego z fanatycznego tłumu kibiców Veszprem. Oczywiście mają ta Czytaj całość
avatar
Miasto mistrzów - Kielce
22.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Veszprem może nie podołać tego się obawiam.Zaliczka wysoka nie jest jakby wygrali 6-7 bramek to nie byłoby tematu.Vardar raczej awansuje i właściciel będzie musiał odłożyć plany odejścia z klub Czytaj całość
avatar
kibiCK
22.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Veszprem raczej tego nie puści. Nie powinni przegrać -4 w rewanżu. Stawiam na wyrównany mecz i wynik w okolicach remisu. 
Bartłomiej Kwiatkowski
22.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ogladalem ten mecz rownolegle z Flensburg - Vardar. Montpellier pokazalo ze jest bardzo dobrym zespolem i absolutnie sprawa awansu nie jest przesadzona, chociaz faworytem jest wegierski zespol. Czytaj całość