- Mecz był ciężki, zacięty. Wynik długo oscylował wokół dwóch, trzech, a czasem jednej bramki przewagi Pogoni. Wszystko zależało od tego, która drużyna mocniej przycisnęła - dodał Sondej.
Jego zespół od początku spotkania miał problemy z Bosym. Doświadczony kołowy tylko w pierwszej połowie rzucił cztery bramki. Pogoń już na starcie odjechała rywalom na dystans czterech goli i do końca meczu nie pozwoliła im ani raz doprowadzić do remisu.
- Nastawialiśmy się, że Pogoń sporo będzie grała z Bosym, ale mimo tego mieliśmy problemy z upilnowaniem go. Nie było pomocy (między zawodnikami). Arek swoje rzucił, do tego dołączył dużą liczbę rzutów karnych. To on nas pokarała - ocenił Sondej.
Mimo problemów z wyłączeniem Bosego z gry, Stal w końcówce pierwszej połowy zdołała złapać kontakt z rywalami. Wynik mógłby być jeszcze lepszy, gdyby nie cztery zmarnowane przed przerwą rzuty karne. Skuteczność była jednak problemem zespołu w całym meczu.
- Rzadko się nam zdarzają takie mecze, a to byśmy nie rzucili czterech karnych stało się chyba pierwszy raz w sezonie. Może to efekt zmęczenia, bo ostatni maraton gier i wąska kadra nam nie służą. W kolejnych meczach może jednak będzie lepiej - skończył trener Stali.
"Czeczeńców" czeka teraz wyjazdowy mecz w Elblągu z Meblami Wójcik, które w poniedziałek wygrały w Legionowie 26:16. Jeśli Stal chce się włączyć w grę o Puchar PGNiG Superligi, sobotni mecz z beniaminkiem musi wygrać.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: chwiał się na nogach. Cudem dotarł do mety