Stal przegrała z Arkadiuszem Bosym. Tomasz Sondej: To on nas pokarał

Materiały prasowe / SPR STAL MIELEC / Na zdjęciu: Arkadiusz Bosy
Materiały prasowe / SPR STAL MIELEC / Na zdjęciu: Arkadiusz Bosy

SPR Stal Mielec nie zatrzymała Sandra Spa Pogoni Szczecin w pierwszym meczu Pucharu PGNiG Superligi. - Naszym katem był Arkadiusz Bosy - przyznał trener Stali Tomasz Sondej.

- Mecz był ciężki, zacięty. Wynik długo oscylował wokół dwóch, trzech, a czasem jednej bramki przewagi Pogoni. Wszystko zależało od tego, która drużyna mocniej przycisnęła - dodał Sondej.

Jego zespół od początku spotkania miał problemy z Bosym. Doświadczony kołowy tylko w pierwszej połowie rzucił cztery bramki. Pogoń już na starcie odjechała rywalom na dystans czterech goli i do końca meczu nie pozwoliła im ani raz doprowadzić do remisu.

- Nastawialiśmy się, że Pogoń sporo będzie grała z Bosym, ale mimo tego mieliśmy problemy z upilnowaniem go. Nie było pomocy (między zawodnikami). Arek swoje rzucił, do tego dołączył dużą liczbę rzutów karnych. To on nas pokarała - ocenił Sondej.

Mimo problemów z wyłączeniem Bosego z gry, Stal w końcówce pierwszej połowy zdołała złapać kontakt z rywalami. Wynik mógłby być jeszcze lepszy, gdyby nie cztery zmarnowane przed przerwą rzuty karne. Skuteczność była jednak problemem zespołu w całym meczu.

- Rzadko się nam zdarzają takie mecze, a to byśmy nie rzucili czterech karnych stało się chyba pierwszy raz w sezonie. Może to efekt zmęczenia, bo ostatni maraton gier i wąska kadra nam nie służą. W kolejnych meczach może jednak będzie lepiej - skończył trener Stali.

"Czeczeńców" czeka teraz wyjazdowy mecz w Elblągu z Meblami Wójcik, które w poniedziałek wygrały w Legionowie 26:16. Jeśli Stal chce się włączyć w grę o Puchar PGNiG Superligi, sobotni mecz z beniaminkiem musi wygrać.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: chwiał się na nogach. Cudem dotarł do mety

Komentarze (0)