- Mówiąc całkowicie szczerze, przyjechaliśmy do Mielca tak naprawdę z biegu. W czwartek spotkaliśmy się na zbiórce, od soboty i meczu w Głogowie nie odbyliśmy ani jednego treningu. Wyszło, udało się, brawa dla chłopaków - komentował.
Jego zespół w Mielcu wykorzystał problemy rywali i zgarnął pierwsze punkty w grze o Puchar PGNiG Superligi. Zwycięstwo było o tyle cenne, że Pogoń odniosła je bez liderów drugiej linii - Pawła Krupy i Kiryła Kniaziewa oraz podstawowego bramkarza Edina Tatara.
- Cieszę się, że wygraliśmy, bo po tych stratach (kadrowych) doszliśmy do siebie i chciało się oglądać tę naszą grę. Oczywiście Mielec też ma swoje straty i to był taki mecz "szpital na szpital". W ostatnim czasie mieliśmy maraton gier, graliśmy w środę i sobotę - czy to ligę, czy Puchar Polski, czy jakieś zaległe mecze. Fizycznie musieliśmy dojść do siebie - dodał Biały.
Pogoń praktycznie całe piątkowe spotkanie miała pod kontrolą. Zespół szybko zbudował kilka bramek przewagi i choć Stal goniła wynik, to Pogoń ani razu nie pozwoliła jej doprowadzić do remisu.
ZOBACZ WIDEO: Katarzyna Kiedrzynek wyzywa Zbigniewa Bońka na boiskowy pojedynek. "To bardzo ważny zakład!"
- Na początku meczu bardzo dobre spisywaliśmy się w ataku. Graliśmy wysoko, szybko, z dobrym tempem. Potem przyszedł lekki chaos, również w obronie. W przerwie wyjaśniliśmy sobie jednak co robimy źle i w drugiej połowie było widać, że obrona była już zwarta. Stal narzuciła wysokie tempo, zaczęli grać kontrę, co sprawiało nam problemy, ale wytrzymaliśmy. Zagraliśmy konsekwentnie i to dało nam punkty - ocenił Adam Wąsowski.
Pogoń w Mielcu wykonała pierwszy krok w kierunku wygrania Pucharu Superligi. Kolejny może uczynić w piątek w Piotrkowie Trybunalskim. O 18:30 zagra tam z Piotrkowianinem.