Sytuacja w tabeli w eliminacjach do mistrzostw Europy jest bardzo trudna, ale na szczęście dla Biało-Czerwonych wszystko jest w ich rękach. Nie mogą sobie jednak pozwolić na porażkę.
- Nie wyobrażam sobie mistrzostw Europy bez Polski. Zawsze byłem i nadal jestem optymistą życiowym. Uważam, że awansujemy i to jest cel, który jest w naszym zasięgu - mówi nam Artur Siódmiak.
O tym, jak ważny jest to mecz, niech świadczą słowa trenera reprezentacji Tałanta Dujszebajewa, który powiedział: "Denerwuję się bardziej niż przed mistrzostwami świata".
- To jest element koncentracji, gra słów - uspokaja Siódmiak po czym dodaje: - Nie przywiązywałbym do tego uwagi. Trener miał oczywiście na myśli to, że jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji, jeśli chodzi o awans do mistrzostw Europy. Nie ma jednak rzeczy niemożliwych, ponieważ zespół Białorusi jest absolutnie w naszym zasięgu. Niemniej jednak czeka nas jeszcze kilka spotkań, a dwumecz z Białorusią jest tylko pierwszym krokiem w kierunku mistrzostw Europy. Ranga tego spotkania jest bardzo duża, ale ze strony trenera jest to tylko gra słów. Nie przywiązywałbym do tego większej uwagi.
ZOBACZ WIDEO: Katarzyna Kiedrzynek wyzywa Zbigniewa Bońka na boiskowy pojedynek. "To bardzo ważny zakład!"
Do reprezentacji Polski wracają Karol Bielecki oraz Krzysztof Lijewski. Ich doświadczenie, a przede wszystkim umiejętności, powinny sprawić, że Biało-Czerwoni podejdą do pojedynku z Białorusinami z większą wiarą we własne umiejętności.
- Powrót Bieleckiego i Lijewskiego sprawi, że podniosą się morale. Oni są dobrymi duchami drużyny. Aczkolwiek nie ma ludzi niezastąpionych. Bardzo się cieszę, że chcą jeszcze pomóc zespołowi i zdają sobie sprawę, jak ważne są to mecze dla reprezentacji Polski. Oni tak naprawdę nie zakończyli kariery w kadrze tylko przerwali ją na chwilę. Należy się tylko z tego cieszyć. Pomogą zarówno na boisku, jak i w szatni. Sportowo nie będziemy się rozwodzić, ponieważ są to zawodnicy klasy światowej - zakończył Artur Siódmiak.
Pierwszy mecz zostanie rozegrany w Mińsku 4 maja, rewanż trzy dni później w Płocku.