Były reprezentant Polski jako kat i rycerz. Historyczne zamiłowanie Roberta Wasilewskiego

- Jako kat przypalałem kobiety gorącym żelazem. Okładałem je też rózgami. Służyły do tego specjalne techniki - opowiada o swojej nowej pasji były reprezentant Polski w piłce ręcznej. W bractwie nazywają go "Krwawy Wasyl".

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
WP SportoweFakty / materiały prywatne (fot. Ewa Wawoczny)

- Jak tylko dołączyłem do Opolskiego Bractwa Rycerskiego, z racji postury zostałem od razu wyznaczony do pełnienia roli kata - opowiada 58-letni obecnie Robert Wasilewski, 62-krotny reprezentant Polski. Były bramkarz piłki ręcznej wstąpił do stowarzyszenia w 2006 roku. Katem był przez siedem kolejnych lat.

Historyczną pasją zaraził go syn. - Kiedy rozpocząłem działalność w rycerstwie, on miał 18 lat. Na własny koszt, z moim jedynie wsparciem, skompletował sobie zbroję. Na początku kupił miecz, później uszył przyszywkę i nabył hełm. Koszt załatwienia całości za jednym razem wynosił bowiem około 4-5 tysięcy złotych - dodaje.

Rekwizyty używane przez członków bractwa są bardzo podobne do tych, jakich rycerze używali w średniowieczu. Jedyna znacząca różnica dotyczy poziomu ostrości broni białej.

- Nie walczymy ostrymi narzędziami, wszystkie są stępione. Jako kat nie mogłem mieć bardzo ostrego topora. Ludzie bez przerwy przychodzili i go dotykali. Nie chciałem mieć przez to kłopotów - tłumaczy Wasilewski.

ZOBACZ WIDEO: Polski pilot paralotni przeżył chwile trwogi. "Musiałem ratować się spadochronem" (WIDEO)

Przypalanie i bicie

Obok pokazów uderzenia toporem od czasu do czasu brał udział w walkach. Nieobce były mu też inne tortury. - Przypalałem kobiety gorącym żelazem. Była specjalna technika, polegająca na wkładaniu kawałka surowego boczku pod spód strażackiego, bardzo podobnego kolorystycznie kombinezonu. Używałem autentycznego czerwonego ognia, było czuć swąd. Numer ten zawsze robiło się po ciemku. A następnie boczek się smażyło i zjadało - zdradza z uśmiechem.

Pełniąc funkcję kata, nie stronił również od bicia. - Okładałem dziewczyny rózgami, bo tego wymagały moje obowiązki. Wtedy jednak zawsze zakładałem im kamizelkę kuloodporną, ze specjalną blaszaną wkładką. Mimo to wszystko wyglądało bardzo autentycznie, dookoła słychać było dziecięcy pisk.

Bo to właśnie dzieci stanowią większość widowni na wydarzeniach, w których bierze udział Opolskie Bractwo Rycerskie, liczące obecnie około 60 osób. Pokazy z udziałem kata o pseudonimie "Krwawy Wasyl" nie odbywały się z udziałem osób postronnych. Kobiety biorące w nich udział należały do stowarzyszenia.

Wasilewski stracił dalszą możliwość bycia katem w 2013 roku przy kościelnym ołtarzu, wraz z pasowaniem na rycerza. By się nim stać, trzeba umieć walczyć i być członkiem bractwa przynajmniej sześć lat.

Na kolejnej stronie przeczytacie o średniowiecznej atmosferze podczas turniejów rycerskich oraz o losach Wasilewskiego przed przystąpieniem do Opolskiego Bractwa Rycerskiego.

Czy pamiętasz Roberta Wasilewskiego z występów w reprezentacji Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×