Tałant Dujszebajew: Możemy skończyć grupę nawet na szóstym miejscu, jeśli później awansujemy do Final Four

Materiały prasowe / SPR STAL MIELEC / PGNIG SUPERLIGA / Na zdjęciu: Tałant Dujszebajew
Materiały prasowe / SPR STAL MIELEC / PGNIG SUPERLIGA / Na zdjęciu: Tałant Dujszebajew

Przed szczypiornistami PGE VIVE Kielce drugie w tym sezonie starcie Ligi Mistrzów. Pierwsze zakończyło się porażką podopiecznych Tałanta Dujszebajewa, ale trener zapewnia że nie ma powodów do obaw i w drużynie panuje pozytywne nastawienie.

Kielczanie na inaugurację tegorocznych rozgrywek przegrali w Brześciu. Teraz czeka ich pierwsze spotkanie w Kielcach i chyba nikt nie wyobraża sobie, że we własnej hali żółto-biało-niebiescy nie zdobędą dwóch punktów.

- Skupiamy się, by zagrać w niedzielę to, co chcemy. Mam bardzo pozytywne nastawienie. Jestem pewny, że razem z naszymi kibicami damy z siebie wszystko. Od drugiego kwietnia, gdy przegraliśmy z Montpellier HB, nie graliśmy na własnym parkiecie w Lidze Mistrzów. Teraz zmierzymy się z wielkim klubem, wielkim zespołem, do którego mamy ogromny szacunek. Mam nadzieję, że zagramy dobry mecz, bo taki jest nam potrzebny, że będziemy mieli wsparcie przez sześćdziesiąt minut, i że nasza współpraca z kibicami zaowocuje zwycięstwem - mówi trener mistrzów Polski, Tałant Dujszebajew.

Porażka z Mieszkowem Brześć, to już piąta z rzędu, a szósta w siedmiu starciach wyjazdowa przegrana kielczan. Żółto-biało-niebiescy nie skupiają się jednak na tym, co było i patrzą w przyszłość. Nie demonizują także pojedynku rozegranego na Białorusi.

- System rozgrywek, z grupami A i B jest taki, że każdy mecz jest bardzo ciężki i niesamowicie trudny. Kiedy rok temu zaczęliśmy od czterech zwycięstw, to nic nie znaczyło. Nieważne, jak się zacznie, ważne, jak się skończy. W sezonie, gdy wygraliśmy Ligę Mistrzów, też pierwszy mecz w grupie - w Szeged - przegraliśmy. Tutaj nie ma żadnego dramatu - nie ma dużej różnicy, czy będzie się pierwszym czy drugim. Powiem więcej, jeśli dzisiaj miałbym być szósty, ale awansowałbym do Final Four, to podpisałbym to w ciemno - twierdzi szkoleniowiec PGE VIVE.

Kielczanie, jak co roku, mają jasny cel - awans do najlepszej czwórki i bilet do Kolonii. - Chodzi o to, żeby jako zespół cały czas się rozwijać. Muszę patrzeć pozytywnie, nie mogę płakać po każdym przegranym meczu, bo wtedy nigdy nie osiągnęlibyśmy tego, co chcemy. W roku, w którym wygraliśmy Ligę Mistrzów, szczęście sportowe było po naszej stronie - ponieśliśmy porażkę w pierwszym meczu- nic się nie stało, nie zajęliśmy pierwszego miejsca w grupie - ale to nadal nie był problem, przegraliśmy dziesięcioma bramkami w Skopje i nic. Najważniejsze, żebyśmy w marcu awansowali do 1/4, a w kwietniu do najlepszej czwórki. To jest nasz cel i nie ukrywamy tego. Jesteśmy PGE VIVE, chcemy mieć zwycięski charakter, wygrywać każdy mecz. Będziemy walczyli o zwycięstwo w grupie - zapowiada Dujszebajew.

Mistrzowie Polski mają za sobą tylko jedną przegraną. Ich rywale z THW Kiel od początku sezonu radzą sobie dużo słabiej. W DKB Bundeslidze zajmują dopiero ósme miejsce - mają już na swoim koncie trzy przegrane i to w meczach, w których byli faworytami. Ligę Mistrzów także rozpoczęli od porażki - z Paris Saint-Germain HB.

- Zawsze, gdy w zespole następuje zmiana zawodników czy generacji, potrzeba dużo czasu i cierpliwości. Oni drugi rok budują młodą drużynę, w której są gracze urodzeni w '96 czy '95 roku. Ja jestem pewny, że będą chcieli u nas wygrać, ale w momentach, gdy coś się psuje i nie idzie, to tylko razem można wyjść z tej sytuacji. Oni są teraz w trudnym położeniu, ale to nie jest nasz problem. W niedzielę musimy zagrać z wielkim szacunkiem do wielkiego klubu i wygrać ten mecz - mówi trener żółto-biało-niebieskich.

ZOBACZ WIDEO Miłka Raulin chce wejść na Mount Everest

Źródło artykułu: