Liga Mistrzów: festiwal nieskuteczności i niespodzianka w Nantes

Materiały prasowe / Stéphane Pillaud / Sportissimo / LNH / Eduardo Gurbindo (z piłką)
Materiały prasowe / Stéphane Pillaud / Sportissimo / LNH / Eduardo Gurbindo (z piłką)

Efektowny handball przed przerwą i festiwal nieskuteczności w drugiej połowie. Szczypiorniści HBC Nantes i Rhein-Neckar Loewen w 3. kolejce Ligi Mistrzów podzielili się punktami (26:26).

W Nantes od dwóch lat próbują zbudować drużynę na miarę sukcesu w Lidze Mistrzów. Co sezon, to bardziej spektakularne transfery. Zaczęło się od Eduardo Gurbindo, Dominika Kleina i Oliviera Nyokasa. W kolejnym okienku wszystkie dotychczasowe ruchu przyćmiło ściągnięcie Kiryła Łazarowa. Macedoński bombardier, nawet w wieku 37 lat, gwarantuje solidny wkład w grę i przede wszystkim zdobycze bramkowe. Z byłym rozgrywającym Barcelony, Nantes zaczyna na dobre liczyć się w stawce.

Francuski zespół przeciwko Lwom z Mannheim pokazał większość swoich atutów. Szybkie, dynamiczne akcje, wykorzystywanie całej szerokości parkietu. I oczywiście bramki Łazarowa. Macedończyk nie kombinował, wychodził w górę i odpalał jak z armaty. Odważne decyzje podejmował 20-letni Romain Lagarde, jakby naprzeciwko siebie miał - przy całym szacunku - ligowych rywali z Ivry, a nie mistrzów Niemiec.

Nantes na drodze do sukcesu napotkało poważną przeszkodę, Mikaela Appelgrena. Dzięki Szwedowi, Rhein-Neckar Loewen zeszło na przerwę z prowadzeniem 16:15.

Bramki sypały się jak z rękawa, a gra Lwów w ogromnym stopniu zależała od Andy'ego Schmida. Takie mecze, jak ten z Nantes, to dla Szwajcara naturalne środowisko życia. Gdy kolegom nie idzie, rozgrywający przeważnie sam bierze na siebie odpowiedzialność.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Artyści, nie piłkarze. Wybrzeże Gdańsk dało show

Nieraz Schmid bił głową w mur. Nie mogło być inaczej, skoro miewał wokół siebie nawet trzech obrońców. Potrafił jednak znaleźć lukę i zaskoczyć świetnie dysponowanego Arnauda Sifferta. Niespodziewanie obudził się Momir Rnić. Serb, kandydat na następcę Kima Ekdahla Du Rietza, po serii bezbarwnych występów w końcu ustawił celownik jak należy i wykorzystywał prawie dwa metry wzrostu.

Oczywiście, rozgrywający Lwów należeli do głównych aktorów widowiska, ale żaden nie odegrał takiej roli jak Appelgren. Szwed przez 14 minut drugiej połowy tylko dwa razy wyciągał piłkę z siatki. Nantes marnowało sytuacje nie do zmarnowania, po niektórych interwencjach golkipera RNL tracili wiarę w powodzenie następnej próby. Na jednego gola Nantes przypadało pięć pudeł.

Szwed nie wygrał jednak kolegom meczu, bo ci fatalnie spisywali się w ataku, tylko nieznacznie lepiej niż Nantes. Zresztą francuski zespół w końcówce poczuł, że rywale są do ugryzienia. Trafiali coraz częściej, aż (za sprawą karnego Łazarowa) udało się doprowadzić do remisu 22:22. RNL na moment odzyskało inicjatywę (24:26), ale Nicolas Tournat w 59. minucie zapewnił Nantes niespodziewany punkt.

Liga Mistrzów, grupa A (3. kolejka):

HBC Nantes - Rhein-Neckar Loewen 26:26 (15:16)
Najwięcej bramek: dla Nantes - Romain Lagarde, Kirył Łazarow - po 6, Nicolas Tournat, Julian Emonet - po 3; dla RNL - Andy Schmid 8, Bogdan Radivojević 4, Momir Rnić, Mads Mensah Larsen, Hendrik Pekeler - po 3

#DrużynaMZRPBramkiPkt
1 FC Barca Lassa 14 12 0 2 486:391 24
2 Telekom Veszprem 14 10 0 4 410:382 20
3 Vardar Skopje 14 9 1 4 406:390 19
4 PGE VIVE Kielce 14 7 0 7 439:430 14
5 Rhein-Neckar Loewen 14 7 0 7 418:410 14
6 Mieszkow Brześć 14 4 1 9 379:419 9
7 Montpellier HB 14 3 1 10 377:414 7
8 IFK Kristianstad 14 2 1 11 396:475 5
Źródło artykułu: