Andreas Wolff: Nie mam wybujałego ego. W Kielcach chcę pełnić jednak ważną rolę

WP SportoweFakty / SZYMON ŁABIŃSKI / Na zdjęciu: Andreas Wolff
WP SportoweFakty / SZYMON ŁABIŃSKI / Na zdjęciu: Andreas Wolff

- Czuję tu bijącą pasję do piłki ręcznej. To coś, czego szukam - mówi Andreas Wolff, który będzie zawodnikiem PGE VIVE Kielce. W poniedziałek ogłosił to Bertus Servaas. - Chcę pełnić tu ważną rolę - mówi Niemiec, który w 2019 roku opuści THW Kiel.

[b]

Maciej Szarek, WP SportoweFakty: To już drugi pana pobyt w Polsce w ciągu 8 dni.
Andreas Wolff, obecny bramkarz THW Kiel, przyszły golkiper PGE VIVE Kielce :[/b]

Zgadza się. Pierwsza wizyta zakończyła się bardzo źle, bo przegraliśmy w poprzednią niedzielę z VIVE aż jedenastoma bramkami. To coś niespotykanego dla THW oraz także i dla mnie. To nas bardzo zabolało. Mam nadzieję, że jak już dołączę do VIVE, będziemy osiągać podobne rezultaty, z tym tylko, że ja będę w zwycięskiej drużynie. Jestem też pod wrażeniem atmosfery w Hali Legionów, bo była niesamowita i już czuję podekscytowanie wizją gry tam na co dzień. Drugi przylot do Polski, by podpisać kontrakt, jest więc już znacznie przyjemniejszy.

Przylatując na mecz w Kielcach decyzja o transferze była już podjęta?

Tak. Wiedziałem już, że zagram w VIVE. Chciałem pokazać się więc jako dobry bramkarz przed nowymi kibicami, ale po takim meczu, jak tamten, nikogo z THW nie można wyróżnić pozytywnie.

ZOBACZ WIDEO Tałant Dujszebajew zachwycony: Jestem dumny. To transferowy hit

Czyli to były szybkie negocjacje?

Raczej tak, na pewno nie były trudne. Całość trwała jednak kilka miesięcy, bo to nie jest decyzja, którą podejmujesz z dnia na dzień. Po razie rozmawiałem z trenerem Tałantem Dujszebajewem oraz z prezesem Bertusem Servaasem. Oni mnie przekonali. Uważam, że to dojrzała decyzja, bo dużo nad nią myślałem. Miałem jednak pozytywne nastawienie od początku i cieszę się, że tak to się wszystko zakończyło.

Był też telefon do Tobiasa Reichmanna? Będzie pan drugim Niemcem w VIVE.

Tak. Mówił o Kielcach same dobre rzeczy i to tylko upewniło mnie, że mój wybór jest słuszny.

A wiemy, że nie tylko VIVE się panem interesowało.

Oczywiście to nie była jedyna oferta, prawda. Większość czołowych klubów Europy wyrażała mniejsze lub większe zainteresowanie, ale pomimo tych alternatyw, po rozmowach z trenerem i z prezesem VIVE uznałem, że to jest właśnie najlepszy wybór. Jestem pod wrażeniem tego, jak przedstawiają i jak planują tutaj projekt sportowy. Czuję także bijącą od nich pasję do piłki ręcznej, którą okazywali podczas rozmów. To coś, czego szukam.

Veszprem podobno wykładało na stół nawet 2.6 miliona euro!

Nic mi o tym nie wiadomo, tylko o tym czytałem. Nie wiem czy faktycznie rozmawiali o takiej kwocie z moim agentem, ale nigdy nie słyszałem o tym z poważnego źródła, a mój menedżer raczej by mi przecież powiedział. Myślę, że po prostu wymyślił to jakiś szalony dziennikarz. Bo to przecież szalone! To byłaby bezprecedensowa sprawa.

Tydzień temu rozmawiałem z Domagojem Duvnjakiem. Powiedział, że kategorycznie nie chciał opuszczać Bundesligi. Pan nie miał oporów wyjechać?

Jestem Niemcem, wychowałem się na Bundeslidze. Oczywiście, że poniekąd tak. Grałem tam jednak przez wiele lat, a przenosiny do Kielc traktuję jako szansę: nauka nowego języka, poznanie nowego miejsca, kraju, kultury, otworzenie się na świat. A Bundesliga też nie jest doskonała. Grając w THW zauważyłem, że najlepsi gracze raczej stamtąd odchodzą: do Kielc, Barcelony, Veszprem czy Paryża. Może dlatego, że choć Bundesliga jest najlepsza, to jest strasznie wymagająca. To na dłuższą metę prowadzi do tego, że zatracasz przyjemność z gry. Każdy mecz jest o życie, nie ma czasu, by cieszyć się piłką ręczną.

O Andreasie Wolffie świat dowiedział się podczas polskich Mistrzostw Europy 2016.

Wcześniej dla ogółu byłem tylko jednym z wielu bramkarzy w Bundeslidze. Euro podniosło jednak moją popularność. Teraz media skupiają się na mnie, mówią, że stałem się jednym z najpopularniejszych szczypiornistów w Niemczech. Z tego turnieju mam oczywiście same dobre wspomnienia. Wyprawa do Polski była dla nas, Niemców, wielkim sukcesem (Niemcy wygrali mistrzostwo Europy - red.). Dlaczego druga, dłuższa co prawda, nie miałaby zakończyć się dla mnie podobnie?  

Ale THW zauważyło pana już wcześniej? Kontrakt z "Zebrami" parafował pan jeszcze przed Euro. 

Tak. W Niemczech każdy wiedział, że mogę być dobrym bramkarzem, kto widział mnie wcześniej w akcji. THW też, bo jak się okazało obserwowali mnie co tydzień w Bundeslidze. Przed Euro, w 2015 roku, miałem przeczucie, że przejście do Kilonii będzie najlepszym ruchem, ale po mistrzostwach to się zmieniło. Wydaje mi się, że zacząłem pełnić inną role w świecie piłki ręcznej; zrozumiałem, że mogę grać na najwyższym poziomie. Można powiedzieć więc, że podpisanie kontraktu było trochę zbyt pochopne i za wcześnie.

Więc transfer nie spełnił pana nadziei?

Przede wszystkim: transfer do THW był od zawsze moim marzeniem. Podpisując kontakt czułem, że spełnia się jeden z moich snów. Ale po czasie nie jestem pewien czy pod względem sportowym, mojego rozwoju, wybrałem najlepszą opcję. Wtedy miałem też innego agenta, który chyba nie wierzył we mnie tak, jak teraz Sasa (Bratić, agent Wolffa - red.). Gdybym współpracował z nim już wtedy, podjąłbym inną decyzję. 
[nextpage]W wywiadzie w niemieckim "NDR", mówił pan, że "nie mógł porozumieć się z zarządem” w sprawie przedłużenia umowy i dalszej gry w Kilonii. Powód?

Nie grałem - albo zmienialiśmy się z Niklasem (Landinem - red.) w mniej ważnych meczach, albo on grał dużo więcej w tych najważniejszych. A ja jestem zawodnikiem, który potrzebuje dużo minut. Wtedy mogę pokazać pełnię swoich możliwości. Decyzja o rozstaniu była obopólna, podaliśmy sobie ręce w porozumieniu i zacząłem szukać nowego klubu. Obecna sytuacja nie pasowała obu stronom. W żadnym wypadku nie jestem na nich zły. Zostały popełnione pewne błędy i teraz mądrzejszy w doświadczenie ruszam w nową stronę. 

Czuje pan, że przegrał pan rywalizację z Niklasem Landinem?

Pewnie wielu ludzi tak pomyśli - że właśnie dlatego odchodzę. Ale ja myślę, że jesteśmy na podobnym poziomie. Sprawa potoczyła się jednak w myśl zasady: ty albo ja. Wygraj lub zgiń. Obu nam ta sytuacja nie pasowała. On przedłużył swój kontrakt w listopadzie, obaj wiedzieliśmy już, że nie może być dalej tak, jak było do tej pory. Ponadto Dania leży bliżej Kilonii niż moja rodzinna miejscowość, więc Niklasowi bardzo zależało na przedłużeniu kontraktu. Kiedy zrobił to przede mną, stwierdziłem, ze czas odejść.

Czyli po części podrażniona ambicja?

Tak, na pewno. Chcę być ważną częścią zespołu, klubu. W Kilonii nie mogłem mieć tego zagwarantowanego.

W efekcie przypięto panu jednak łatkę tego ze zbyt dużym ego.

To nieprawda. Nie przyszedłem do THW żądając: "Jestem Andreas Wolff i mam zawsze grać!". Podjąłem rękawice z Niklasem, zakolegowaliśmy się, nie uważałem nas za rywali, ale piłka ręczna to sport tylko z jednym bramkarzem. Moim celem od zawsze było grać. I to jak najlepiej. To ważne zwłaszcza dla nas, stosunkowo młodych zawodników. A wrażenie dużego ego mogło wyniknąć tylko i wyłącznie z mojej ogromnej chęci gry, bo kocham piłkę ręczną i chcę być na parkiecie. W żadnym razie nie z mojej popularności czy zadufania w sobie.

Podobno chciał pan odejść nawet już teraz, ale ma pan duży, wiążący kontrakt z THW.

To wymysł mediów. Nigdy nie podjąłem tematu opuszczenia THW już tego lata.

A bez szans, że dołączy pan do VIVE już po tym sezonie? 

Kontrakt mam do końca sezonu 2018/2019. Nigdy nie wiadomo jednak, co się może zdarzyć. Umowę z VIVE podpisałem od czerwca 2019 roku i taki jest obecny plan. Do tego czasu będę dawał z siebie wszystko w Kilonii, jak dotąd.

W Kielcach jednak też będzie dwóch świetnych bramkarzy – Filip Ivić i Vladimir Cupara.

Pewnie, będzie rywalizacja. To zawsze pomaga. Zresztą, w którym klasowym klubie w Europie nie miałbym groźnego rywala? Tutaj też nie przyjdę z założeniem, że mam grać po 60 minut za nazwisko. To niemożliwe. Będę się chciał dalej rozwijać, partner w bramce zawsze jest dobrą okazją, żeby się czegoś nowego nauczyć. Przychodzę do Kielc jednak pełnić tutaj, mam nadzieję, naprawdę ważną rolę.

Wie pan jak zostanie to rozwiązane? Ktoś będzie musiał odejść lub pójść na wypożyczenie?

Nie mam pojęcia. Z tego, co wiem, Vladimir nie zagrał jeszcze przecież nawet jednego meczu w VIVE, więc sprawa na pewno wyjaśni się dopiero w przyszłości.

Ciągle porównują tu pana z Manuelem Neuerem.

Obaj jesteśmy bramkarzami, obaj jesteśmy z Niemiec, obaj gramy w reprezentacji, osiągamy mniejsze lub większe sukcesy. On jest jednak najlepszy na świecie na swojej pozycji, ja mam nadzieję dojść do jego poziomu. Miło mi z powodu tych porównań. Mamy też, mam nadzieję, podobne podejście: chcemy pomagać swojemu zespołowi, nie tylko obronami, ale także zachowaniem w szatni i na parkiecie. Po prostu chcemy wygrywać.

Na Twitterze: 

Źródło artykułu: