Francja: wygrana Przybylskiego, porażka Walczaka. Kiepskie występy obu Polaków

WP SportoweFakty / TOMASZ FĄFARA / Na zdjęciu: Patryk Walczak
WP SportoweFakty / TOMASZ FĄFARA / Na zdjęciu: Patryk Walczak

Rafał Przybylski i jego Fenix Toulouse pokonało US Ivry Handball 35:29 w 7. kolejce ligi francuskiej. Z kolei Massy Essonne Patryka Walczaka musiało uznać wyższość Saint-Raphael Var (21:25). Obaj Polacy zagrali kiepskie spotkania.

Przybylski rozpoczął mecz od żółtego kartonika, pokazanego mu przez sędziów już po 40 sekundach gry. Później zajął się głównie asystowaniem, dwa razy obsługując kolegów z drużyny podaniami, otwierającymi im drogę do zdobycia bramki. Niemal przez całą pierwszą połowę na tablicy najczęściej pojawiał się remis, albo minimalne prowadzenie obejmowała jedna z drużyn.

Były zawodnik m. in. Azotów Puławy po raz pierwszy na listę strzelców wpisał się w 22. minucie, doprowadzając do kolejnego już remisu (10:10). W tej wojnie nerwów do przerwy nieznacznie lepsi byli gracze US Ivry. Sam Przybylski zdobył jeszcze jedną bramkę, która zresztą doprowadziła do trzynastego w tym meczu remisu!

Przez kilka minut po przerwie kibice wciąż oglądali pełne emocji spotkanie. Zawodnicy Fenixu Toulouse HB w końcu jednak odskoczyli rywalowi (23:19 w 40. minucie), jednak bez wydatnego udziału Przybylskiego. Z każdą akcją gospodarze powiększali jeszcze przewagę. Ich nieszczęście zaczęło się nieco później od zgubienia piłki przez polskiego rozgrywającego. Rywale poczuli krew i ruszyli do ataku, odrabiając połowę z sześciu bramek starty. Sytuację udało się jednak opanować i wygrana graczy z Tuluzy była bardziej okazała. "Jarzyn" nie zapisał się już w meczowych statystykach.

Drużyna Massy Essonne HB Patryka Walczaka fatalnie rozpoczęła wyjazdowe spotkanie z Saint Raphael Var HB. Po kilku minutach przegrywała 0:5, dopiero chwilę potem zdobywając pierwszą bramkę. Polski obrotowy miał szansę rzucić drugą, ale jego rzut wybronił dobrze dysponowany golkiper gospodarzy Mihai Popescu. W następnych akcjach Walczak zaliczył upomnienie żółtą kratką, a za moment dwuminutowe wykluczenie.

ZOBACZ WIDEO: Zawodniczki pole dance odcinają się od klubów go-go. Duże perspektywy przed nowym sportem

Jego koledzy z każdą akcją podnosili się jednak z fatalnego startu i w 19. minucie doprowadzili do remisu 6:6. 240 sekund przed końcem pierwszej połowy objęli pierwsze w meczu prowadzenie. Polak wypożyczony z PGE VIVE Kielce nie miał w tym swojego udziału. Do przerwy Massy udało się nawet nieco powiększyć przewagę.

Druga połowa pojedynku outsiderów ligi francuskiej była podobnie zacięta. Po kilku wyrównanych minutach gospodarze z wybrzeża Morza Śródziemnego odskoczyli na trzy bramki (20:17). Wtedy dopiero Walczak zaliczył w odpowiedzi swoje pierwsze - i jedyne - celne trafienie (48. minuta). Niestety chwilę później w ważnej akcji trafił piłką tylko w słupek, następnie popełnił stratę i jego drużyna znowu traciła trzy trafienia.

W drużynie Saint Raphael groźny był między innymi Artsiom Karalek. Reprezentant Białorusi podobnie jak w pierwszym meczu eliminacji Euro 2018 z Polakami, napsuł rywalom sporo krwi. To głównie dzięki niemu miejscowi triumfowali ostatecznie nad drużyną Walczaka 25:21. Polak na pewno nie uzna tego spotkania za udane.

LNH, 7. kolejka:

Fenix Toulouse HB - US Ivry Handball 35:29 (15:16)

Najwięcej bramek dla Fenixu: Andrau Garcia i Ferran Sole Sala - po 7, (...), Rafał Przybylski 2; dla US Ivry: Micke Brasseleur 9, Cesar Castro 7

Saint Raphael Var HB - Massy Essonne HB 25:21 (8:10)

Najwięcej bramek dla Saint Raphael: Alexander Lynggaard 5, Artsem Karalek 4; dla Massy: Ibrahima Sall 6, Mirko Herceg 5, (...), Patryk Walczak 1

Źródło artykułu: