O Jerry'ego Tollbringa biło się pół Europy, a Rhein-Neckar Loewen po podpisaniu umowy obwieściło, że to jeden z największych transferowych sukcesów ostatnich lat. Nebojsę Simicia za wszelką cenę chciało mieć niemieckie MT Melsungen, a szejkowie z Kataru chcieli wyłożyć majątek na stół, by Czarnogórzec przyjął obywatelstwo. Albina Lagergrena konkurencji sprzątnął SC Magdeburg, w którym występuje już Christian O'Sullivan. Tylko kosmiczna oferta za Kristiana Bjornsena skłoniłaby HSG Wetzlar do sprzedaży prawoskrzydłowego.
Byli zawodnicy IFK Kristianstad stali się towarem bardzo cenionym w Europie. Bo mistrzowie Szwecji znają się na swojej robocie, wyciągają ze skandynawskich klubów szerzej nieznane nazwiska, a potem wysyłają je w świat. To był ich sposób na sukces. Po prawie 50 chudych latach, kilkunastu sezonach na drugim froncie, IFK zajął miejsce na szwedzkim tronie. W 2014 roku zdobyli pierwsze mistrzostwo kraju, kilka miesięcy później w niezłym stylu zadebiutowali w Lidze Mistrzów.
Na stronie internetowej klubu wita nas napis "najfajniejszy szwedzki klub". Coś jest na rzeczy, z przyjemnością ogląda się ich występy. Zostawiają serce na parkiecie, biegają jak nakręceni, niedostatki nadrabiają ambicją. Przy tym zdają sobie sprawę ze swoich możliwości. Raczej nie podbiją Ligi Mistrzów i cieszą się z każdego punktu urwanego potęgom. Przy okazji, mogą się wypromować.
Mistrzowie Szwecji w krótkim czasie stali się odpowiednikiem Celje Pivovarna Lasko w swojej części kontynentu. Może porównanie nieco na wyrost, bo przecież słoweński klub ściąga zupełnie nieopierzonych zawodników, ale pewne podobieństwa daje się dostrzec od razu, z tą różnicą, że do Kristianstad trafiają szczypiorniści nieco starsi, co nie znaczy, że ukształtowani.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Jeśli będzie ryzyko, to jest jasne że nie zagram
O ich handballową tożsamość dba odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu, Ola Lindgren. Była gwiazda Bundesligi w 2012 roku objęła zespół, łącząc funkcję z pracą w reprezentacji. Z niemłodego, 25-letniego Bjornsena zrobił etatowego reprezentanta Norwegii, identycznie jak w przypadku O'Sullivana. Dał szansę niespełna 20-letniemu Tollbringowi, wyciągnął Simicia z Malmoe, odbudował na wypożyczeniu z Veszprem Imana Jamaliego. To tylko te najbardziej znane nazwiska. Przecież byli też Andreas Cederholm i Fredric Pettersson, którzy wkrótce przenieśli się do Francji czy Anton Lindskog, obecnie w Wetzlar.
W kolejce czekają następni. Oprócz Lagergrena, do opuszczenia Kristianstad szykują się najskuteczniejszy w tej edycji Ligi Mistrzów Tim D. Soerensen czy Stig Tore Moen Nilsen, a wątpliwe, by po kolejnych rozgrywkach udało się zatrzymać 21-letniego Islandczyka Arnara Freyra Arnarssona. Klub powoli rozgląda się za zastępcami. Na celowniku znalazł się m.in. 19-letni Gzim Salihi, ponoć wielki talent.
Co prawda tegoroczne IFK jest najsłabsze kadrowo od dwóch lat, ale Lindgren wyciska maksimum z podopiecznych. Zremisowali po znakomitej końcówce z RK PPD Zagrzeb, rozegrali świetne 60 minut i pogrozili palcem Barcelonie. W stolicy Katalonii nie wygrali głównie (a raczej wyłącznie) przez brak doświadczenia. W składzie nadal pozostaje bardzo groźny Lagergren i na nim będzie się musiała skupić obrona Nafciarzy. Reszta zespołu na pewno nie statystuje. Przykłady? Wspomniany Soerensen i jego vis a vis, lewoskrzydłowy Viktor Hallen.
Od wyjazdu do Szwecji zależy przyszłość Orlen Wisły w Lidze Mistrzów. Przynajmniej remis przybliży wicemistrzów Polski do fazy TOP 16. Jak trudne to zadanie, pamiętają z pewnością szczypiorniści VIVE Kielce, którzy przed dwoma lata niespodziewanie zremisowali w Kristianstad. Na własnym parkiecie IFK wznosi się bowiem na wyżyny, w lidze nie przegrało od dawien dawna.
O ile się nie mylę to w poprzednim sezonie nawet z Czytaj całość