Liga Mistrzów w głowie piłkarzy Orlenu Wisły. "Gubi nas skuteczność"

Materiały prasowe / CHROBRY GŁOGÓW / ARTUR STARCZEWSKI / Na zdjęciu: Przemysław Krajewski
Materiały prasowe / CHROBRY GŁOGÓW / ARTUR STARCZEWSKI / Na zdjęciu: Przemysław Krajewski

- Wyglądało, jakbyśmy dalej myśleli o porażce z Nantes, ale na pewno to nie powinno się zdarzyć - mówi Michał Daszek mimo zwycięstwa z Energą MKS-em Kalisz (27:19). Wicemistrzowie musza szybko wyciągnąć wnioski. Kolejny mecz w Szwecji już w sobotę.

Między pojedynkami w Lidze Mistrzów Orlen Wisła Płock wygrała w rozgrywkach PGNiG Superligi z beniaminkiem Energą MKS Kalisz (27:19), ale nie może być do końca zadowolona z występu w Wielkopolsce.

- Mamy sobie wiele do zarzucenia - przyznaje Michał Daszek. - Jak najszybciej musimy zapomnieć o rzeczach, które robiliśmy źle, a było ich dużo. Już w sobotę mamy kolejny ważny mecz w Lidze Mistrzów. Na tym się skupiamy, ale musimy poważnie porozmawiać, bo nie tak powinien wyglądać ten mecz w naszym wykonaniu - mówi skrzydłowy wicemistrzów Polski.

- Zawsze gramy co trzy dni. Powinniśmy być do tego przyzwyczajeni. Niestety, to wyglądało, jakbyśmy dalej myśleli o porażce z Nantes. To nie powinno się zdarzyć - dodaje Daszek.

- Przyjechaliśmy z jednym celem. Chcieliśmy wygrać, ale w lepszym stylu - ocenia Piotr Przybecki, trener płocczan. - Niemiłosiernie obijaliśmy bramkarza. Nie ujmuję nic Edinowi Tatarowi, zagrał świetne zawody, ale powinniśmy grać lepiej. Z drugiej strony trzeba przyznać, że zespół z Kalisza się rozwija. Widać, że to młode chłopaki i chcieli się postawić. To bardzo korzystne - dodaje.

ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski: Zawsze staramy się pomóc każdemu nowemu zawodnikowi

Szkoleniowiec Orlenu Wisły szachował siłami swoich podopiecznych, którzy w niedzielę grali z HBC Nantes, a już w sobotę zagrają kolejny arcyważny mecz w europejskich pucharach, tym razem w Szwecji z IFK Kristianstad.

- Ostatni mecz był w naszym zasięgu. Oczywiście to jakiś balast, ale musimy się szybciej otrząsnąć. Prowadziliśmy i mieliśmy zawody pod kontrolą, ale później zaczynamy drugą połowę, zmieniamy cały zespół, żeby wszyscy grali i dochodzi do powtórki. Gubi nas skuteczność, pojawia się rozczarowanie grą z ataku czy pudłowanie w dogodnych sytuacjach później doprowadzało do małych błędów w obronie. Ale to za nami. Wiemy, że mamy trzydniowy rytm i musimy oszczędzać siły i przygotować się jak najlepiej do meczu ze Szwedami - ocenia Przybecki.

Sytuacja Wiślaków w Lidze Mistrzów jest trudna. Wicemistrzowie Polski czekają na pierwsze zwycięstwo w tegorocznych rozgrywkach. - Z roku na rok się nie wzmacniamy, a szukamy zawodników, którzy zastąpią Żytnikowa, Corralesa czy Pusicę. Oni potrzebują czasu. Niestety, to jest proces. To nie stanie się nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Oczywiście, pewne rzeczy trzeba rozgrywać lepiej. To widać szczególnie w końcówkach w ostatnich meczach. Szczególnie z Nantes. Nie rzuciliśmy trzech sytuacji sam na sam, nie wykorzystaliśmy karnego i mieliśmy poprzeczkę. To rzeczy, które po części wiążą się z doświadczeniem, trochę z jakością swojego grania - opowiada.

Komentarze (0)