- Chwała dla KPR-u, rywale walczyli przez 60 minut. O swoich zawodnikach nie będę się wypowiadał - stwierdził po spotkaniu zdegustowany trener Azotów Puławy, Daniel Waszkiewicz.
W Legionowie przez cały mecz trwała wymiana ciosów, choć spodziewano się gładkiej wygranej brązowych medalistów ligi. KPR, ze składem na szybko zmontowanym przed sezonem, pogroził palcem drużynie, której ambicje sięgają nawet wyżej niż najniższego stopnia podium w Superlidze.
KPR świetnie wyglądał w obronie, problemy miał m.in. czołowy strzelec rozgrywek Marko Panić. Swoje między słupkami zrobił Mikołaj Krekora, obok Kacpra Adamskiego największe zaskoczenie sezonie w ekipie KPR-u.
W 36. minucie gospodarze objęli trzybramkowe prowadzenie. Takiego scenariusza nie spodziewał się chyba nikt. Azoty do głosu doszły dopiero w ostatnich pięciu minutach, gdy na niewykorzystany rzut karny Michała Grabowskiego dwa razy odpowiedział Patryk Kuchczyński.
ZOBACZ WIDEO Rafał Wolski: Liczę na kolejne powołania
Wygrana 25:22 cieszy trenera Waszkiewicza tylko z powodu kompletu punktów. Jeżeli Azoty myślą o fazie grupowej Pucharu EHF, to w rywalizacji z Team Tvis Holstebro nie mogą sobie pozwolić na słabszy dzień. - Musimy poprawić bardzo dużo rzeczy, a czasu zostało niewiele. Trzy dni wcześniej zagraliśmy niezły mecz ze Spójnią Gdynia i najchętniej odnosiłbym się do tamtego występu - przyznał Waszkiewicz.
Niespodziewanie szkoleniowiec ma ból głowy z obsadą środka rozegrania, a przecież niedawno na tej pozycji mógł przebierać jak w ulęgałkach. Z kontuzją zmaga się Bartosz Kowalczyk, na wiele miesięcy z gry wypadł Krzysztof Łyżwa i ciężar spoczął na barkach Piotra Masłowskiego. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie kilkutygodniowa absencja byłego kadrowicza. Dopiero kilka dni temu uczestnik ME 2016 wrócił na superligowe parkiety.
- Na początku sezonu myśleliśmy, że tę pozycję mamy bardzo mocną. W przeddzień inauguracji straciliśmy Piotra Masłowskiego. Jego uraz zapoczątkował złą serię. Mamy dość duży problem w środku - zauważa szkoleniowiec.
W zdecydowanie lepszym nastroju był po spotkaniu Marcin Smolarczyk. Trener KPR-u pochwalił swoich podopiecznych, choć przed pierwszym gwizdkiem skazywano ich na pożarcie. - Brakło szczęścia, może wartościowych zmian i krótszej ławki Azotów. Daliśmy z siebie wszystko. Spróbowaliśmy przeciwstawić się naszym monolitem. Biegaliśmy i staraliśmy się wyszarpać każdą piłkę - podkreślił.
Azoty w weekend rozegrają pierwszy mecz z Team Tvis Holstebro. Początek w sobotę 18.11 o godz. 18.00.
PGNiG Superliga, 10. kolejka:
KPR Legionowo - KS Azoty Puławy 22:25 (10:10)
KPR: Krekora (10/33 - 30 proc.), Kujawa (0/2) - Adamski 5, Grabowski 5, Jędrzejewski 5, Brinovec 3, Gawęcki 2, Ciok 1, Ignasiak 1, Miecznikowski, Niedziółka, Rutkowski, Suliński
Karne: 2/4
Kary: 4 min. (Grabowski, Jędrzejewski - po 2 min.)
Azoty: Koszowy (5/16 - 31 proc.), Dupjachanec (4/15 - 27 proc.) - Kuchczyński 5, Panić 5, Seroka 4, Gumiński 2, Masłowski 2, Podsiadło 2, Prce 2, Skrabania 2, Kasprzak 1, Grzelak, Jarosiewicz, Jurecki, Orzechowski, Titow
Karne: 4/5
Kary: 10 min. (Panić, Prce - po 4 min., Podsiadło - 2 min.)