Grzegorz Tkaczyk: Najlepsi żołnierze dostają najtrudniejsze zadania

Co zrobić, gdy nie ma się odpowiedniego stroju do restauracji? Grzegorz Tkaczyk pożyczył spodnie od Roberta Lewandowskiego. - Wyprałem je i oddałem - śmieje się jeden z najlepszych polskich szczypiornistów w historii.

Michał Kołodziejczyk
Michał Kołodziejczyk
Grzegorz Tkaczyk Newspix / PIOTR KUCZA/FOTOPYK / Na zdjęciu: Grzegorz Tkaczyk
Michał Kołodziejczyk, WP SportoweFakty: Właśnie ukazała się pańska autobiografia "Niedokończona gra". Czego pan nie dokończył?

Grzegorz Tkaczyk: Za wcześnie skończyłem karierę. Nie udało mi się jej poprowadzić tak, jak chciałem - planowałem pograć jeszcze dwa, trzy lata, ale przeszkadzały kontuzje. Dostałem też propozycję pracy w Vive Kielce w innej roli i postanowiłem, że nikogo nie będę oszukiwał, udając starego, dobrego Tkaczyka. Zdrowie nie pozwalało mi już na grę na tak wysokim poziomie, do jakiego przyzwyczaiłem kibiców i siebie. Nie chciałem znowu się przeprowadzać, szukać nowego klubu, ciągnąć za sobą rodziny. Niedokończona gra to właśnie także rodzina, bo tutaj życie cały czas pisze nowe rozdziały scenariusza.

To mocny scenariusz.

Ten fragment pojawił się w książce niespodziewanie nawet dla mnie. Nie miałem go w planach. Sprawy dotyczące dzieciaków, z którymi tak dużo wspólnie z żoną przeszliśmy, rezerwowałem tylko dla najbliższych i przyjaciół. Wiem, że ci, którzy decydują się na spisanie wspomnień, klepią banał o tym, żeby "coś po sobie zostawić". Zostawiłem dużo na boisku, starszy syn Mateusz pamięta moje występy, ale dwójka trzyletnich bliźniaków może za kilka lat usiądzie i będzie to dla nich miłe tak o ojcu poczytać.

ZOBACZ WIDEO: Jerzy Górski: Byłem w wielkim głodzie narkotycznym. Lekarze bali się, czy nie zejdę

O ojcu piłkarzu ręcznym, czy ojcu, który twierdzi, że najtrudniejszy mecz życia rozegrał w szpitalu?

Bliźniaki urodziły się w szóstym miesiącu ciąży: Tristan ważył nieco ponad kilogram, Maja 890 gramów. Dawano im 15 procent szans na przeżycie. Wiadomo było, że będą poważne komplikacje. To są skrajne emocje. Radość z tego, że dzieci się urodziły, zamienia się w strach o to, czy przeżyją. Zdecydowałem się opowiedzieć swoją historię ludziom, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji.

Taka terapia?

Nie sądzę. Po prostu sprowadzam sportowców na ziemię. Ludzie widzą w nas herosów, myślą, że my to tylko zwycięstwa, wywiady w telewizji, życie na godnym poziomie, fajne samochody. Ale mamy przecież także sytuacje, których nikt nie jest w stanie przewidzieć, a z którymi musimy się zmierzyć. Od nas, wielkich i silnych, oczekuje się opanowania, siły i spokoju. A my też czasami nie wiemy, co zrobić, a ciężar, jaki dostajemy na plecy, wydaje się przygniatać do ziemi. Nic tak mnie nie rozczula i nie ściska za gardło jak cierpienie dzieci. Wiem, że Centrum Zdrowia Dziecka to placówka, która leczy, ale dla mnie traumą była nawet wizyta w tamtejszej stołówce.

Dlaczego?

W porze obiadowej do stołówki przychodziło dużo dzieci z opiekunami lub rodzicami. Te mniejsze dzieciaki są trochę nieświadome, nie wiedzą, dlaczego są w szpitalu. Byłem atrakcją, wszyscy się na mnie patrzyli, wyróżniałem się. Cały wydziarany facet siedzi i je zupę. I ja o niczym innym nie marzyłem, tylko żeby tę zupę już zjeść i wyjść, bo serce mnie bolało. Wiem, że te dzieci może nawet nie zdawały sobie sprawy, że są chore, ale mnie ta świadomość rozwalała.

Próbował pan z nimi rozmawiać? Pocieszać? Zabawiać?

Pierwszą styczność z chorymi dziećmi miałem jako piłkarz reprezentacji Bogdana Wenty na spotkaniu w szpitalu onkologicznym. Kiedy na nie szedłem, byłem tak zestresowany jak nigdy przed żadnym meczem. Zastanawiałem się, co ja tym dzieciakom powiem. No bo jak miałem zagaić? „Cześć, jak się macie?”. Ale jak zobaczyłem małych pacjentów tego szpitala, zorientowałem się, że wcale nie są smutni. To rodzice, którzy stali przed salą, wiedzieli, o co chodzi, a dzieciaki były pogodne. To bardzo ułatwiło nasze spotkanie, ale było dla mnie szokiem.

Jak wszystko idzie dobrze, to sobie poradzisz, ale jak przychodzą niepowodzenia, a po powrocie do domu jedyne co możesz zrobić, to zamknąć się w sobie, upadek jest blisko.


Piotr Małachowski, który także walczył o życie dziecka, odradzał rodzicom doktora Google'a.

Też się kontaktowałem z tym doktorem. Żona trafiła do szpitala nagle, tydzień ciążę podtrzymywali, zanim podjęli decyzję o porodzie. Cały czas miałem nadzieję, że uda się jeszcze wytrwać kilka tygodni. Ale sprawdzałem w internecie, jak wygląda płód w 25 tygodniu. Nie wiedziałem, czego się spodziewać. To było trudne…

Pan milczy, a ciszę kiepsko się sprzedaje w wywiadzie.

Wiem.

Czasami jest taki moment w życiu faceta, że czuje, że dojrzał. To było wtedy?

Może i tak.

Koledzy mówią o panu: kobiety marzą o takim mężu, chłopcy chcieliby wyrosnąć na takich mężczyzn.

Zacząłem inaczej patrzeć na świat. Założyłem inne okulary. Doszliśmy z żoną do wniosku, że nas już nic nie zaskoczy, nic nas nie złamie. Walka ze słabościami dzieci ciągle trwa i będzie trwała, jeździmy na badania, kontrole, walczymy o ich rozwój. Psychicznie jesteśmy innymi ludźmi, niż byliśmy wcześniej. Żona powiedziała mi w jakiejś kryzysowej sytuacji, że najlepsi żołnierze dostają najtrudniejsze zadania. Dotyczyło to dzieci, ale trafiło w punkt, tak życiowo.

Dlaczego właściwie nazwał pan syna Tristan?

Bo miał być Tristan i Izolda. Ale żona się na Izoldę nie zgodziła.

Naprawdę nie prowadzicie z żoną życia towarzyskiego?

Teraz dzieci poszły do przedszkola, to już mogłem się z panem na rozmowę umówić. Rzadko gdzieś wychodzimy, mamy siebie i dzieci. Tak naprawdę nie potrzebujemy nigdzie wychodzić, imprezować. Zdarza się, że wyskoczymy do kina, albo spotkamy się ze znajomymi, ale rzadko.

Kiedy coś się dzieje, rozmawia pan z ludźmi czy raczej sam ze sobą?

Z nikim nie gadam, tylko wsiadam na motor i mówię żonie, że mnie przez jakiś czas nie będzie.

Dużo pan przejechał?

Staż mam niewielki, bo Harleya dostałem od żony na trzydzieste urodziny, ale staram się wykorzystywać wolne chwile, żeby się odciąć od świata. To pewnie taki mój sposób na ucieczkę.

Czy Grzegorz Tkaczyk to najlepszy zawodnik polskiej piłki ręcznej w XXI wieku?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×