Minęły czasy, gdy podczas zgrupowań reprezentacji Hala Legionów świeciła pustkami, a kadrowe terminy zajęte mieli niemal wszyscy zawodnicy z trenerem włącznie. Gdy w poniedziałek PGE VIVE wznowiło treningi po świateczno-noworocznej przerwie, do dyspozycji stawiła się ponad połowa zespołu.
Na pierwszych zajęciach kielczan w 2018 roku zjawiło się dziewięciu zawodników: Michał Jurecki, Mariusz Jurkiewicz, Krzysztof Lijewski, Karol Bielecki, Mateusz Kus, Mateusz Jachlewski, Bartłomiej Bis, Filip Ivić i Dean Bombac. Pozostali - Alex Dujshebaev, Julen Aguinagalde, Darko Djukić, Blaż Janc, Sławomir Szmal, Manuel Strlek i Marko Mamić - przygotowują się do mistrzostw Europy w Chorwacji bądź eliminacji do przyszłorocznych mistrzostw świata. Na razie w klubie brakuje także Urosa Zormana. Słoweniec dostał jednak dodatkowych kilka dni wolnego. - W zeszłym roku grupa też była okazała, ale teraz mamy chyba rekord! - śmiał się Michał Jurecki w rozmowie z oficjalną stroną kieleckiego klubu.
Ci, którzy dopiero w poniedziałek wrócili do treningów, mieli dużo czasu na odpoczynek. Ostatni mecz VIVE rozegrało bowiem 16 grudnia. Jak spędzili ten czas? - Na święta były pierogi, bigos, krokiety czy ryby oczywiście, ale wszystko w ograniczonej ilości. Jeszcze przed Nowym Rokiem było już bieganie, lekka siłownia. Wszystko po to, by organizm był przyzwyczajony do jakiegoś wysiłku - tłumaczy kapitan mistrzów Polski.
Kielczanie trenować będą dwa razy dziennie i mówią, że zaczynają od razu na wysokich obrotach. - Nie mamy zbyt dużo czasu, dlatego od razu startujemy z wysokiego pułapu - zaznacza Jurecki. I dodaje: - Dzisiaj jest wycisk, ale i tak każdy z nas indywidualnie przygotowywał się w domu, biegając i aktywnie spędzając przerwę, by na samym początku nie było problemów z kondycją.
Drużyna do pierwszego meczu ma nieco ponad dwa tygodnie. 24 stycznia VIVE zmagania w 2018 roku zainauguruje starciem z Zagłębiem Lubin. Powrót na parkiety zapowiada się jednak leniwy. - Kilka spotkań rozegraliśmy jeszcze w tamtym roku po to, by teraz ich nie grać. Dlatego przed nami tylko mecz z Lubinem 24 stycznia i Puchar Polski w Warszawie 31 stycznia - wyjaśnia "Dzidziuś".
Potem VIVE czekają nie lada wyzwania. Filip Ivić, który z powodu małych problemów zdrowotnych wrócił do Kielc ze zgrupowania kadry, mówi: - Dla mnie najważniejszy będzie mecz z Flensburgiem. Zostały cztery spotkania w grupie Ligi Mistrzów i na nich się skupiamy. To będzie ciężki okres, Kiel i Flensburg u nas grały super, a w domu, w Bundeslidze grają perfekcyjnie - przestrzega. Kończy jednak optymistycznie: - Niemniej wierzę w mój zespół i myślę, że osiągniemy dobry rezultat na koniec sezonu.
ZOBACZ WIDEO Anita Włodarczyk: Zabrakło truskawki na torcie. Kontuzja zabrała mi rekord świata