W pierwszym wtorkowym spotkaniu Serbowie pokonali Islandczyków 29:26. To było jednak słodko-gorzkie zwycięstwo, bo aby awansować do kolejnej rundy potrzebowali wygranej czterema trafieniami. Zabrakło im więc jednej bramki i musieli drżeć o wynik pojedynku Chorwatów ze Szwedami.
Wydawało się, że nic nie będzie w stanie zatrzymać rozpędzonych gospodarzy. Nie wyobrażali sobie tego z pewnością kibice, którzy w liczbie ponad jedenastu tysięcy gorąco dopingowali swoich reprezentantów w Splicie. Stawka była jasna - zwycięstwo dawało Chorwatom awans z pierwszej lokaty i zabranie do kolejnej rundy kompletu punktów. Porażka sprawiała z kolei, że to Szwedzi do następnej fazy zabierali ze sobą cztery oczka (wygrana Skandynawów wyrzucała z turnieju Islandczyków i oznaczała niejako skasowanie ich wyników).
Ku ogromnemu zaskoczeniu publiczności to nie podopieczni Lino Cervara, ale gracze "Trzech Koron" szybciej ruszyli do ataku. Tak naprawdę wyrównane było jedynie pierwsze siedem minut. To wtedy też po raz ostatni na tablicy wyników widniało prowadzenie Chorwatów (4:3). Później szaleć w ataku zaczął Niclas Ekberg - (Szwedzi rzucili sześć bramek z rzędu, a aż cztery z nich były autorstwa 29-letniego skrzydłowego) - a gospodarze byli bezradni.
Po takim ciosie gracze Hrvatskiej nie potrafili się podnieść. Przede wszystkim nie radzili sobie z doskonałą, twardą i niezwykle szczelną defensywą Skandynawów i byli cieniem samych siebie z dwóch poprzednich meczów w turnieju. Niemal nie istniała ich druga linia, skrzydłowi byli niewidoczni, a o wyprowadzaniu kontrataków nie było nawet mowy.
ZOBACZ WIDEO Co się stało z Vive Kielce? "Ten zespół miał grać fantastycznie"
Efekt? Przewaga Szwedów bez większych problemów utrzymywała się na poziomie pięciu trafień. Chorwaci mogli mieć tylko nadzieje, że powtórzy się scenariusz z ich pojedynku z Islandczykami i po przerwie, to oni będą dyktowali tempo meczu.
Tak się jednak nie stało - już na początku drugiej połowy gracze Kristjana Andressona powiększyli swoje prowadzenie i dali jasny sygnał - będziemy walczyli do końca. Chorwaci robili wszystko, by zmniejszyć straty, ale szło im to ze zmiennym szczęściem - problemem przede wszystkim był brak pomysłu na grę w ofensywie i kompletnie rozsypane szyki w defensywie. Gospodarze musieli się spieszyć, za to Szwedzi każdą akcję mogli rozgrywać ze stoickim spokojem. Czas działał na ich korzyść.
Hrvatska nie zdążyła zniwelować strat. Dramatycznie bolesna porażka stała się faktem. Szwedzi objęli pierwsze miejsce w tabeli i do kolejnej rundy awansowali z kompletem punktów, Chorwaci spadli na drugą lokatę, a z dalszego udziału mogli cieszyć się Serbowie. Rywalizacja na mistrzostwach Europy zakończyła się jednak dla Islandczyków.
ME 2018, 3. kolejka, grupa A:
Chorwacja - Szwecja 31:35 (12:17)
Chorwacja:
Stevanović, Pesić - Mihić, Stepancić 2, Kopljar 5, Vori 1, Gojun, Horvat 4, Karacić 4, Buntić, Mandalinić 4, Strlek 1, Cupić 7, Musa 1, Mamić, Cindrić 2
Karne: 8/10
Kary: 8 min. (Gojun, Karacić, Buntić, Musa - po 2 min.)
Szwecja: Palicka, Appelgren - Henningsson 2, Jeppson 5, Darj , Tollbring 3, Ekberg 4, Wanne, Pettersson, Jakobsson 2, Lagergren 6, Gottfridsson 4, Zachrisson 2, Nielsen 5, Nilsson 1
Karne: 1/1
Kary: 10 min. (Jakobsson - 4 min., Darj, Gottfridsson, Nielsen - po 2 min.)
Niestety mimo najszczerszych ch Czytaj całość