Choć gwardziści pokonali ekipę z Elbląga 26:19, wynik ten nie odzwierciedla biegu boiskowych zdarzeń. Gracze z Opola bardzo udanie weszli w mecz, zdecydowanie górując nad rywalem w pierwszym kwadransie. Potem jednak coś się zacięło. - Zaczęliśmy mecz w dobrym stylu, ale później już cały czas graliśmy falami. Niby pierwszą połowę wygraliśmy dość spokojnie (13:10 - przyp. red), ale tak naprawdę nie wykorzystaliśmy w niej kilku dogodnych sytuacji do podkreślenia naszej dominacji. Bo uważam, że było nas stać nawet na "zamknięcie" meczu już przed przerwą - mówił Kamil Mokrzki, rozgrywający KPR Gwardii.
Największy kryzys jego drużyna zanotowała jednak na początku drugiej odsłony. Pierwszego gola zdobyła w niej dopiero w 38. minucie, przez co wcześniej ekipa Mebli Wójcik zdążyła doprowadzić do remisu 13:13. W decydujących fragmentach więcej zimnej krwi zachowali jednak opolanie, dzięki czemu odnieśli swoje drugie zwycięstwo w 2018 roku.
- Nie ma co ukrywać, że w pierwszych dziesięciu minutach drugiej połowy zaprezentowaliśmy się słabo. To samo było podczas meczu w Piotrkowie Trybunalskim. Aż nagle zmieniała się sytuacji i znowu potrafiliśmy pokazywać grę na wysokim poziomie. Musimy więc dążyć do tego, by równo prezentować się na pełnym dystansie spotkania - dodawał Mokrzki.
Kolejny ligowy mecz Gwardia rozegra w środę 24 stycznia. O godz. 19:00 zmierzy się w nim na wyjeździe z Wybrzeżem Gdańsk.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: błyskotliwy Kamil Ciok. KPR Legionowo z bezcennym zwycięstwem