Czarna seria niepowodzeń Mebli Wójcik Elbląg trwa. Będzikowski: Pobiłem swój osobisty rekord

Materiały prasowe / SPR STAL MIELEC / Jacek Będzikowski, trener Mebli Wójcik Elbląg
Materiały prasowe / SPR STAL MIELEC / Jacek Będzikowski, trener Mebli Wójcik Elbląg

Elbląska drużyna poniosła aż 13 porażek z rzędu w PGNiG Superlidze. W ostatnim meczu z Gwardią Opole miała szansę na przerwanie koszmarnej serii, ale wypuściła ją z rąk.

Choć drużyna Mebli Wójcik przegrała w Opolu 19:26, wynik ten zdecydowanie nie oddaje tego, co działo się na boisku. Tak pokaźna przewaga Gwardii jest bowiem zasługą jej dobrej postawy w końcowych fragmentach starcia. Zanim opolanie przystąpili do decydującego natarcia, przeżywali jednak istne katusze.

- O naszej przegranej zadecydowała przede wszystkim duża liczba błędów przy wykonywaniu podań oraz chwytaniu piłki. Przeciwnicy wyprowadzili po nich zabójcze dla nas kontry - mówił Jacek Będzikowski, trener ekipy z Elbląga.

Choć jego podopieczni przez większość spotkania prowadzili z Gwardią wyrównaną walkę, rozpoczęli je w taki sam sposób jak zakończyli, czyli bardzo źle. Szkoleniowiec elblążan poprosił o przerwę na żądanie już po upływie niespełna trzech minut, kiedy jego zespół przegrywał 0:3.

- Biorąc czas po 2 minutach i 40 sekundach gry pobiłem chyba swój osobisty rekord. Było to jednak konieczne do tego, by w trybie pilnym poprawić kilka mankamentów w naszej grze - mówił Będzikowski.

Jednym z czynników, który zdecydował o niepowodzeniu graczy Mebli Wójcik w Okrąglaku, była też słaba skuteczność w rzutach karnych. Zamienili oni na gola tylko trzy z sześciu prób. Pozostałe obronił bramkarz gwardzistów Adam Malcher.

- Dostaliśmy nauczkę, że nie można mu rzucać piłek półgórnych, na wysokości rąk i bioder - podsumował trener elblążan.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: błyskotliwy Kamil Ciok. KPR Legionowo z bezcennym zwycięstwem

Komentarze (0)