Christian Berge. Historia sukcesu znaczonego cierpieniem

Getty Images / Martin Rose / Staff / Na zdjęciu: Christian Berge, trener Kolstad
Getty Images / Martin Rose / Staff / Na zdjęciu: Christian Berge, trener Kolstad

Selekcjoner reprezentacji Norwegii Christian Berge dwa razy walczył z nowotworem. Zwyciężył, ale poniósł straty: cierpi na chorobę Meniere'a. Jego podopieczni grają ze Szwedami o półfinał mistrzostw Europy. Początek meczu o godzinie 18:15.

Miał 31 lat, kiedy w październiku 2004 roku stwierdzono u niego złośliwy nowotwór układu limfatycznego. Berge był wówczas czołowym środkowym rozgrywającym niemieckiej Bundesligi, na co dzień kierującym grą Flensburga-Handewitt. Wiadomość ta była szokiem. Fantastyczna kariera lidera norweskiej reprezentacji stanęła pod znakiem zapytania.

Oprócz świetnych asyst, Berge znany był również ze swojej nieustępliwości. Nie inaczej zachował się wobec choroby. Na przełomie 2004 i 2005 roku przeszedł 20 zabiegów radiacyjnych. Wszystko wydawało się być w porządku, bo na początku 2005 roku, ledwie po kilku miesiącach przerwy, niespodziewanie wrócił do gry.

Siedem tygodni później spadł na niego kolejny cios: nowotwór powrócił, teraz jednak w pachwinie. Jego koledzy z Flensburga, w tym Bogdan Wenta, zorganizowali sprzedaż bransoletek, by wesprzeć Berge w leczeniu. Norweg musiał poddać się chemioterapii, co oznaczało długi rozbrat z parkietem. Po tym już nigdy nie wrócił na najwyższy poziom. Jego reprezentacyjny licznik zatrzymał się na 63 meczach i 251 bramkach.

- Ciało było obolałe, trudno było odzyskać dawną formę fizyczną. Mocno schudłem. Jest źle, kiedy nie możesz robić tego, co kochasz i chcesz robić. Dla mnie tym była i jest piłka ręczna. Ta gra jest fascynująca. Uwielbiam też pracować z ludźmi, więc od zawsze wiedziałem, że kiedyś zostanę trenerem. W tej sytuacji to było naturalne wyjście - wspomina po latach Berge.

I tak wrócił na parkiet po roku przerwy, jednak już w roli grającego asystenta trenera w duńskim Aarhus GF. W 2008 roku powrócił natomiast do Norwegii i został grającym szkoleniowcem Elverum. Z miejsca poprowadził klub do pierwszego w historii tytułu mistrzowskiego. Nic więc dziwnego, iż doszło do nieuniknionego - od marca 2014 r. jest trenerem norweskiej męskiej drużyny narodowej.

Już na wejściu zapowiedział: - Dajcie mi pięć lat, a będziemy się liczyć w walce o medale mistrzostw świata. W 2017 roku na mundialu we Francji Norwedzy zdobyli srebro.

Berge dokonał w składzie Norwegów małej rewolucji. Odważniej postawił na młodych, miano lidera zespołu złożył w rękach niedoświadczonego, acz wielce utalentowanego Sandera Sagosena. Ten spełnił oczekiwania z nawiązką. Na pierwszym dużym turnieju pod wodzą Berge, na polskim Euro 2016, Skandynawowie grali fantastycznie i zostali okrzyknięci rewelacją imprezy, lecz do medalu zabrakło odrobiny szczęścia. Mistrzostwa zakończyli tuż za podium. Gwiazdą turnieju okazał się natomiast właśnie Sagosen, który krótko później podpisał kontrakt z Paris Saint-Germain HB.

Nie on jeden wybił się na sukcesach kadry Berge: Torbjorn Bergerud i Magnus Jondal dołączą do Flensburga, Kent Robin Tonnesen przeniesiósł się do Telekomu Veszprem. A to tylko wierzchołek góry lodowej. Gwiazdy zespołu trenera Berge są rozchwytywane.

Ale reprezentacja Norwegii to nie tylko zbieranina młodzików. Na kole szaleje 35-letni Bjarte Myrhol. Obrotowy, kapitan drużyny, również zmagał się z nowotworem. W walce z chorobą mógł jednak czerpać inspirację z książki "W ogniu walki" napisanej przez... Berge właśnie! Trener opisał w niej historię swojej batalii ze śmiertelnym wrogiem.

Mimo iż dziś Berge jest, jak się wydaje, onkologicznie czysty, nowotwór odcisnął na nim piętno: cierpi na rzadką chorobę Meniere'a, która objawia się problemami ze słuchem (szumem usznym), nudnościami i nagłymi zawrotami głowy. Nie może być narażony na hałasy, bowiem ma zaburzenia w kontroli ciśnienia w uchu.

- To oznacza dla mnie dużo snu i skupienie uwagi na niwelowaniu hałasu w tle. Po spotkaniach z mediami czy niektórych meczach czasem spędzam dwie godziny w prawie dźwiękoszczelnym pokoju. W pewnym sensie problem ucha jest gorszy niż samo życie z rakiem, ponieważ wpływa na codzienność, na równowagę i wszystko inne - wyjaśnia. To dlatego podczas spotkań Berge nosi dedykowane zatyczki do uszu, w innych sytuacjach najczęściej zobaczymy go z dźwiękoszczelnymi słuchawkami.

Gdy Berge sam występował na parkiecie, ówczesny selekcjoner kadry, Christer Magnusson, jego pozycję w handballu porównywał do legendy norweskiej piłki nożnej - Ole Gunnara Solskjæra. Trenera Christiana Berge także zasypują komplementami. - To najlepszy szkoleniowiec z jakim pracowałem - mówi bez cienia wątpliwości bramkarz reprezentacji, Espen Christensen.

Berge prywatnie świetnie charakteryzuje za to Erik Veje, duński szkoleniowiec, przyjaciel Norwega: - Jest wielkim dzieckiem. Dotyczy to zwłaszcza gier komputerowych. Czasem mam wrażenie, że wszystko zależy od tego! Christian nie jest w żaden sposób zabawną osobą. Ma jednak szalony zapłon, jest wyważony i ma krótki śmiech. Christian to jednak przede wszystkim dobry człowiek, dla którego wiele znaczy, że ludzie wokół niego są zdrowi. Potrafi też być bardzo poważnym, gdy jest to stosowne. Ma jednak w sobie tę niesamowitą pasję do tego, co robi - wyjaśnia.

I dodaje: - Są jeszcze dwie rzeczy. Po pierwsze, każdy lubi Christiana! Nie wyobrażam sobie nikogo, kto by go nie darzył sympatią. Po drugie, zawsze mówi to, co myśli. Jest szczery do bólu i nie można go kupić w żadnym celu. Jest konsekwentny i wie, czego chce - kończy.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: błyskotliwy Kamil Ciok. KPR Legionowo z bezcennym zwycięstwem

Komentarze (0)