Wrócił tam po dziewięciu latach. Na parkiecie nie było sentymentów

WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski /  Na zdjęciu: Krzysztof Szczecina
WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: Krzysztof Szczecina

Dla Krzysztofa Szczeciny środowy mecz w Kwidzynie miał szczególne znaczenie. Przez lata występował w tamtejszym zespole. Tym razem świętował zwycięstwo wraz z Energa MKS Kalisz (27:24). - Miłe wspomnienia - mówił po spotkaniu.

- Fajnie tutaj wrócić. Grałem tutaj przez dziewięć lat. Miłe wspomnienia, dużo znajomych twarzy na trybunach. Fajnie było spotkać chłopaków - tłumaczył Krzysztof Szczecina, bramkarz Energa MKS Kalisz.

Na parkiecie o sentymentach nie mogło być jednak mowy. Zarówno jego obecny, jak i poprzedni zespół, walczą o fazę play-off ORLEN Superligi Mężczyzn.

Początkowo lepiej spisywali się szczypiorniści Energa Borys MMTS Kwidzyn. Podopieczni Bartłomieja Jaszki nieznacznie prowadzili do przerwy. W drugiej części gry spotkanie pozostawało wyrównane.

Dopiero w końcówce do głosu zaczęli dochodzić goście. - Najważniejsze, że trzy punkty zabieramy do Kalisza - mówił 34-letni bramkarz.

- To był bardzo wyrównany mecz. W końcówce udało nam się odjechać na kilka bramek. Wydaje mi się, że graliśmy bardzo mądrze w obronie i ataku. Super zawody Joela Ribeiro, ale można powiedzieć, że każdy dołożył cegiełkę - zakończył.

W niedzielę kaliszanie mieli zmierzyć się z Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski w spotkaniu derbowym, ale zostało ono przełożone ze względu na fatalną sytuację kadrową biało-czerwonych (więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ).

Energa Borys MMTS Kwidzyn natomiast czeka wyjazdowe starcie z walczącym o utrzymanie WKS Śląsk Wrocław.

ZOBACZ WIDEO: Polska mistrzyni o rozstaniu rodziców. "To było rozwiązanie sytuacji"

Komentarze (0)