Wybrzeże Gdańsk kilka razy miało KPR Gwardię Opole na widelcu, jednak ostatnia piłka należała do zespołu gości. - Można śmiało stwierdzić, że to my przegraliśmy ten mecz, a nie Gwardia wygrała. Było kilka sytuacji, w których mieliśmy trzy bramki do przodu, a zamiast to utrzymać, bardzo się spieszyliśmy. Nie mamy tyle doświadczenia, by w najważniejszych meczach, mając piłkę na zwycięstwo, przechylić szalę na naszą korzyść. To nie ostatnia akcja zaważyła, a cały mecz. Moim nieskromnym zdaniem byliśmy zespołem lepszym, ale punkty jadą do Opola - powiedział Damian Kostrzewa.
Podczas meczu w grze Wybrzeża działo się bardzo dużo, co z pewnością jest olbrzymim materiałem do analizy. - Na pewno bolą sytuacje, które mieliśmy i nie potrafiliśmy ich zamieniać na bramki. Cenniejszej lekcji nie mogliśmy dostać, mam nadzieję że kolejne takie mecze będziemy wygrywać. Wiemy niestety jak smakuje porażka w ostatnich sekundach. Oby ci młodzi, którzy dostali baty w przyszłości sami te baty dawali - dodał skrzydłowy.
Zawodnik ze względu na kontuzję Piotra Papaja grał przez niemal 60 minut. Dał jednak radę pod względem fizycznym. - Było w tym aspekcie całkiem nieźle. Nie mam jeszcze rytmu meczowego i w wielu sytuacjach brakuje pewności siebie, jednak na swoją obronę mogę powiedzieć, że ciężko jest odrobić cały rok w trzy tygodnie. Jestem przekonany, że każdy mecz i trening będą działały na moją korzyść i będę mógł udowodnić swoją wartość, jaką prezentowałem przed kontuzją, a może i będzie lepiej - podkreślił.
Biorąc pod uwage jakość gry i liczbę szans na boisku, Wybrzeże może mieć szczególny żal z powrotu do szatni bez choćby remisu po 60 minutach gry. - Bardzo brakuje nam punktów. Graliśmy u siebie, z zespołem który był do ogrania. Zabrakło nam kropki nad "i". Oni się cieszą, a my wynieśliśmy srogą, ale cenną lekcję - podsumował Kostrzewa.
ZOBACZ WIDEO: Mecz, jakiego nie było. PGE Vive Kielce zagra w Dubaju o pół miliona dolarów