PGNiG Superliga: Wybrzeże prowadziło przez większość spotkania, Gwardia wyszarpała zwycięstwo

WP SportoweFakty / ANNA DEMBIŃSKA / Na zdjęciu: piłkarze ręczni KPR-u Gwardii Opole
WP SportoweFakty / ANNA DEMBIŃSKA / Na zdjęciu: piłkarze ręczni KPR-u Gwardii Opole

Wybrzeże przez większość meczu prowadziło z KPR-em Gwardią. W drugiej połowie jednak opolanie zaczęli wykorzystywać pojedyncze błędne decyzje gospodarzy i wyszli nawet na trzybramkowe prowadzenie. Po golu w ostatnich sekundach goście wygrali 24:23.

Już mecz w Opolu, który po regulaminowym czasie gry zakończył się remisem pokazał, że w starciu obu drużyn nie ma zdecydowanego faworyta. Od pierwszych minut spotkanie było wyrównane, w końcu jednak zaczęło rozkręcać się Wybrzeże, które potrafiło to udokumentować.

Serię trzech bramek z rzędu zakończył Krzysztof Komarzewski, który pokonał Adama Malchera ze skrzydła. Dla Rafała Kuptela wynik 7:4 dla gospodarzy to było już za dużo i poprosił o czas. Przyniosło to spodziewany rezultat, bo już po kilku minutach na tablicy wyników widniał remis 7:7. Wybrzeże nie pozwoliło jednak Gwardii wyjść ani na chwilę na prowadzenie.

Ciekawy status w tym spotkaniu miał Wojciech Prymlewicz, który ze względu na kontuzję nie był w stanie pomóc kolegom na boisku, jednak podchodził do rzutów karnych. Tylko w pierwszej połowie wykorzystał cztery rzuty z siódmego metra i był najskuteczniejszym zawodnikiem swojego zespołu. Do przerwy był remis 13:13, a wynik do ustalił chwilę przed syreną Michał Milewski.

Czego nie udało się Gwardii w ciągu pierwszych 30 minut, opolanie wywalczyli niedługo po zmianie stron. Gdy Macieja Pieńczewskiego pokonał Kamil Mokrzki, po raz pierwszy wyszli na prowadzenie. Nie cieszyli się z niego jednak zbyt długo. Po trafieniu Łukasza Rogulskiego, w efektowny sposób piłkę rywalowi wygarnął Komarzewski i wyprowadził swoją drużynę na 16:15.

ZOBACZ WIDEO Mecz, jakiego nie było. PGE Vive Kielce zagra w Dubaju o pół miliona dolarów

W 42. minucie doszło do rzadko spotykanej sytuacji. Podczas gry w osłabieniu Marcin Lijewski wycofał bramkarza, a po tym gdy gdańszczanie stracili piłkę, nie zorientowali się w porę i pozwolili wrócić na boisko Pieńczewskiemu na czas. Ten próbując przeciąć podanie do Mateusza Jankowskiego sfaulował rywala chcąc wrócić pomiędzy słupki. Decyzja arbitrów mogła być tylko jedna - czerwona kartka dla gdańskiego bramkarza. Wówczas było już 17:19, a podczas gry w przewadze, opolan na trzy bramki różnicy wyprowadził Przemysław Zadura.

Obie drużyny miały momenty, w których wydawało się, że mają rywali na widelcu, jednak przez długi czas utrzymywało się nieznaczne prowadzenie gości. Końcówka była dramatyczna. Przy stanie 22:23, Zadura sfaulował wychodzącego do kontry Damiana Kostrzewę i zobaczył czerwoną kartkę. Prymlewicz po raz pierwszy w meczu nie wykorzystał karnego, jednak chwilę później wyrównał Kostrzewa! Na dwie minuty przed końcem, Rafał Kuptel poprosił o czas. Żaden zespół w tym newralgicznym momencie nie potrafił wykorzystać swoich akcji. Dopiero na dwie sekundy przed końcem, bramkę z koła rzucił Mateusz Jankowski i komplet punktów pojechał do Opola.

Wybrzeże Gdańsk - KPR Gwardia Opole 23:24 (13:13)

Wybrzeże: Chmieliński - Komarzewski 5, Rogulski 4, Prymlewicz 4, Sulej 3, Kostrzewa 3, Adamczyk 2, Wróbel 2, Bednarek, Gądek, Podobas.
Karne: 4/5.
Kary: 12 min. (Pieńczewski 2 min. - cz.k., Bednarek 4 min., Adamczyk, Wróbel, Sulej - po 2 min.).

KPR Gwardia: Malcher - Jankowski 6, Zadura 4, Mauer 4, Siwak 3, Mokrzki 2, Łangowski 2, Morawski 1, Lemaniak 1, Klimków, Zarzycki, Dementiew, Tarcijonas, Milewski. 
Karne: 1/2.
Kary: 12 min. (Zadura 6 min. - cz.k., Milewski, Dementiew, Mauer - po 2 min.).

Sędziowie: Jerlecki, Łabuń (Szczecin).
Delegat ZPRP: Marek Góralczyk (Warszawa).

Widzów: 800.

Źródło artykułu: