Bogdan Wenta: To mnie wkurza i przeraża. Jestem gotowy, żeby wrócić

- Wkurza mnie, że ludzie mają klapki na oczach. Jestem do dyspozycji. Jestem gotowy, żeby wrócić - mówi nam Bogdan Wenta. Europoseł i były selekcjoner zabrał głos w sprawie sytuacji w polskiej piłce ręcznej.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut
Bogdan Wenta PAP / PAP/Piotr Polak / Na zdjęciu: Bogdan Wenta

Kamil Kołsut, WP SportoweFakty: Chce pan wrócić do polskiej piłki ręcznej?

Bogdan Wenta: Jestem do dyspozycji i jestem gotowy. Może jako pośrednik, może na innych zasadach. Trochę mnie wkurza, a trochę przeraża, że dziś każdy ma klapki na oczach i mówi: "Wy jesteście najgorsi!". A może trzeba spojrzeć na problemy polskiej piłki ręcznej szerzej? Sport, zwłaszcza gry zespołowe, to złożona sprawa. Jako trener wiele razy gryzłem się w język. Mówiłem: "Chłopaki! Cześć, dziękuję, koniec, wypieprzać do szatni. Bo jak coś powiem, to może się otworzyć rana i będziemy wszyscy tego żałować". Teraz czuję potrzebę, żeby trochę stonować nastroje i wskazać, na czym trzeba się skupić.

Dzwoni prezes Andrzej Kraśnicki i mówi: "Bogdan, zostań dyrektorem sportowym". Pan się zgadza?

Mógłbym pójść do studia, opowiedzieć wiele historii. I bardzo śmiesznych, i bardzo smutnych. Ale po cholerę? Niech prezes powie, co o mnie myśli. Powinien opowiedzieć o pewnych pomysłach, które były dyskutowane, a później różnie realizowane. Ja nie jestem poza sportem. Potrafi mnie znaleźć minister sportu Francji, potrafi liga hiszpańska, potrafi niemiecka federacja. To jak to jest, że nie znajduje mnie polski związek, ani nasze ministerstwo sportu?

Znacie się ze Zbigniewem Bońkiem.

To dużo powiedziane. Był moim idolem, kilka razy rozmawialiśmy. Pewnie zmierzają pan w kierunku tematu prezesa?

Tak. Inny znany piłkarz, Grzegorz Lato, w zarządzaniu się nie sprawdził.
Obecny prezes radzi sobie lepiej.

On miał pewną umiejętność zbudowania swojego świata biznesu, inwestycji po karierze. Bycie prezesem to dla niego okazja do pokazania niezależności. Jeśli ktoś mu powie: "nie", to on ma z czego żyć, może to zostawić. Chce być więc prezesem, który realnie zarządza. Mocno pomógł mu też sukces reprezentacji, dobra praca trenera Adama Nawałki.

Chciałby pan być Bońkiem polskiej piłki ręcznej?

Ten sport dał mi dużo i wciąż dużo daje. Byłem z reprezentacją osiem lat. Trudno, żebym teraz nagle oznajmił, że to mnie nie interesuje. Piłka ręczna wciąż jest mi bliska. Interesuje mnie właśnie z perspektywy zarządzania, szkolenia, systemu. Nie tak łatwo jest być prezesem. Chociaż pewne historie mnie dziwią, na przykład że ktoś z zewnątrz może być nagle wiceprezesem związku.

Nazwisko?

Łatwo sprawdzić o kogo chodzi. Rozumiem, że strategicznie takie działania mogą być potrzebne, dadzą jakieś korzyści.

Miał pan przyjemność rozmawiać o piłce ręcznej z Adamem Hofmanem?

Krótko, dwa lata temu. Króciutko.

Zna się na dyscyplinie?

To była luźna rozmowa. Poza tym nie jestem upoważniony, żeby poważnie z wiceprezesem rozmawiać, bo mógłby powiedzieć: "panie Wenta, pan był, a teraz pana nie ma". Powinniśmy mocniej korzystać z ludzi, którzy mają dużą wiedzę i mogą ją przekazywać. Zakończyły się mistrzostwa Europy. Oglądałem je i patrzyłem, kto w danym zespole siedzi na ławce, obok trenera. Były tam twarze z mojej generacji, kapitał ludzki jest zagospodarowywany.

ZOBACZ WIDEO: Cztery gole Realu. "Królewscy" bliżej podium. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Czy Bogdan Wenta powinien zostać prezesem ZPRP?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×