Komfort Gwardii Opole w bramce. "Możemy liczyć na Mateusza Zembrzyckiego"

WP SportoweFakty / ANNA DEMBIŃSKA / Rafał Kuptel
WP SportoweFakty / ANNA DEMBIŃSKA / Rafał Kuptel

Mateusz Zembrzycki zagrał przez cały mecz z Wybrzeżem Gdańsk (30:25) i pokazał się z dobrej strony. W spotkaniu Pucharu Polski, w którym w obu drużynach zagrało wielu zmienników udowodnił, że można na niego liczyć.

W środę od samego początku dużą różnicę pokazał Mateusz Zembrzycki. W dużej mierze dzięki niemu mecz rozpoczął się wynikiem 0:4. - On pokazuje od paru spotkań, że jest w wysokiej formie. z MMTS-em wszedł w 40. minucie i bronił z 80-procentową skutecznością. Potwierdził, że możemy na niego liczyć w tych momentach, w których Adam Malcher jest w gorszej dyspozycji - powiedział Rafał Kuptel po meczu z Wybrzeżem Gdańsk.

Opolanie mają spory komfort pomiędzy słupkami. Poza Zambrzyckim jest przecież reprezentant Polski Adam Malcher. Ważne jest w tej sytuacji odpowiednie rotowanie składem. - Ja się cieszę, że Mateusz idzie do przodu. Mamy też dobrego Adama Malchera. Cała nasza mądrość, byśmy wykorzystali możliwości tych dwóch zawodników - stwierdził Kuptel.

KPR Gwardia Opole prowadziła z Wybrzeżem niemal przez całe spotkanie i wygrała zasłużenie 30:25. - Zależało mi na tym, by utrzymywać nasz dobry poziom. Na samym początku mieliśmy za dużo strat i szkoda, bo mieliśmy dużo sytuacji, by nasza przewaga była większa. Musimy grać konsekwentnie w obronie, bo z tego wychodzą kontry. Z meczu na mecz wychodzi nam to coraz lepiej. Walczymy o utrzymanie trzeciego miejsca w grupie - zapowiedział trener.

Wybrzeże Gdańsk nie wyszło najmocniejszym składem i to też było ułatwienie dla Gwardii. - Nie grali między innymi Łukasz Rogulski i Jacek Sulej, dzięki czemu mieliśmy ułatwione zadanie. Wiem, że gdańszczanie w sobotę wygrali z Meblami Wójcik, w następnej kolejce jadą do Piotrkowa. To dla nich bardzo ważne mecze - przyznał Rafał Kuptel, który zgodził się z tym, że jakość gry odbiegała od tego, co mogą pokazać obie drużyny. - Na pewno chaosu było za dużo, ale z obu stron było sporo młodzieży, grali chłopacy z 1998 i 1999 roku, którzy na co dzień w obu drużynach dostają mniej szans. Trzeba było się spodziewać, że niektórzy nie będą się czuć na boisku tak dobrze. To było jednak takie spotkanie, w którym można było niektórym dać odpocząć - podsumował.

ZOBACZ WIDEO Vital Heynen rozdał czekoladki w kształcie medali. "Nie dostał jej tylko prezes Kasprzyk"

Komentarze (0)