[tag=24329]
Adam Lisiewicz[/tag] jest czynnym zawodnikiem, który w tym sezonie zadebiutował po latach gry w Sokole Kościerzyna w superligowej Spójni Gdynia, jednak posiada już pewien fach trenerski. Po odejściu Marcina Markuszewskiego, został zmiennikiem Dawida Nilssona. - Bycie trenerem nie jest dla mnie nowością ze względu na to, że od 5 lat pracuje w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Gdańsku. Staram się wykorzystać swoją wiedzę i pomóc naszemu zespołowi, jak tylko potrafię, podpowiadając w szczególności tym młodszym zawodnikom - tym bardziej, że z częścią z nich pracowałem jeszcze w SMS-ie - powiedział.
- W treningach uczestniczę tak samo, jak każdy zawodnik i tutaj raczej nic się nie zmieniło. Główną rolę jako trener i mentor odgrywa Dawid Nilsson i uważam, że mamy szczęście, mogąc czerpać wiedzę własnie od niego. Jako trener może nie ma dużego doświadczenia, aczkolwiek jego zawodnicza kariera to lata grania na najwyższym poziomie w Polsce i za granicą, więc o piłce ręcznej wie naprawdę bardzo dużo - dodał Adam Lisiewicz.
Rzadko zdarza się, by podczas trwania sezonu kolega z zespołu stał się trenerem. - Koledzy raczej traktują mnie tak samo jak wcześniej, chociaż dowcipkowali na początku, żebym siadał w autokarze z przodu koło trenera, a nie jak dotychczas z tyłu - zaśmiał się Lisiewicz.
Spójnia Gdynia wciąż zamyka ligową tabelę. Ostatnie spotkanie pucharowe z Orlenem Wisłą Płock, w którym beniaminek walczył niemal do końca o zwycięstwo, pokazało jednak światełko w tunelu. - Z Orlenem Wisłą zagraliśmy naprawdę bardzo dobre zawody, na co składało się na pewno wiele czynników. Głównymi, za które można pochwalić naszą drużynę, była walka od początku do końca o każdą piłkę. Cieszy to, że nie przestraszyliśmy się tak klasowego zespołu, mimo że słabo weszliśmy w mecz. Plusem jest także fakt, że w obronie i ataku zagraliśmy jako kolektyw, a nie zlepek indywidualności. Mam nadzieje, że ten mecz będzie dla nas takim pozytywnym kopem i da nam więcej pewności siebie w graniu. Właśnie tego najbardziej potrzebujemy - ocenił skrzydłowy.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Drążek i łańcuch. Tak trenuje Anita Włodarczyk
Drużyna z północnej części Trójmiasta może więc żałować, że z zespołami będącymi w ich zasięgu zagrała gorzej. - Wiadomo, każdy mecz jest inny, ale wydaje mi się, że przy takiej grze jak z Wisłą byłoby dużo łatwiej zdobywać punkty z innymi przeciwnikami - przyznał Adam Lisiewicz.
W niedzielę ekipa z Gdyni zagra w Legionowie z KPR-em, który w tabeli plasuje się tuż nad nimi. - My jedziemy na każdy mecz po wygraną, bo inaczej nie ma sensu grać w piłkę ręczną. Oczywiście wszystko weryfikuje boisko, ale mentalnie musimy być zawsze przygotowani. Mecz z KPR-em Legionowo nie jest inny, jedziemy po to, żeby wrócić z punktami. Wierzę w nasz zespół i jestem przekonany, że zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby wygrać pierwszy mecz na wyjeździe w tym sezonie. Nie lekceważymy w żadnym przepadku zespołu z Legionowa, przygotowujemy się do tego meczu bardzo sumiennie. Mam nadzieje, że doświadczenie zdobyte w meczu z Orlenem Wisłą zaprocentuje w dalszej części sezonu i da nam wiarę w to, że potrafimy grać w piłkę ręczną na najwyższym poziomie - podsumował grający trener Spójni.