Gospodynie przystępowały do spotkania nie tylko z wiedzą, że nie poprawią swojej pozycji w ligowej tabeli, ale także, że podejmą ostatni zespół w PGNiG Superlidze kobiet. Były niewątpliwym faworytem, który musiał wykonać swoje zadanie, a potem tylko czekać na rozwój wydarzeń z Gdyni i Lubina, gdzie miały się toczyć dwa arcyciekawe starcia. Szczecinianki interesował szczególnie mecz pomiędzy GTPR-em a Energą AZS Koszalin.
Rola murowanego faworyta miejscowym tym razem wyraźnie zaszkodziła. Początek w ich wykonaniu nie był najlepszy. Wydawało się, że z upływem czasu zaczną przejmować inicjatywę. Coś takiego jednak nie nastąpiło. Ostatni zespół w tabeli dobrze radził sobie w obronie. Nic dziwnego, że pomagało to Agnieszce Kordunowskiej-Lupie w skutecznych interwencjach. W przedniej formacji radziła sobie Natalia Rogożeńska. Po kwadransie rywalizacji tablica świetlna wskazała stan 5:7.
Na minutę przed końcem tej części gry granatowo-bordowe przegrywały już 12:15. Szczęśliwie jednak przyjezdne nie uniknęły prostych błędów własnych, zupełnie jakby tak wysoki wynik podziałał na nie odwrotnie niż powinien. Niemniej na przerwę zeszły z minimalną zaliczką. Wydawało się jednak, że od 25. minuty nastąpiło przebudzenie faworytek (11:11). Ponownie jednak spadła skuteczność gospodyń, a przyjezdne zaskoczyły kontrą. Z rzutów karnych nie myliła się także Malwina Hartman. Po pierwszej połowie byliśmy świadkami niespodzianki.
Wydawało się, że przerwa podziała na miejscowe pobudzająco. Początkowo tak to właśnie wyglądało. W 36. minucie na pierwsze prowadzenie w tym meczu wyprowadziła Pogoń Patrycja Królikowska. To właśnie ta skrzydłowa była jedną z najskuteczniejszych szczypiornistek w ekipie Liliany Marković. Po drugiej stronie parkietu trudne do zatrzymania były z kolei Hartman i Ziółkowska. Jeszcze przed kwadransem granatowo-bordowe wyszły na dwie bramki przewagi (21:19).
Emocje zaczęły rosnąć z każdą upływającą minutą. Wszystko za sprawą podopiecznych Dariusza Męczykowskiego. Jego zespół nieźle funkcjonował w obronie i szybko wymieniał piłki, co faworytowi sprawiało kłopot. Na 3 minuty przed końcową syreną był remis po 27. Można było przewidywać, że o wyniku zdecyduje dosłownie jedna akcja. Tak też się właśnie stało. Na 8 sekund przed końcem zawodów na 28:29 trafiła Natalia Fesdorf. 60 minut upłynęło. Pogoń miała jeszcze rzut wolny, który zwykle nic nie daje. Nie tym razem. Kochaniak stanęła na wysokości zadania. Trafiła, czym doprowadziła do rzutów karnych.
W tym elemencie miejscowe nie dały się już zaskoczyć. Zarówno Wawrzynkowska, jak i Krupa obroniły po jednym takim rzucie. Zimnej głowy nie zachowały: Magda Krajewska oraz Joanna Gędłek. Niespodzianka i tak stała się faktem.
SPR Pogoń Szczecin - UKS PCM Kościerzyna 29:29 (14:15) k. 4:2
SPR Pogoń: Wawrzynkowska, Krupa - Płomińska 2, Noga 4, Cebula 1 (1/1), Urbańska, Królikowska 6, Marcikowa, Janas, Koprowska 1, Nosek 3, Zawistowska 1, Kochaniak 3, Blażević 4 (2/3), Gadzina 4
Karne: 3/4
Kary: 12 min. (Noga - 4 min., Cebula, Koprowska, Zawistowska, Blażewić - 2 min.)
UKS PCM: Liskowska, Kordunowska-Lupa - Mokrzka 1, Sus 4, Ziółkowska 4 (1/1), Białek 4, Hartman 7 (4/5), Siuda, Gędłek, Rogożeńska 6, Wójcik 1, Fesdorf 1, Krajewska 1
Karne: 5/6
Kary: 8 min. (Ziółkowska - 4 min., Hartman, Krajewska - 2 min.)
Sędziowie: Marciniak, Radziszewski (obaj z Wolsztyna)
Widzów: 500
ZOBACZ WIDEO Powrót Glika, dziwne zachowanie Jemersona - skrót meczu RC Strasbourg - AS Monaco [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]