PGNiG Superliga: im bronić nie kazano. Strzelanina w Mielcu

WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: szczypiorniści Stali Mielec
WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: szczypiorniści Stali Mielec

76 bramek, rzuty karne, a na koniec fenomenalne parady Tomasza Wiśniewskiego. Stal Mielec dopiero po serii prób z siódmego metra pokonała Spójnię Gdynia.

Stal grała o swoją przyszłość. Jeśli planowała gonić piąte Wybrzeże Gdańsk, to zwycięstwo nad outsiderami z Gdyni było obowiązkiem. Mielczanie wprawdzie wygrali po katuszach, ale zdobyli dwa punkty zamiast trzech, co w kontekście barażów o rundę finałową bardzo ogranicza ich szanse na piąte miejsce w grupie.

Spójnia zostawiła obronę w Gdyni, Stal w szatni. W pierwszej połowie padły 42 bramki (21:21) i rekord sezonu, także z udziałem mielczan (40:38), był zagrożony. Kibicom z Podkarpacia przypomniał się Ołeksandr Kyrylenko, kilka miesięcy temu ulubieniec trybun. Po 27. kolejce w Mielcu jeszcze bardziej żałują, że nie udało się go ściągnąć w trakcie sezonu, gdy rozstał się ze Spójnią. Potem z otwartymi ramionami przyjęli go w Gdyni i zaczał grać jakby lepiej niż w pierwszej połowie rozgrywek. Gubił defensorów zwodami, rzucał zza bloku, bezkompromisowo wchodził na szósty metr i radził sobie z Tomaszem Wiśniewskiem. W całym meczu uzbierał dziewięć goli.

Po mieleckiej stronie najlepsze spotkanie w sezonie, a może w Superlidze, rozegrał Adrian Wojkowski. Piotr Krępa się leczy, więc podstawowy obrońca dostaje minuty w ataku i nie zawodzi. Nieźle spisał się w Pucharze Polski z Gwardią, przeciwko Spójni jeszcze lepiej. Co podania na koło, to gol. W 10 rzutach spudłował tylko raz. W roli lidera kolejny raz znakomicie czuł się Matej Sarajlić. Chorwat rzucał z chirurgiczną precyzją, pod poprzeczkę czy idealnie pod nogami golkiperów Spójni.

Zespoły nie szczędziły sobie razów, strzelanina trwała do samego końca. Na dwie minuty przed końcem Rafał Krupa zapewnił Stali jedno z niewielu dwubramkowych prowadzeń (38:36). Gracze beniaminka nie spuścili głów - najpierw Rafał Rychlewski, a tuż przed syreną Rafał Jamioł doprowadził do karnych. Ostatnią akcję umożliwiła parada Marcina Głębockiego.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Magik Dean Bombac! Takie gole możemy oglądać bez końca

Bramkarz Spójni nie został jednak bohaterem spotkania. To miano wędruje na konto Wiśniewskiego. Obronił aż cztery rzuty karne i uratował zwycięstwo Stali. 21-latek dał popis po raz kolejny, niedawno w Piotrkowie zatrzymał wszystkie próby z siódmego metra. Egzekutorzy, bójcie się.

PGNiG Superliga, 27. kolejka:

SPR Stal Mielec - Spójnia Gdynia 38:38 k. 2:1 (21:21)

Stal: Wiśniewski (17/55 - 31 proc.). Lipka (0/1) - Sarajlić 9, Wojkowski 9, Ćwięka 8, Krupa 5/3, Kawka 4, Mochocki 2, Wilk 1, Janyst 1, Basiak, Kłoda, Rusin, Skuciński
Karne: 3/4
Kary: 12 min. (Basiak, Mochocki - po 4 min., Kawka, Sarajlić - po 2 min.)

Spójnia: Głębocki (8/24 - 33 proc.), Zimakowski (6/30 - 20 proc.) - Kyrylenko 9, Jamioł 7, Pedryc 7, Rychlewski 6/5, Marszałek 4, Luberecki 3, Czaja 2, Ćwikliński 1, Brukwicki, Krawczenko, Lisiewicz, Męczykowski, Pedryc, Wolski
Karne: 5/6
Kary: 10 min. (Kyrylenko - 4 min., Pedryc, Marszałek, Luberecki - po 2 min.)

Komentarze (1)
kazek76
17.03.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Cóż tu można rzec po takim meczu. Emocje były a to chyba najważniejsze.
Ponadto chciałbym powiedzieć, że bez Kłody obrony nie ma!.