23-latek rodem z Lubina poprzednie trzy lata spędził w pierwszoligowym Moto-Jelczu Oława. Wyróżniał się zwłaszcza w sezonie 2016/2017 (24 mecze, 70 goli) i jego klubowy trener Krzysztof Mistak pomógł mu w wyjeździe do Niemiec. Wprawdzie Klinger zakotwiczył w zespole Kamenz z piątej ligi, ale spędził tam raptem kilka miesięcy.
- Po uzyskaniu tytułu inżyniera na Politechnice Wrocławskiej postanowiłem spróbować sił w Niemczech. Wyjechałem w sierpniu 2017 roku i do stycznia grałem w miejscowym klubie HVH Kamenz. Będąc w maju na testach w tym klubie, zobaczyłem, że poziom ligi odpowiada zespołom bijącym się o awans do naszej 1 ligi, więc traktowałem Kamenz jako krótki przystanek - opowiada.
W pierwszych trzech występach rzucał po 13-14 bramek i zwrócił na siebie uwagę przedstawicieli drugoligowego HC Elbflorenz. - Początkowo w to nie wierzyłem, ale dostałem maila od menadżera. Zaprosił mnie na testy. Odbyłem jeden trening z drużyną rezerw, ponieważ pierwszy zespół miał jeszcze urlop. Potem pokazałem umiejętności na tle seniorów i szkoleniowiec oświadczył, że chce mnie w swojej ekipie. Miałem z nimi trenować, a grać z rezerwami - wyjaśnia Klinger, który związał się z Elblflorenz do końca przyszłego sezonu, z możliwością przedłużenia na kolejne rozgrywki.
Na razie Polak nie zadebiutował w 2. Bundeslidze, na środku rozegrania pierwszym wyborem jest reprezentant Czech Roman Becvar. Na premierowy występ będzie musiał poczekać co najmniej do września. W marcu Klinger doznał bardzo poważnej kontuzji stawu skokowego i jest wyłączony z przygotowań do końca sezonu.
- Trener był ze mnie zadowolony, mówił, że debiut jest kwestią czasu. Niestety, spotkał mnie pech. Na treningu pierwszego zespołu uszkodziłem więzadła w kostce i złamałem kość strzałkową. Po kilku godzinach trafiłem na stół operacyjny, jeszcze w szpitalu rozpocząłem rehabilitację. 2 maja usuną mi płytki stabilizujące złamanie. Trenerzy zapewniają, że nie muszę się spieszyć, bo ten sezon i tak mam z głowy. Ważne, żeby dobrze przygotować się do następnego - mówi.
- Uważam, że warto jest czasem zrobić krok w tył i wyjechać do takiej niższej ligi. Skauci przyglądają się tamtejszym zawodnikom i można trafić do znacznie lepszego zespołu - twierdzi Klinger.
W 2. Bundeslidze występują już Maciej Majdziński z Bergischer (lider tabeli), Paweł Genda (VfL Luebeck-Schwartau), Bartosz Konitz (Eintracht Hagen) i Denis Szczęsny (TUSEM Essen).
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Sami nie wiemy na co nas stać