- Mimo że rzuciliśmy 30 bramek, to przestrzeliliśmy dużo klarownych sytuacji. Jednak największym mankamentem była obrona. Graliśmy w niej za "miękko". Przeciwnicy skrzętnie wykorzystali też kilka błędów w ataku pozycyjnym - powiedział Jurecki. - To nam pokazało, że w europejskich pucharach nie można zrobić dziesięciu błędów. Trzeba się koncentrować, by popełnić ich maksymalnie cztery czy pięć. Wtedy można myśleć o zwycięstwie - dodał.
Najbardziej bolesne były momenty kiedy Azotom udawało się odrobić stratę do jednej czy dwóch bramek, ale proste błędy niweczyły ten wysiłek. Przewaga Granollers znów wracała do poziomu, który gwarantował im kontrolę boiskowych wydarzeń. - W polskiej lidze takie straty udaje się jeszcze odrobić, w tych rozgrywkach już nie - stwierdził obrotowy z Puław.
- Myślę, że to dobra nauka dla nas. Pierwszy raz graliśmy w fazie grupowej Pucharu EHF i przekonaliśmy się dobitnie jakie to są rozgrywki. Połączone z ligą i Pucharem Polski, tworzą morderczy wyścig. Od stycznia nie mieliśmy praktycznie żadnego dnia wolnego, z niecierpliwością czekaliśmy więc na święta. Chcemy mieć trochę wolnego. Mam nadzieję, że wrócimy z nowymi siłami i z chłodnymi głowami wejdziemy w najważniejszą fazę Superligi.
Nawarstwiające się zmęczenie mocno daje o sobie znać. - Kilku zawodników jest przeziębionych. Jesteśmy też mocno osłabieni i mieliśmy bardzo dużo kontuzji. Nie przypominam sobie żeby w jakieś drużynie, której grałem było ich aż tyle. Niemniej to jest sport, dużo wyjazdów i spore obciążenie.
Sytuacja w PGNiG Superlidze staje się coraz bardziej ciekawa. Po wygranej z Wybrzeżem Gdańsk, o dwa punkty wyprzedził puławian NMC Górnik Zabrze. Szykuje się ekscytująca walka o miejsce na ligowym podium. - Mam nadzieję, że w fazie decydującej o medalach zagramy już na swoim poziomie i zdobędziemy ten upragniony krążek. Wtedy za rok znowu można się będzie cieszyć za rok grą w pucharach - powiedział Jurecki.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: pan profesor Sławomir Szmal. Azoty Puławy bez szans w starciu z PGE Vive Kielce