Kwidzynianie mieli podczas meczu w Gdańsku zdecydowanie za mało argumentów. - Zagraliśmy słabo. Siedem bramek będzie nam niezmiernie trudno odrobić, ale będziemy walczyć, póki nam starczy sił. Jak to będzie wyglądać, zobaczymy - powiedział Maciej Mroczkowski, trener MMTS-u. - W Gdańsku zabrakło nam przede wszystkim rzutu z drugiej linii. Gdańszczanie stali płasko i wychodzili pod naszą prawą rękę, przez co akcje były szarapane i nie było agresywności. Skrzydłowi też dostali tylko dwie piłki podczas meczu, a to za mało. Wybrzeże nastawiło się na środek obrony, a my graliśmy tak, jak oni chcieli - dodał.
Od dwóch miesięcy trwa kryzys ekipy z Kwidzyna. Wyraźnie widać to po wynikach. - W lutym wyglądaliśmy inaczej, teraz jest inaczej. Gdy zawodnicy odeszli z drużyny po nowym roku, każdy mecz jest o życie. Musimy wierzyć w to, że powalczymy w rewanżu. Każdy z nas ma swoje ambicje, które zmieniły się podczas sezonu. Wszyscy zasługują na szacunek, bo wychodzą i walczą. We wtorek zagramy na tyle, na ile możemy - stwierdził Mroczkowski, odnosząc się do rewanżu z Wybrzeżem Gdańsk.
Sytuacja wokół kwidzyńskiej piłki ręcznej nie wyglądała kolorowo. Wszystko jednak wskazuje na to, że wszystko się stabilizuje. - Finansowo sezon będzie stabilny na tym poziomie, jaki mamy teraz i zespół MMTS-u nie musi się o to martwić. Być może uda się kogoś zachęcić do tego, by zasponsorował ten wspaniały zespół i pomógł nam finansowo - wyraził nadzieję Maciej Mroczkowski.
- To drużyna budowana od 5-6 lat i fajnie to funkcjonowało. Zawirowania sprawiły, że troszkę się to zepsuło, ale nic straconego. Najważniejsze, że finanse już są zabezpieczone i mamy też dwa transfery na prawe rozegranie. Młodzi gracze muszą zacząć wchodzić do drużyny, bo takich spotkań o stawkę w kolejnym sezonie będzie dużo i trzeba będzie temu sprostać - podsumował trener.
ZOBACZ WIDEO Gogol, Pawlik i Woicki w sztabie kadry? "Skłamałbym mówiąc, że mnie nie interesują"