El. ME 2018: Francja o dwa kroki stąd. Polki murowanym faworytem. Trener Włoszek nie wierzy w sukces

WP SportoweFakty / ANNA DEMBIŃSKA / Na zdjęciu: reprezentacja polskich szczypiornistek
WP SportoweFakty / ANNA DEMBIŃSKA / Na zdjęciu: reprezentacja polskich szczypiornistek

Reprezentacja Polski w czwartek, 31 maja, zagra piąty mecz eliminacyjny do mistrzostw Europy w piłce ręcznej. Biało-Czerwone zmierzą się z outsiderem tabeli grupy 2., Włoszkami.

W połowie kwietnia 2017 roku kibice reprezentacji Polski, ale przede wszystkim trener Leszek Krowicki oraz jego podopieczne mogli mówić o dużym szczęściu. Losowanie oraz zasady awansu do turnieju finałowego do mistrzostw Europy wyraźnie sprzyjały Biało-Czerwonym. Można powiedzieć, że po czterech rozegranych już spotkaniach nasza kadra wykonała plan minimum. Wyjazd do Francji jest na wyciągnięcie ręki.

W swojej grupie trafiliśmy na reprezentacje Czarnogóry, Słowacji oraz Włoch. Mamy już za sobą dwumecz z zespołem znad Adriatyku. Obie rywalizacje zakończyły się porażkami. Dodajmy jednak, że wkalkulowanymi w ryzyko. To z tą drużyną mieliśmy walczyć o pierwszą pozycję. Tę akurat batalię przegraliśmy. Ale to tylko dwie bitwy, które o niczym nie przesądziły.

Najważniejsze będą najbliższe zawody, z outsiderem tabeli. Jak wielka różnica dzieli oba zespoły, pokazało spotkanie w Lubinie. Zdominowaliśmy przeciwniczki w każdym elemencie handballowego rzemiosła. Polki od początku rzuciły się rywalkom do gardła niczym wygłodniałe tygrysice. Twarda defensywa, atomowe uderzenia z dystansu, kontra - to tylko niektóre elementy, które zaważyły na końcowym rezultacie (40:13).

Jak jednak podkreślają w naszym obozie trenerzy, zespół z południa Europy znacząco zmienił skład w porównaniu do tego z początku eliminacji. Wypadła z niego choćby Laura Celeste Rotondo. Rzuciła Polkom aż 6 bramek. Najgroźniejszą bronią powinna być tym razem Anika Niederwieser, która reprezentuje barwy mistrza Bundesligi, Thueringer HC. Ma predyspozycje na liderkę. Pytanie tylko czy Biało-Czerwone jej na to pozwolą.

Przygotowania do dwóch najważniejszych starć zaczynaliśmy od powołania 19 kadrowiczek. Na Półwysep Apeniński udało się już tylko 17. Jedna z nich i tak będzie musiała obejrzeć to spotkanie z trybun. Szkoleniowiec wciąż jednak czeka z podjęciem ostatecznej decyzji. - Z różnych względów chcę przeciągnąć ten wybór w czasie - powiedział Krowicki dla oficjalnej strony związku.

W zwycięstwo raczej nie wierzy trener gospodyń, Riccardo Trillini. Będzie się cieszył już z tego, jeśli jego podopieczne sprawią nam więcej trudności niż podczas zawodów na Dolnym Śląsku. - Oczekiwania są tylko takie, by zagrać lepiej niż w pierwszym meczu w Polsce. To było nasze pierwsze spotkanie w tym składzie, nie znaliśmy zbyt dobrze siebie nawzajem, nie znaliśmy w ogóle rywalek, a dziś chcielibyśmy, by ostatnie starcia w grupie były bardziej wyrównane - stwierdził.

Mecz w Monteslivano w czwartek o godzinie 20:30. Portal WP SportoweFakty przeprowadzi bezpośrednią transmisję z tych zawodów.

Włochy - Polska / 31.05, godz. 20:30 

ZOBACZ WIDEO Stephane Antiga docenił klasę byłych podopiecznych: Polacy grali bardzo dobrze

Komentarze (1)
avatar
Grieg
31.05.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Dzisiaj awans będą mogły świętować cztery reprezentacje, a w razie sensacji nawet pięć. W grupie 4, jeśli Rumunki przynajmniej zremisują z Austriaczkami, nic już nie odbierze im przepustki do F Czytaj całość