El. ME 2018: co Polki muszą zrobić, aby pojechać do Francji? Możliwe scenariusze

W czwartek 31 maja reprezentacja Polski rozegra już piąte spotkanie w ramach eliminacji do mistrzostw Europy, które odbędą się w grudniu we Francji. Rywalkami Biało-Czerwonych będą Włoszki.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski
Karolina Kudłacz-Gloc Materiały prasowe / ZPRP / Na zdjęciu: Karolina Kudłacz-Gloc
Sytuacja Polek w grupie drugiej eliminacji do mistrzostw Europy jest naprawdę niezła. Co prawda, dwukrotnie nie sprostaliśmy reprezentacji Czarnogóry, ale i tak wszystko jest w naszych rękach, nogach i przede wszystkim głowach. Niemniej, szans na pierwszą pozycję już nie mamy. Walka będzie się toczyć o miejsce numer dwa.

Wariant najbardziej prawdopodobny

Biało-Czerwone najpierw zagrają w Montesilvano. Obiekt ten może pomieścić 1700 miejsc, z czego 100 jest stojących. Najpewniej będzie komplet publiczności, tak jak podczas ich pierwszego występu przeciwko Czarnogórkom. Włoszki nie mają jednak większych szans na zajęcie lokaty premiującej ich awansem. Potrzebują cudu. Od nich zależy najmniej.

Wystarczy przypomnieć mecz z Lubina. Biało-Czerwone ograły Italię aż 40:13. Zespoły dzieliła przynajmniej różnica jednej klasy, o ile nie dwóch. Trudno przypuszczać, aby nagle role mogły się totalnie odwrócić. Tym bardziej, że rywalkom po prostu brakuje argumentów. Do tej pory średnio rzucały 16,5 bramki na mecz. Polki są zdecydowanym faworytem tego starcia. Po zawodach powinniśmy dopisać sobie kolejne dwa "oczka".

O tej samej porze Słowaczki podejmą w Michałowcach Czarnogórę. Tamto spotkanie także będzie miało swojego faworyta. Oczywiście w drużynie gości. Niemniej, w pierwszym starciu o mały włos nie doszło do niespodzianki, żeby nie powiedzieć sensacji (24:23). Ekipa Per Andre Johanssona jest raczej pewna swego. Nawet jeśli przegra, w ostatnim pojedynku podejmie u siebie outsidera.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: gol 71-latka w lidze okręgowej

Dla naszych pań korzystne będzie, jeśli gospodynie nie odbiorą punktów 9. drużynie w rankingu EHF. Wówczas będziemy mieli dwa "oczka" więcej przed ostatnim starciem w Koszalinie. Do awansu wystarczy remis, ale nawet przegrana w niższym stosunku niż 20:29 (np. 20:28) także pozwoli cieszyć się z awansu i bukować bilety do Francji na turniej finałowy.

Wariant pesymistyczny

Nadal nie bierzemy pod uwagę przegranej Polek we Włoszech. Zakładając jednak, że nasze sąsiadki z południa Europy poradzą sobie z Czarnogórą, przed ostatnim pojedynkiem będziemy mieli tyle samo punktów (po 6). Wówczas o bezpośrednim awansie z drugiego miejsca zdecyduje konfrontacja w Koszalinie. Wygrana lub remis premiować będzie Biało-Czerwone. Słowaczki będą musiały bezwzględnie zwyciężyć (zgromadzą wtedy 8 "oczek" przy 6 ekipy Krowickiego).

Wariant z "nożem na gardle"

Sensacyjnie przegrywamy z Italią, a Słowacja cieszy się z triumfu nad Czarnogórkami. Wówczas to Biało-Czerwone zagrają pod dużą presją. Rywalki przystąpią do spotkania z handicapem i przewagą punktową w tabeli grupy drugiej. W takiej sytuacji tylko wygrana da Polkom wyjazd na mistrzostwa Europy. Każdy inny wynik, nawet remis, będzie oznaczał pożegnanie z marzeniami (wtedy Polki będą miały tylko 5 punktów, a Słowaczki 7).

Mecz z ekipą Riccardo Trillini'ego już 31 maja (godz. 20:30) w Montesilvano. 3 czerwca zagramy w Koszalinie ze Słowacją (godz. 18:30). Z obu spotkań portal WP SportoweFakty przeprowadzi bezpośrednią transmisję ("co akcję").

Czy Biało-Czerwone awansują do turnieju finałowego mistrzostw Europy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×