Z.P.: Zawodniczki Piotrcovii podkreślają, że ten medal był szczególny. Poprzedni sezon nie był bowiem zbyt udany dla klubu.
B.R.: Nie mam porównania, bo to jest mój pierwszy medal. Przeżywałem go jednak bardzo mocno. Po reakcjach dziewczyn jak i całego sztabu szkoleniowego widziałem, że to był medal oczekiwany, zdobyty po ciężkim sezonie. Szczęśliwy był szczególnie trener Janusz Szymczyk dla którego był to także pierwszy medal Mistrzostw Polski.
To był - jak pan wspomniał - trudny sezon początek Piotrcovia miała świetny była nawet liderem, później przyszły kontuzje, spadek formy, na szczęście powróciła na play-off. Ostatecznie jednak medal udało się zdobyć.
Sezon był dość dziwny. Zaczęliśmy z wysokiego C, może poza spotkaniem w Warszawie z AZS-em, gdzie mimo wygranej nie było to dobre spotkanie z naszej strony. Potem spadek formy, nie wiem czym spowodowany, nie potrafię tego wyjaśnić. Ale przebieg całego sezonu wskazuje na to, że medal zdobyliśmy jak najbardziej zasłużenie. Dziewczyny po rundzie zasadniczej zajmowały trzecie miejsce i tę lokatę później udało się obronić.
Wydaje się, że duże znaczenie ma fakt, iż zespół i trener stanowią jedność. W poprzednim sezonie szkoleniowców Piotrcovia miała trzech, o niektórych dziś lepiej nie pisać. W tej chwili widać, że Janusz Szymczyk cieszy się autorytetem wśród zawodniczek.
To pytanie raczej do dziewczyn. Z punktu widzenia zarządu potwierdzam, że trener wkomponował się w zespół, a w zasadzie zespół skomponował się z trenerem bardzo dobrze. Oczywiście jak to w pracy bywa czasami są jakieś drobne niesnaski. Ale po to jest trener, po to są doświadczone zawodniczki, aby je sobie wyjaśnić.
Swego czasu pojawiały się komentarze, że Piotrcovia ma słabą i krótką ławkę rezerwowych. Tymczasem ostatnie mecze - szczególnie te z Łączpolem - pokazały, że wiele tzw. zmienniczek pokazało się z dobrej strony.
Sylwia Lisewska złapała formę w odpowiednim momencie, Inna Krzysztoszek po urlopie macierzyńskim zaczyna dochodzić do pełnej sprawności. Te wszystkie zawodniczki - tzw. rezerwowe - coraz lepiej uzupełniały a nawet wzmacniały zespół.
Kiper w rozsypce - to ostatnio dość częste powtarzane słowa w piotrkowskim środowisku sportowym. A co z Piotrcovią?
Na temat Kipera nie będę się wypowiadał. A Piotrcovia mam nadzieję ma się dobrze i w przyszłym sezonie będzie walczyła o jak najwyższe cele. Szukamy wzmocnień. Prowadzimy rozmowy z kilkoma zawodniczkami. Na dziś mogę powiedzieć, że klub się dogadał z reprezentacyjną rozgrywającą Joanną Wagą. Myślę, że to będzie bardzo duże wzmocnienie naszego zespołu. Jeszcze niedawno wydawało się, że zagra u nas Białorusinka Alesia Mihdaliowa, ale do tego kontraktu chyba jednak nie dojdzie. Poszukujemy zawodniczki na prawe rozegranie, która mogłaby postraszyć inne drużyny rzutem z lewej ręki.
Gwiazdy zespołu: Kinga Polenz i Agata Wypych zostają w Piotrcovii. To ważna informacja w kontekście celów jakie będzie chciał zrealizować klub w kolejnym sezonie.
Bardzo się cieszę, że dziewczyny postanowiły zostać w Piotrkowie. Ciężko było je zatrzymać, ale udało się. Uważam, że bardzo ważne jest, że zespół się "nie rozjeżdża" i dziewczyny zostają w klubie. Zawodniczki na pewno odczuwają, że w klubie jest stabilna sytuacja. Chcą tu kontynuować swoją karierę i rozwijać się.
A co z trenerem?
Z trenerem Januszem Szymczykiem od początku umawialiśmy się na dwa lata. Kontrakt zatem jest ważny przez jeszcze jeden sezon, ale mam nadzieję, że może się zwiążemy na jeszcze dłużej.
Jakie zatem cele stawia zarząd przed drużyną i trenerem na kolejny sezon?
Nie chcę naciskać, nie chcę wzbudzać nadziei, ale jeśli na ten sezon celem był półfinał Mistrzostw Polski to żeby się rozwijać trzeba zrobić krok do przodu czyli finał MP.
Na koniec łyżka dziegciu. Chyba trochę za mało kibiców przychodzi na mecze.
To jest nasza pięta achillesowa. W porównaniu z sytuacją sprzed dwóch lata kibiców jest rzeczywiście mniej. Z jakości jednak jestem zadowolony, dopingują nas kiedy trzeba. Zrobimy jednak wszystko, aby widzów na meczach było dużo więcej: od propagowania, po samą oprawę.