Lwy przyjeżdżają do Kielc po triumfie nad FC Barceloną Lassą w ubiegłą środę (35:34) w 1. kolejce Ligi Mistrzów i tydzień po dość niespodziewanym remisie w Bundeslidze z SC DHfK Lipsk (24:24). Zawodnicy Rhein-Neckar Loewen mieli więc na odpoczynek dwa dni więcej od mistrzów Polski, którzy ostatnie swoje spotkanie rozegrali we wtorek z Zagłębiem Lubin. - Taki odpoczynek na pewno jest na plus. Zobaczymy, ile da nam to dodatkowej energii - mówi Oliver Roggisch, legenda klubu z Mannheim, dziś dyrektor sportowy klubu, niegdyś brutalny, acz bardzo skuteczny defensor.
Wpadka z Lipskiem może być tłumaczona problemami zdrowotnymi lidera Niemców -Andy'ego Schmida. Kapitan Lwów stanowczo zaprzecza jednak tej tezie: - To nie powinno być alibi, że nie byłem w stanie pomóc zespołowi. To był po prostu zły mecz w naszym wykonaniu. Ale teraz wszystko się zmieni - zapowiada pięciokrotny zdobywca tytułu MVP sezonu Bundesligi. Szwajcar w zeszłym tygodniu zmagał się z chorobą żołądkowo-jelitową. W Kielcach będzie jednak gotowy do gry na 100 proc.
Schmid kontynuuje: - W Kielcach mają najwyższe standardy. To świetny zespół, ich celem jest wygranie Ligi Mistrzów. My mamy nasze doświadczenia w rywalizacji z Kielcami i wiemy, że musimy dużo z siebie dać, jeśli chcemy wywieźć punkty z Polski. To będzie ciężka praca do wykonania.
Lwy jadą więc do Kielc w pełnym składzie, z optymizmem i bojowym nastawieniem. - VIVE zostanie wzmocnione zawodnikami wracającymi po kontuzji czy wolnym, jak Krzysztof Lijewski, nasz były zawodnik - mówi Roggisch. I dodaje: - W Polsce spodziewamy się brutalnego meczu i wyrównanej rywalizacji, więc potrzebujemy naprawdę dobrego dnia, by coś ugrać.
Od początku sezonu Niemcy są niepokonani. W Lidze Mistrzów są jednak dopiero na 4. miejscu w grupie, bo Barcelonę pokonali tylko jednym trafieniem. PGE VIVE Kielce po porażce przeciwko Telekomowi Veszprem plasuje się zaś na 6. miejscu. W Bundeslidze Lwy okupują 3. lokatę. Jedyny raz nie udało im się zgarnąć pełnej puli tylko przeciwko Lipskowi. - Mamy naprawdę dobry zespół. Musimy patrzeć na siebie i zrozumieć, że zawsze, gdy osiągamy swój najwyższy poziom, mamy dobry wynik. To jest kluczem - wskazuje Roggisch.
Wszyscy mają także w pamięci sytuację sprzed roku: z powodu konfliktu kalendarza Ligi Mistrzów i Bundesligi Lwy do Kielc wysłały tylko rezerwy, pierwszy skład tego samego dnia grał w lidze z THW Kiel. RNL przegrało oba spotkania, a sprawa obeszła cały handballowy świat. - Nie żyjmy przeszłością, ale teraźniejszością - kończy Roggisch. Mecz w Kielcach to będzie zupełnie nowa historia.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: PGE VIVE Kielce z pewnym zwycięstwem. Górnik przestraszył się swojej szansy