Liga Mistrzów: derby Europy. Starzy znajomi na drodze PGE VIVE

Getty Images / Maja Hitij/Bongarts / Na zdjęciu: Gudjon Valur Sigurdsson
Getty Images / Maja Hitij/Bongarts / Na zdjęciu: Gudjon Valur Sigurdsson

PGE VIVE Kielce w 2. kolejce Ligi Mistrzów podejmie Rhein-Neckar Loewen. Rywalizacja tych dwóch drużyn to gwarant emocji i dramaturgii, czego dowodzi bogata historia gier między obiema ekipami. W sobotę w Hali Legionów czekamy na kolejny spektakl.

Rywalizacja pomiędzy PGE VIVE Kielce a Rhein-Neckar Loewen należy do najciekawszych, najbardziej wyrównanych i najbardziej elektryzujących w Europie. Do tej pory zespoły spotkały się 13 razy. Bilans? Obie drużyny mają na swoim koncie pięć zwycięstw, trzy razy padł remis.

Ale nie chodzi tylko o wyniki. Wśród tych trzynastu gier jest chociażby ta o "dziką kartę" z 2011 roku. Wygrany po dogrywce bój w Hali Legionów zapewnił kielczanom grę w Lidze Mistrzów. To jedno z najważniejszych zwycięstw w historii kieleckiego klubu.

W sezonie 2013/2014 za to mistrzowie Polski rozegrali z Niemcami dwumecz w fazie pucharowej. U siebie kielczanie wygrali czterema bramkami, a po meczu doszło do spięcia pomiędzy trenerami obu ekip - Tałantem Dujszebajewem oraz Gudmundurem Gudmundssonem. Finalnie, szkoleniowiec VIVE został ukarany przez EHF za tamtą sytuację. W rewanżu po tygodniu w Mannheim lepsi okazali się już gospodarze, również różnicą czterech trafień. I to właśnie oni awansowali dalej z powodu lepszego bilansu trafień zdobytych na wyjeździe. Rewanż się udał.

Ostatni raz wspólnie do grupy obie ekipy trafiły w sezonie 2016/2017. Dwukrotnie wygrali Niemcy. W Hali Legionów urządzili sobie wręcz pokaz siły, notując jedno z najwyższych zwycięstw nad kielczanami na ich terenie w historii (34:26).

ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Drzyzga zdradził, o czym rozmawiał z rywalami przy siatce. "Dostaliśmy nowe wytyczne"

Rok temu zaś para ta znów miała stanąć w szranki do pasjonującej walki w fazie TOP 16. Z powodu konfliktu kalendarza Lwy do Kielc wysłały jednak tylko rezerwy, pierwszy skład tego samego dnia grał w Bundeslidze z THW Kiel. Ekipa z Mannheim przegrała oba spotkania, a sprawa odbiła się głośnym echem w handballowym światku.

- Nie żyjmy przeszłością, ale teraźniejszością - mówi dyrektor sportowy Niemców Oliver Roggisch. Kapitan Lwów, Andy Schmid, dodaje: - Mamy nasze doświadczenia z rywalizacji z Vive Kielce i wiemy, że musimy dużo z siebie dać, jeśli chcemy wywieźć punkty z Polski. To będzie ciężka praca.

Podobnego zdania są w Kielcach. - Logo klubu to samo, ale zawodnicy przyjadą do Kielc o wiele lepsi. Wiemy, jaka była historia w tamtym sezonie, nie wracajmy do niej - przekonuje Krzysztof Lijewski. Na pytanie o receptę na swój były zespół odpowiada: - Zostawić serce na boisku, tak jak to zrobiliśmy w Veszprem. Musimy postawić mur w obronie, być bardziej skutecznymi. Bo jeśli RNL rzuca Barcelonie 35 bramek, to widać, że nie mają z tym żadnego problemu.

Uros Zorman mówi zaś: - Nikt nie zna recepty na zwycięstwo przeciwko nim. Musimy skupić się w obronie, grać twardo, zwrócić uwagę na wariant gry 7 na 6, bo grają to często. W ataku zaś z głową, nie gubić piłek, bo oni żyją z kontr. Do tego poprawić te rzuty 1 na 1. Gramy w domu, mam nadzieję, że będzie pełna hala, wspaniały doping jak zawsze i razem obronimy dwa punkty u siebie.

Po pierwszej kolejce gier Ligi Mistrzów w klubach panują zupełnie odmienne nastroje: VIVE przegrało bowiem z Telekomem Veszprem, podczas gdy RNL wygrało z FC Barceloną Lassą (35:34). Niemcy liczą więc na kolejne punkty, kielczanie natomiast chcą dopiero otworzyć swój licznik.

W sobotę w Kielcach wszystko pójdzie więc w niepamięć i zapowiada się kolejny, 14. już, rozdział zacietej rywalizacji na linii Kielce - Mannheim i kolejne świetne widowisko. Kto tym razem będzie górą?

Liga Mistrzów, grupa A

PGE VIVE Kielce - Rhein-Neckar Loewen, 22.09.2018, godz. 18.00

Źródło artykułu: