"Święta wojna" od zawsze elektryzuje kibiców piłki ręcznej w Polsce, a historia pokazuje, że na te spotkania zawodnicy obu drużyn mobilizują się szczególnie mocno. Co prawda to już nie te czasy, gdy gra przypominała prawdziwą bijatykę a kary sypały się seriami, ale wciąż to pojedynki dwóch najlepszych ekip w kraju.
Nafciarze przechodzą kryzys. Z czterech ostatnich spotkań przegrali trzy, a ich gra pozostawiała wiele do życzenia (jeśli chcemy chcemy ująć to delikatnie). Krzysztof Lijewski przestrzega jednak przed niedocenianiem płocczan.
- Absolutnie nie będą łatwym rywalem. Wisła Płock zawsze jest niebezpieczna, szczególnie grając w domu. Wszyscy wiemy, że ta drużyna ma ostatnio problemy, ale kto ich nie ma? My też mamy swoje kłopoty, ale nie szukamy żadnego alibi. Cieszymy się, że po meczu z Vardarem nie ma żadnych kontuzji ani drobnych urazów, bo z tego, co słyszałem wszyscy są do dyspozycji trenera, więc wydaje się, że w środę pojedziemy w najlepszym składzie. Na pewno do tego spotkania nie trzeba nas jakoś specjalnie mobilizować. Wydaje mi się, że sama nazwa - Orlen Wisła Płock - powoduje gęsią skórkę, przynajmniej w moim przypadku, a myślę, że u większość kolegów z szatni również. Podejdziemy do tego starcia na pewno z dużym szacunkiem do rywala, bo nie ma nic gorszego w sporcie niż okazać brak respektu. Jestem w stu procentach przekonany, że bardzo dobrze się do tego meczu przygotujemy. Chcemy zaprezentować się dobrze i wywieźć satysfakcjonujący wynik - mówi rozgrywający.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: przepiękny gol syna Cristiano Ronaldo. Będą z niego ludzie!
W poniedziałek w Płocku władzom puściły nerwy. Porażka z Górnikiem Zabrze i dwie przegrane - z Ademar Leon i Dinamem Bukareszt sprawiły, że zawodnicy zostali wezwani na spotkanie z zarządem. Słabe wyniki to jedno, ale naprawdę kiepska dyspozycja to już zupełnie inna para kaloszy. - Nie wiem, co się może tam dziać. Jednak jeżeli przegrywają, to znaczy, że coś jest na rzeczy. Nie wydaje mi się, by to były jakieś sprawy fizyczne czy dolegliwości związane z urazami. Jeśli nie idzie, to możliwe, że coś się zacięło w głowach. Dla nas to naprawdę będzie ciężki mecz, bo nie ma nic gorszego niż grać z przeciwnikiem, który w ostatnich spotkaniach grał słabiej. Oni za wszelką cenę będą chcieli pokazać i przede wszystkim udowodnić sobie, że potrafią grać w piłkę ręczna. Będą chcieli zmazać plamy i dowieść sobie, trenerowi i kibicom, że nie można ich skreślać po kilku porażkach. To podrażnione zwierzę na pewno się na nas dobrze przygotuje - przestrzega Lijewski.
Żółto-biało-niebiescy skupiają się jednak na sobie. W niedzielę w arcytrudnym pojedynku pokonali Vardar Skopje - jedyną dotychczas niepokonaną drużynę w grupie A Ligi Mistrzów. Za mistrzami Polski dość intensywny okres, ale nagrodzony korzystnymi wynikami.
- Fizycznie wyglądamy naprawdę dobrze, nie widzę jakiegoś większego zmęczenia. Oczywiście po meczach ono jest, ale mamy dobry sztab trenerski, który wie, kiedy dać nam odpocząć i kiedy przykręcić śrubę. To wszystko jest poukładane z głową - tłumaczy 35-latek.
Na co mistrzowie Polski muszą najbardziej uważać podczas pojedynku z Nafciarzami? - Silne strony Wisły? Na pewno obrona. Pozyskali Renato Sulicia, który w defensywie jest naprawdę trudny do przejścia. Obok są Racotea i Żabić, więc wydaje mi się, że środkowy blok obrony jest naprawdę mocny i przy dobrej dyspozycji bramkarzy ta ekipa może dużo zdziałać - twierdzi Lijewski.
Początek spotkania Orlen Wisła Płock - PGE Vive Kielce w środę o godz. 20.15.