Szkoła dyplomacji według Pawła Kiepulskiego: To dopiero pierwsza połowa
Selfoss, wicemistrz Islandii, nie będzie wspominał miło wyprawy do Puław. Drużyna z polskim bramkarzem Pawłem Kiepulskim przegrała z Azotami 26:33 w pierwszym meczu III rundy kwalifikacji EHF Cup. - Wierzę w wygraną i awans do fazy grupowej - mówi.
Że Selfoss jest u siebie zupełnie inną drużyną niech świadczy fakt, że w II rundzie wygrali ze słoweńskim RK Riko Ribnica różnicą sześciu bramek. Dzięki temu odrobili z nawiązką stratę z pierwszego meczu (27:30) i awansowali na obecny szczebel eliminacji EHF Cup. - Była to bardzo mocna ekipa. W swojej lidze ograli Celje, grające przecież w Lidze Mistrzów - potwierdził polski bramkarz.
Azoty mogą więc spodziewać się w islandzkiej hali Itrottahusit Ida niełatwej przeprawy... - Hala nie jest duża. Mieści około tysiąca osób, aczkolwiek zawsze jest pełna. Na pewno będzie bardzo głośno, co napędza nas do walki. Mamy wiernych fanów. Byli z nami na Litwie i w Słowenii. Zresztą spora grupa pojawiła się też w Puławach. Piłka ręczna jest najpopularniejszym sportem w tym kraju.
Kiepulski początkowo ostrożnie, a potem już bardziej odważnie wypowiedział się o szansach swojej drużyny na udany rewanż z Azotami. - Powiem dyplomatycznie, że to dopiero pierwsza połowa, a Islandczycy znani są twardego charakteru. Na pewno nie odpuścimy i będziemy walczyć do końca. Cały czas wierzę w dobry rewanż i awans do fazy grupowej. Jeśli wyeliminujemy trochę błędów, to mamy swoje szanse. Sześćdziesiąt minut przed nami. Wiem na co nas stać i wiem też, że nie zagraliśmy tego, czego sobie życzyliśmy i co trenowaliśmy przez dłuższy czas.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Mecz Niepodległościowy dla Gwardii Opole