Krzysztof Przybylski tonuje nastroje. "Sam awans na mistrzostwa to sukces. Sparingi rozbudziły apetyty"

WP SportoweFakty / Joanna Dobranowska / Na zdjęciu: Krzysztof Przybylski
WP SportoweFakty / Joanna Dobranowska / Na zdjęciu: Krzysztof Przybylski

Po porażce polskich szczypiornistek w mistrzostwach Europy nad selekcjonerem Leszkiem Krowickim zawisły czarne chmury. - Najłatwiej jest zwolnić trenera, bo to jedna osoba - tonuje nastroje jego poprzednik w latach 2008-2010, Krzysztof Przybylski.

- Reprezentacja jest częściowo przebudowywana i dlatego tak to wyglądało. Mamy mocną siódemkę oraz dwie czy trzy wartościowe zmienniczki, które wnosiły coś do gry. To trochę za mało, by rywalizować z najlepszymi zespołami na świecie i w Europie. Stać nas na to, żeby zagrać jeden bardzo dobry mecz, trudniej na równym poziomie przez cały turniej. Były przebłyski na tych mistrzostwach. Dwie pierwsze połowy w dwóch pierwszych meczach i druga w trzecim były dobre w naszym wykonaniu - tak Przybylski tłumaczył przyczyny kiepskiego wstępu Polek.

Po porażce w głównej imprezie sezonu muszą być wyciągnięte szczegółowe wnioski. - Trener Krowicki jest na tyle doświadczony, że będzie miał czas przeanalizować błędy, które były popełnione. Być może w przygotowaniu, może po meczach sparingowych te podstawowe zawodniczki były zmęczone. Niektóre nie zagrały na swoim poziomie i myślę, że tutaj jest przyczyna. Nie mamy tak wyrównanej kadry jak zespoły Danii, Szwecji czy nawet Serbii.

Przybylski wyraźnie wziął w obronę Leszka Krowickiego. - Najłatwiej jest zmienić trenera, bo to jest jedna osoba. On nie wyjdzie na boisko i nie zagra w trakcie meczu - stwierdził. - Sukcesem było już zakwalifikowanie się na te mistrzostwa. Na pewno wygrane sparingi, zwłaszcza na turnieju Golden League, rozbudziły apetyty. Trzeba pamiętać, że to były tylko mecze towarzyskie. Zespoły nie zagrały na pełni swoich możliwości. Tutaj każdy pokazał na co go stać. Przy lepszym układzie gier można było ugrać coś więcej - kontynuował.

Po porażce ze Szwecją i niekorzystnych dla nas wynikach innych drużyn Biało-Czerwonym grozi teraz wypadnięcie z europejskiej elity. - To na pewno utrudni nam zadanie, ale jeszcze nie wypadliśmy z grania o następną dużą imprezę. Wiadomo, że będzie trudniej, bo trafimy na zespół ze ścisłej czołówki europejskiej, ale to nas nie przekreśla. Były takie eliminacje gdzie graliśmy z mocnymi zespołami i zdobywaliśmy kwalifikacje.

Obecne problemy polskiego szczypiorniaka na arenie międzynarodowej mają swoje głębsze źródła, które wskazuje były szkoleniowiec kobiecej kadry. - Trwa przebudowa naszych reprezentacji, ale najgorsze jest to, że nie mamy skąd brać młodych zawodników. Jest jeden czy dwóch w danym roczniku perspektywicznych, u kobiet i mężczyzn, ale nasze reprezentacje narodowe na poziomie europejskim nie zachodzą zbyt wysoko. Brakuje "materiału" i to jest główny problem. Wszystko idzie "z dołu". Jeśli nie będzie odpowiedniego szkolenia od podstaw, to w pierwszych reprezentacjach, też będzie trudno o wartościowych zawodników.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Miazga w hicie! Azoty nie zdobyły Orlen Areny

Źródło artykułu: