Liga Mistrzów. PGE VIVE ma przewagę nad rywalami. Arkadiusz Moryto: Nie ciąży na nas presja

Newspix / Michał Stańczyk / Na zdjęciu: Arkadiusz Moryto (PGE VIVE Kielce)
Newspix / Michał Stańczyk / Na zdjęciu: Arkadiusz Moryto (PGE VIVE Kielce)

Występ w tegorocznym Final Four dla Arkadiusza Moryty będzie debiutem przed 20-tysięczną publicznością. Atmosfera turnieju nie przytłoczyła młodego zawodnika, chociaż przyznał, że wiele rzeczy w Kolonii go zaskoczyło.

- Spełniliśmy swoje marzenia, jesteśmy w Final Four, ale nie poprzestajemy na tym, chcemy wygrać półfinał, a potem, miejmy nadzieję, finał - zapowiedział skrzydłowy PGE VIVE Kielce.

Żółto-biało-niebiescy już spełnili cele założone na ten sezon - obronili mistrzostwo i Puchar Polski, awansowali do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, a w nim pokonali faworytów rozgrywek - Paris Saint-Germain HB. Sama obecność wśród czterech najlepszych drużyn w Europie to już duże osiągnięcie.

- Nie musimy nic nikomu udowadniać, ale chcemy udowodnić sobie, że to nie jest przypadek, że tu jesteśmy. Chcemy wygrać dwa mecze. Ja się nie spodziewałem, że w wieku 21-lat zagram w Final Four, jestem tu i to bardzo mnie cieszy - powiedział zawodnik.

ZOBACZ WIDEO Liga Mistrzów. Tałant Dujszebajew: Wspomnienia z Kolonii? Pamiętam, że dwa lata z rzędu tam nie byliśmy

Młodzi szczypiorniści PGE VIVE szybko przekonali się, że opowieści ich starszych kolegów nie są ani trochę przesadzone - atmosfera w Kolonii jest naprawdę wyjątkowa. - Jestem trochę zaskoczony, bo nie spodziewałem się, że przyjadę tu i gdy wyjdę z autobusu, już będę czuł tę atmosferę. To, co chłopaki opowiadali, to jest prawda - jest tu niesamowity klimat piłki ręcznej i naprawdę cieszę się, że mogę tu być - powiedział Moryto i zdradził: - Na razie wszystko odbieram bardzo pozytywnie. Jestem zaskoczony, ale nie czuję żadnego stresu. Myślę, że może się trochę pojawić przed rozgrzewką, ale później na pewno o wszystkim zapomnę. Zdenerwowanie związane z występami w Lidze Mistrzów przeżyłem już na początku sezonu.

W Lanxess Arenie poczynania każdego zawodnika będzie jednak oglądało aż dwadzieścia tysięcy osób. To największa arena w Europie, w jakiej rozgrywane są pojedynki piłki ręcznej. - Dwadzieścia tysięcy osób na trybunach raczej częściej można spotkać na meczach piłki nożnej. Przy takiej publiczności jeszcze nie miałem okazji grać - powiedział zawodnik.

Jeszcze w tamtym roku Moryto grał dla Zagłębia Lubin - drużyny ze środka tabeli polskiej PGNiG Superligi. W tym sezonie miał już okazję mierzyć się z najlepszymi szczypiornistami na świecie.

- Ostatnio nawet liczyłem sobie mecze, które rozegrałem w tym sezonie i wyszło, że to koło siedemdziesięciu spotkań. Myślę, że to jest bardzo dużo, w tamtym roku nie dobiłem nawet do pięćdziesięciu, więc jest to przeskok. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że w tamtym sezonie grałem w każdym spotkaniu po sześćdziesiąt minut, od deski do deski i to nie tylko na skrzydle, gdzie zawodnik się mniej męczy, ale też na rozegraniu i w obronie. Latałem po boisku i bardzo się męczyłem, teraz na pewno nie jestem tak eksploatowany. Jest też Blaż Janc i dzielimy między sobą czas na boisku - powiedział zawodnik.

Skrzydłowy zapewnia, że ani on, ani jego koledzy nie myślą o zmęczeniu i w Kolonii chcą dać z siebie wszystko. - Jestem dobrze przygotowany w tym sezonie, czuję się dobrze, nogi nie są jakoś bardzo zmęczone. Nie wiem jak reszta chłopaków, ale myślę, że mimo że to już koniec sezonów i rozegraliśmy bardzo dużo meczów, to nie ma się o co martwić - stwierdził Moryto.

Zwycięstwo w Lidze Mistrzów kielczanie mają na wyciągnięcie ręki. Z jednej strony triumf wydaje się być bardzo blisko, a z drugiej - bardzo daleko.

- Jesteśmy już bliżej niż dalej. Rozegraliśmy dwadzieścia meczów, by się tutaj znaleźć, a zostały nam tylko dwa. Musimy pokazać wszystko, co najlepsze, by wygrać tę edycję - powiedział 21-latek.

W półfinale mistrzowie Polski zmierzą się z Telekomem Veszprem. W tym sezonie mierzyli się z Węgrami dwukrotnie i dwa razy przegrali. Gdy zawodnicy obu drużyn wybiegną na parkiet, nie będzie to już miało żadnego znaczenia. - Jedno jest pewne - w tym meczu każdy z nas da z siebie wszystko i będzie walczył do ostatniej sekundy. To są ostatnie starcia w sezonie, stawka jest ogromna, można wygrać naprawdę fajne zawody. Musimy być skoncentrowani przez całe sześćdziesiąt minut - zwrócił uwagę Moryto.

Kielczanie mogą skupić się tylko na grze - nikt nie będzie miał bowiem do nich pretensji, jeśli coś w Kolonii pójdzie nie tak. - Nikt się nie spodziewał, że się tu znajdziemy, więc na kogo byśmy nie trafili w półfinale, to na pewno nie bylibyśmy faworytami. Myślę, że to może być nasza przewaga, nie mamy żadnej presji. Wiadomo, że chcemy wygrać, pokazać to, co najlepsze z naszej strony, ale nie ciąży to nad nami tak jak na przykład nad zespołami z Veszprem czy Barcelony - zauważył zawodnik mistrzów Polski.

Aneta Szypnicka z Kolonii

Zobacz też: Liga Mistrzów. Macedońska dominacja w drużynie gwiazd. Julen Aguinagalde najlepszym obrotowym

Komentarze (0)