Liga Mistrzów. Powoli do przodu. Motor Zaporoże rozwija się w swoim tempie

Gwiazdy piłki ręcznej niechętnie patrzą na ten kierunek, ale Motor Zaporoże od lat buduje swoją markę dostępnymi środkami. PGE VIVE Kielce musi mieć się na baczności.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
zawodnicy Motoru Zaporoże Materiały prasowe / HC MOTOR ZAPOROŻE / Na zdjęciu: zawodnicy Motoru Zaporoże
Niedługo po zwolnieniu z Motoru Zaporoże trener Patryk Rombel mówił nam: - Nie byliśmy najbiedniejszym klubem Ligi Mistrzów, ale ogromnym minusem jest położenie geograficzne. Trudno ściągnąć zawodników, którzy mają alternatywy w postaci innych klubów. Rozważają ofertę z Zaporoża, ale gdy pojawi się propozycja z Francji, Niemiec czy nawet Mieszkowa Brześć, to wolą ją od Motoru. Trzeba się pogodzić z taką dolą. Zaporoże nie jest tak atrakcyjnym kierunkiem, żeby ściągać tam gwiazdy.

ZOBACZ: Guillo w pierwszym dużym wywiadzie dla polskich mediów!

Dla przykładu - dużym wsparciem dla obrotowych miał być triumfator Ligi Mistrzów z Vardarem, Glieb Kałarasz, ale gdy tylko Rosjanin dowiedział się, że w Skopje znalazły się fundusze, to od razu szukał sposobu, jak czmychnąć z Zaporoża. W końcu oświadczył, że jest w stanie... zapłacić część opłaty transferowej, byle przenieść się do Vardaru. Negocjacje trwały całe lato, tuż przed startem sezonu dopiął swego. To wiele mówi na temat wartości klubu dla zawodników z szeroko pojętej europejskiej czołówki.

Słowa selekcjonera Polaków znajdują potwierdzenie w tegorocznym składzie, nie różniącym się szczególnie strukturą narodowościową od kadry z poprzednich lat. Przytłaczającą większość stanowią gracze z szeroko pojętej Europy Wschodniej. Wyjątki to Czarnogórzec Stevan Vujović i Polak Mateusz Kus. Przy takim zestawieniu personalnym trudno podbić Europę, liga ukraińska jest słaba, półamatorska, Motor wygrywa 30 bramkami (albo wyżej), ale pomimo wielu niedogodności klub stanął w szranki z możnymi europejskiego handballa.

ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Tomasz Kaczor pracował na fermie indyków. Dziś jest wicemistrzem świata
ZOBACZ: Wrocław, Kraków i Katowice mogą zorganizować ME 2024

Ścianą nie do przebicia pozostaje faza TOP 16. Kilka miesięcy temu Motor postraszył nie kogo innego jak VIVE, remisując u siebie 33:33. Rewanż padł łupem kielczan, ale w Europę poszedł przekaz, że mistrzowie Ukrainy są w stanie pomieszać faworytom szyki. Wcześniej ograli m.in. Flensburg. Dlatego Motor wszedł w nowy sezon z dużymi oczekiwaniami. Inauguracja okazała się jednak sporym rozczarowaniem. Veszprem po przerwie panowało na boisku i wygrało 40:28.

- Zagrali katastrofalnie. Próbowali używać tych samych schematów, co w poprzednim sezonie z udziałem Borisa Puchowskiego i Aidenasa Malasinskasa, ale to zupełnie nie wyszło. Myślę, że swoje nadzieje mogą opierać głównie na twardej defensywie - komentuje Ivan Sapeha z portalu handballfast.

Kluczową postacią zespołu był Paweł Paczkowski, ale po jego odejściu do Veszprem powstała ogromna wyrwa, którą stara się zapełnić Estończyk Dener Jaanimaa z przeszłością w Bundeslidze - On może coś dać "ekstra". Pozostałe transfery nie powalają, Vujović to niezły rozgrywający, Gurkowski będzie zmiennikiem, za to lewy rozgrywający Stanislav Zhukov dobrze radził sobie w Niemczech i powinien być dużym wzmocnieniem - uważa Sapeha.

Inauguracja w Veszprem nie do końca oddaje potencjał Motoru - niedawno o jego sile przekonał się Vardar i Wisła Płock, rozbita podczas turnieju w Zaporożu. - Zagrali dobrze z Vardarem, w pełni zasłużyli na zwycięstwo. Widziałem jeszcze ich mecze z SKA Mińsk i Tatranem Preszow - w pierwszym wyglądali świetnie, w kolejnym byli trochę chaotyczni, ale na ich usprawiedliwienie działa fakt, że debiutowali w Lidze SEHA. Myślę, że nie są słabsi niż przed rokiem, a nawet zaryzykuję stwierdzenie, że mogą wkrótce prezentować się lepiej - zapowiada dziennikarz handballfast.

Mecz w Kielcach w niedzielę 22 września o godz. 20.00.

Czy VIVE pokona Motor?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×