Liga Mistrzów. Mieszkow - PGE VIVE. Emocje w Brześciu. Mistrzowie Polski z ważnym zwycięstwem

WP SportoweFakty / Krzysztof Betnerowicz / Na zdjęciu:  Alex Dujshebaev
WP SportoweFakty / Krzysztof Betnerowicz / Na zdjęciu: Alex Dujshebaev

Dominacja kielczan w pierwszej połowie i niezwykle zacięta walka w drugiej części meczu - tak wyglądało spotkanie 5. kolejki Ligi Mistrzów, w którym PGE VIVE pokonało na wyjeździe Mieszkow Brześć 31:27.

Dwie porażki z rzędu postawiły szczypiornistów z województwa świętokrzyskiego w trudnej sytuacji - po czterech kolejkach mieli na swoim koncie zaledwie trzy punkty i zajmowali dopiero szóste miejsce w grupie B. Pojedynek z Mieszkowem był więc dla nich niezwykle ważny - nie tylko w kontekście przełamania słabszej formy, ale przede wszystkim zdobycia piekielnie ważnych punktów. Porażka w Brześciu oznaczałby dla mistrzów Polski spadek na siódme miejsce w zestawieniu.

Nic więc dziwnego, że już od początku meczu na Białorusi kielczanie byli niezwykle zmotywowani. Mistrzowie Polski przede wszystkim doskonale rozpoczęli - pierwsze minuty w wykonaniu przyjezdnych praktycznie ustawiły tempo całego starcia. Ogromna w tym zasługa Andreasa Wolffa, który zamurował przestrzeń między słupkami, grał na świetnej skuteczności i w pierwszej połowie odbił aż trzy rzuty karne.

Czytaj też: Bertus Servaas: Nerwy po porażkach? Za długo jestem prezesem

Wolff miał jednak spore wsparcie w swoich obrońcach. Żółto-biało-niebiescy grali nie tylko twardo, ale przede wszystkim niezwykle czujnie. Szczypiorniści Mieszkowa musieli się mocno namęczyć, by zdobyć każdą bramkę, na dodatek kielczanie z dużą łatwością prowokowali rywali do popełniania błędów.

ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Niezwykły wyczyn wioślarki. Joanna Dorociak najlepsza w maratonie

Dzięki szybkiemu objęciu prowadzenia kielczanie spokojnie przetrwali trudniejszy moment, gdy słabiej zaczęło im się wieść w ataku, a rywale zmniejszyli straty do dwóch trafień. Na szczęście dla mistrzów Polski gospodarze cały czas mieli kłopoty ze skonstruowaniem skutecznych ataków, na dodatek w ofensywie grali bardzo niedbale i często gubili piłki. Po trzydziestu minutach gry goście prowadzili już różnicą sześciu trafień.

W szatni Białorusini musieli dostać niezłą burę od trenera, bo na drugą połowę wyszli zupełnie odmienieni. Gospodarze zaczęli grać z dużo większym skupieniem i ze spokojem konsekwentnie zabrali się za zmniejszanie strat. Jeszcze na początku tej części meczu kielczanie bez większych problemów odpierali ataki graczy Mieszkowa, ale im bliżej było końcowej syreny, tym więcej wiary w uzyskanie pozytywnego wyniku mieli szczypiorniści z Brześcia.

Z każdą minutą na parkiecie robiło się coraz bardziej nerwowo, walka się zaostrzała, a sędziowie coraz częściej wysyłali zawodników obu drużyn na ławkę kar. Szczególnie emocjonująco zrobiło się na dziesięć minut przed ostatnim gwizdkiem. Białorusini uwierzyli, że są w stanie złamać mistrzów Polski i bardzo mocno na nich napierali. Gospodarze złapali z kielecką siódemką kontakt i zmniejszyli swoje straty zaledwie do jednego trafienia. Nieoceniony okazał się Władisław Kulesz, który w kluczowych momentach nie kalkulował, tylko posyłał w stronę białoruskiej bramki piekielnie mocne rzuty.

W końcówce zdecydowanie więcej zimnej krwi zachowali gracze Talanta Dujszebajewa i to oni cieszyli się ze zwycięstwa 31:27 i dwóch ważnych punktów.

Czytaj też: Niespodziewanie szybka zmiana trenera w Vardarze Skopje

Liga Mistrzów, 5. kolejka:

Mieszkow Brześć - PGE VIVE Kielce 27:31 (9:15)

Mieszkow Brześć: Pesić, Mackiewicz 1 – Kankaras 2, Kułak 1, Szkurinskij 2, Andrejew, Jurynok 1, Accambray 6, Szumak, Baranow, Razgor 3, Selwasiuk 1, Djukić 4, Vilipau 4, Malus.

PGE VIVE Kielce: Kornecki, Wolff - A. Dujshebaev 4, Pehlivan 2, Aguinagalde 4, Janc 4, Lijewski, Jurkiewicz 1, Kulesz 7, Moryto 4, Fernandez Perez 5, Karalek, Guillo.

Komentarze (16)
avatar
Scyzoryk100
22.10.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Plan wykonany. Kulesz wyrośnie na Bieleckiego. 
mike240179
20.10.2019
Zgłoś do moderacji
3
4
Odpowiedz
Zgadzam się z opiniami że Kulesz i Doruk potrzebują czasu.Mecz można było spokojnie wygrać bez nerwowki. Taktyka trenera zawiodła w tym meczu.Jurkiewicz w. 2 połowie za mało grał.Gravw przewadz Czytaj całość
avatar
kuba859
19.10.2019
Zgłoś do moderacji
8
1
Odpowiedz
a dziwi was to ze do Pehlivana i Kulesza maja tyle uwag? To najmniej doswiadczeni i najbardziej rozwojowi zawodnicy w klubie, potrzeba im duzo uwag i krytyki/wytykania bledow aby mogli sie rozw Czytaj całość
avatar
Modafi
19.10.2019
Zgłoś do moderacji
7
0
Odpowiedz
Wreszcie ta fatalna seria została przerwana. Chociaz trzeba przyznać, że nasza gra kolejny juz raz tylka nie urywala. Co nie zmienia też faktu, że komplet pkt zapisujemy po naszej stronie, i z Czytaj całość
avatar
jerseyus
19.10.2019
Zgłoś do moderacji
8
0
Odpowiedz
Kiedyś napisałem, że czekam aż Pehlivan zacznie grać na luzie. Dziś już troszeczkę tego luzu było widać. Pojawiły się nawet asysty. Oby tak dalej. Jeśli chodzi o ochrzanianie przez trenera to r Czytaj całość