Bertus Servaas: Nerwy po porażkach? Za długo jestem prezesem

WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Bertus Servaas
WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Bertus Servaas

Dwie porażki w Lidze Mistrzów, po raz pierwszy od 3,5 roku przegrana "święta wojna" z Orlenem Wisłą Płock. PGE VIVE Kielce wpadło w dołek formy. - Stoję murem za drużyną. Za długo jestem w klubie, by się denerwować - stwierdził prezes Bertus Servaas.

Marcin Górczyński, WP SportoweFakty: Trzy porażki z rzędu, wliczając w to Superligę... Od dawna PGE VIVE Kielce nie miało tak słabego okresu. Niepokoi to pana? 

Bertus Servaas, prezes PGE VIVE Kielce: Od 17 lat jestem prezesem i takie momenty przyjmuje ze spokojem. Widzę w drużynie jedność, nie ma podziałów na grupki, jakiejś zawiści, pretensji. Wszyscy są razem, a to najważniejsze, by poradzić sobie w gorszych chwilach. Potrzeba teraz spokoju, nic jeszcze nie przegraliśmy. Trzeba jednak przerwać złą passę - jeśli nie wygramy z Mieszkowem Brześc, to bardzo utrudnimy sobie drogę do czołowej dwójki naszej grupy, a tym samym będzie nam trudniej w dalszej fazie rozgrywek. Potem czekają nasz przecież dwumecze z Veszprem i Vardarem, wiadomo, że komplet punktów będzie dużym wyzwaniem.

ZOBACZ: Polskie kluby poznały potencjalnych rywali w Pucharze EHF

ZOBACZ WIDEO: Eliminacje Euro 2020: Polska - Macedonia Północna. Fatalna nawierzchnia na Stadionie Narodowym. Glik unikał odpowiedzi. "Już raz pan od murawy mnie zrugał"

Rozmawiał pan o przyczynach z Talantem Dujszebajewem? Wydaje się, że problem jest złożony. 

Dałem zawodnikom i trenerowi sygnał, że stoję za nimi murem. Widzę w nich zaangażowanie, zespół bardzo przejmuje się wynikami, m.in. Blaż Janc od razu po porażce z Montpellier analizował jej przyczyny. Zaczęliśmy sezon świetnie, od remisu w Kilonii i znakomitej połowy z Motorem Zaporoże. Potem coś się zacięło, właściwie od drugich 30 minut z Motorem. Ważne, żeby szybko znaleźć rozwiązanie.

Trzeba przyznać, że chyba nie wszyscy zawodnicy są w najwyższej formie. Nie brakuje opinii, że Alex Dujshebaev przeżywa gorszy okres i odbija się to na VIVE.

Jestem już nauczony, że gdy zawodnik zostaje ojcem po raz pierwszy, to gra nieco słabiej. I ja to rozumiem, ludzka rzecz. Jesteśmy jednak w takim położeniu, że Alex musi grać. To nie kwestia tego, że Talant go faworyzuje, wręcz przeciwnie, wymaga od niego więcej. Po prostu Krzysiek Lijewski nie może pomóc nam w ataku, Branko Vujović wciąż jest kontuzjowany, Blaż Janc obsadza też prawe skrzydło. Kiedy Alex nie jest w wielkiej formie, inni zawodnicy powinni go teraz odciążyć.

ZOBACZ: Akcja, która pogrążyła Wisłę w Danii

Doruk Pehlivan potrzebuje dużo czasu? Na razie wygląda jakby uczył się poważnej piłki ręcznej. 

I tak jest. Zauważyłem, że mnóstwo osób postawiło na nim krzyżyk. Oczywiście nie jest jeszcze liderem zespołu, to młody chłopak, który potrzebuje minimum rok ogrania na takim poziomie. To nasza inwestycja w przyszłość. Zastanawialiśmy się, czy nie wypożyczyć go do Celje, ale uznaliśmy, że będzie ogrywać się u nas. Chociażby ostatnio dostał kilkanaście minut z Wisłą, musi nauczyć się grać pod presją, a nie pięć minut w mało istotnych spotkaniach.

Czyli rozumiem, że porażka z Wisłą nie zasiała w waszych szeregach popłochu, bo tak naprawdę ostatnia "święta wojna" miała po części charakter doświadczalny? 

Oczywiście chcieliśmy wygrać, ale nie za wszelką cenę. Gratuluje Wiśle zwycięstwa, dla polskiej piłki ręcznej to bardzo dobra wiadomość. Z naszej perspektywy wygląda to jednak inaczej - potrzebujemy sprawdzić nowe rozwiązania, dopiero w maju i czerwcu czekają nas ważne boje z Wisłą. Właśnie dlatego Talant Dujszebajew wysłał na parkiet Doruka, a w bramce zaczął Mateusz Kornecki. Oni muszą obyć się z taką atmosferą. Zresztą mądrego szkoleniowca poznaje się po tym, że swoimi działaniami przygotowuje zespół do najważniejszych momentów sezonu. Taką taktykę obrał Talant. Ufam trenerowi, dopiero jeśli zauważyłbym, że coś się dzieje złego wewnątrz drużyny, to musiałbym interweniować. Nic takiego nie ma miejsca. Druga sprawa - łapałem się za głowę, kiedy czytałem o świetnym sędziowaniu w "świętej wojnie". Nie chodzi o sprzyjanie Wiśle, ale o obraną linię sędziowania. Uważam, że poziom był niski, a mecz o takim ładunku emocji powinno prowadzić się bezbłędnie. Przykładem nasze spotkanie z Montpellier, nie miałem żadnych zastrzeżeń do arbitrów, zbliżyli się do perfekcji.

Ale musi pan przyznać, że w tym sezonie zawodzi też skuteczność. Kilka razy zabrakło zimnej głowy w kluczowych momentach. 

Faktycznie, Angel Fernandez pomylił się tuż przed końcem meczu w Kilonii, a z Wisłą nie trafił w bramkę w przedostatniej akcji, ale akurat wszyscy mu to zapamiętali, jakby zapominając, że wiele razy wykorzystywał okazje w ważnych chwilach. Ja np. bardziej mam w pamięci jego dwa błędy w obronie w kluczowych akcjach meczu w Wisłą. Tu jednak nie wszystko zależy od jednego zawodnika. Coś siedzi w głowie, brakuje pewności siebie. W prostych sytuacjach mylił się też chociażby Arciom Karalek. Mamy młody zespół, za rok dojrzejemy i wtedy mamy pokazać siłę. Doruk przyzwyczai się do tego poziomu, Wład Kulesz będzie jeszcze lepszy, to samo tyczy się Karaleka. Na więcej stać też Andreasa Wolffa, o czym mu powiedziałem. Kupiliśmy go po to, by co występ trzymał poziom 40 proc. skuteczności. Mogę jednak powiedzieć, że jestem absolutnie spokojny, nadal mam olbrzymie zaufanie do Talanta.

Źródło artykułu: