Trener płocczan, Xavier Sabate, miał utrudnione zadanie przed meczem. Orlen Wisła wystąpiła w osłabionym składzie. Kluczowi zawodnicy, np. Alvaro Ruiz i Philip Stenmalm, znaleźli się w kadrze na spotkanie, ale na parkiecie nie pojawili się ani przez chwilę.
Zobacz także: Liga Mistrzów. EHF nie doceniła graczy Orlenu Wisły Płock
- Gratuluję zawodnikom tego zwycięstwa, bo odnieśliśmy je w takich okolicznościach, przy tylu kontuzjach. Zagraliśmy dobrze i w ataku, i w obronie, mimo że nie mieliśmy zmienników - przyznał Hiszpan.
Wicemistrzowie Polski wreszcie znaleźli lidera na środku rozegrania. Niko Mindegia błyskawicznie wyrósł na gwiazdę drużyny.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio #9: Artur Mikołajczewski. Powrót z zaświatów
- Dał dziś lekcję, jak grać w piłkę ręczną. Pokazał, jak to jest być liderem. Jego rolą nie jest zdobywanie bramek, ale przy tylu kontuzjach udowodnił, że jest świetnym zawodnikiem, który musi brać na siebie taką odpowiedzialność - dodał Sabate.
Na temat konfrontacji z mistrzem Rosji wypowiedział się również sam playmaker. Reprezentant Hiszpanii przyznał, że pomimo przebiegu, nie był to łatwy mecz.
Zobacz także: Liga Mistrzów. Orlen Wisła Płock - Czechowskie Niedźwiedzie. Zwycięstwo wbrew przeciwnościom
- Wielki wysiłek dla nas. Graliśmy bardziej sercem niż rozumem. Niedźwiedzie są mocni w każdej płaszczyźnie, z doświadczonymi zawodnikami w składzie. Wyłożyliśmy wszystkie karty na stół. Otworzyliśmy naszą obronę, co nas zmęczyło. Trener bardzo dobrze nas przygotował. Poszliśmy na wojnę i ją zwyciężyliśmy - skomentował Mindegia.
W środę "Nafciarze" udadzą się do Kwidzyna na ligowy mecz z MMTS-em, przy którym muszą się oszczędzać. Wszystkie siły powinni zachować na niedzielny wyjazd do Szafuzy. W Szwajcarii czekać będą gracze Kadetten, którzy również mają ciche nadzieje na awans do kolejnej fazy Ligi Mistrzów.