Jakie plany ma Orlen Wisła Płock? Dwóch graczy odejdzie, na celowniku nowy kołowy

WP SportoweFakty / Krzysztof Betnerowicz / Na zdjęciu: Ondrej Zdrahala
WP SportoweFakty / Krzysztof Betnerowicz / Na zdjęciu: Ondrej Zdrahala

Ondrej Zdrahala i Mateusz Góralski opuszczą szeregi Orlen Wisły Płock. Wicemistrzowie Polski poszukują również obrotowego, chociaż nie wykluczają przedłużenia współpracy z obecnymi zawodnikami.

[tag=2661]

Orlen Wisła Płock[/tag] stopniowo buduje kadrę na nowy sezon. Nic dziwnego, skoro po sezonie kontrakty kończą się aż dziewięciu zawodnikom. Jak na razie Nafciarze oficjalnie pozyskali tylko jednego zawodnika - hiszpańskiego prawego rozgrywającego Davida Fernandeza (więcej dowiesz się TUTAJ). Kolejne pozycje czekają na obsadzenie, a czasu coraz mniej. Jak jednak zapewnia dyrektor sportowy Adam Wiśniewski, nie ma powodów do paniki, bowiem płocki klub ma już gotowy plan działania.

Cel nadrzędny - obrotowy

Jak przyznaje wieloletni zawodnik Nafciarzy, po zakontraktowaniu Fernandeza priorytetem jest pozycja kołowego. W maju wygasają kontrakty trzech z czterech obecnie występujących na tej pozycji zawodników. Jak mówi Wiśniewski, rozmowy z potencjalnymi nowymi graczami już się rozpoczęły.

- Faktycznie, głównie zależy nam w tym momencie na transferze na pozycję obrotowego. Rozmawiamy obecnie z trzema zawodnikami, z czego chcielibyśmy, żeby jeden lub dwóch do nas dołączyło - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty wychowanek Wisły. - Nie wykluczamy jednak opcji, że zostanie z nami któryś z obecnych zawodników. Cały czas rozmawiamy z Mateuszem Piechowskim, Igorem Źabiciem i Renato Suliciem. Koniec końców dużo zależeć będzie od naszego budżetu - dodał.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Ewa Brodnicka jako Superwoman

Nazwisk jednak nie chciał zdradzić. Udało nam się ustalić, że wśród wspomnianej trójki jest jeden zawodnik z zagranicy oraz jeden Polak - Dawid Dawydzik, występujący na co dzień w w Azotach Puławy. Nie jest tajemnicą, że płocki klub chciał reprezentanta Biało-Czerwonych już w tamtym sezonie. Wtedy jednak 25-latek zdecydował się wybrać ofertę drużyny z Lubelszczyzny.

Pozyskanie Dawydzika będzie niezwykle trudne. Były zawodnik Zagłębia Lubin to jeden z najlepszych zawodników Azotów w tym sezonie. Ciężko więc wyobrazić sobie, że prezes Jerzy Witaszek puści go lekką ręką.

Druga linia prawie bez zmian

Lepiej wygląda sytuacja na rozegraniu. Tak naprawdę jedyną niewiadomą jest to, kto będzie partnerował nowo pozyskanemu Fernandezowi. Tutaj też Nafciarze mają kilka opcji do wyboru. - Zobaczymy przede wszystkim, w jakim stanie zdrowotnym będzie Konstantin Igropulo. Mamy z nim kontrakt podpisany na zasadzie "1+1", a naszym zdaniem duet złożony z jednego doświadczonego i drugiego młodego zawodnika jest najlepszym rozwiązaniem - powiedział Wiśniewski.

Co w takim razie z innym mańkutem, Zigą Mlakarem? - Z Zigą oczywiście też rozmawiamy, na ten moment nic nie jest przesądzone - mówi były reprezentant Polski.

Wydaje się zatem, że akcje regularnie grającego w tym sezonie Słoweńca stoją niżej niż wracającego mozolnie do zdrowia Igropulo. Powód wydaje się być dość prozaiczny - Mlakar nie pasuje tak dobrze do filozofii Sabate jak utytułowany Rosjanin. Do tego jest to zawodnik o podobnej charakterystyce, co świeżo zakontraktowany Hiszpan, czyli zawodnik występujący głównie w ofensywie. A jak wiadomo, co za dużo, to niezdrowo.

Na środku oraz lewym rozegraniu nie powinno być zmian - poza jedną, bowiem...

...Zdrahala się nie sprawdził

I to chyba widzą wszyscy. Czech nie może odnaleźć się w taktyce zaproponowanej przez Sabate. Długo leczył różne urazy i tak naprawdę więcej czasu spędził na trybunach niż na parkiecie. Jeśli już grał, to też nie porywał swoimi występami - część z nich była solidna, ale w pamięci płockich kibiców z pewnością zostaną akcje z końcówki sezonu po wbiegu z ławki, zakończone fantastyczną statystyką 0 bramek na kilka stuprocentowych prób.

Przypadek Ondreja Zdrahali jest swoją drogą bardzo ciekawy. W Płocku jest daleki od swojej najwyższej formy, z kolei na trwających obecnie ME 2020 potrafi ładować bramki aż miło. Tylko w meczu z Hiszpanami trafił do siatki rywali aż 8 razy.

Odejście doświadczonego Czecha oznacza, że na środek zostanie przesunięty na stałe Alvaro Ruiz. Zdrahala nie jest jednak jedynym zawodnikiem, który latem opuści szeregi niebiesko-biało-niebieskich.

Stabilizacja na skrzydle

Drugim z nich jest Mateusz Góralski. Wychowanek Orlen Wisły wrócił do rodzinnego miasta przed sezonem 2018/2019 i wydawało się, że będzie odpowiednim zmiennikiem dla Michała Daszka. Sprawdzony w PGNiG Superligdze miał pozwolić złapać oddech reprezentacyjnemu skrzydłowemu, zwłaszcza w krajowych rozgrywkach. Rzeczywistość jednak brutalnie zweryfikowała te założenia, trener Sabate rzadko korzystał z usług 26-latka. Hiszpański szkoleniowiec nie ufał Góralskiemu do tego stopnia, że w ostatnich meczach rozgrywanych w 2019 roku na prawym skrzydle wolał stawiać na Przemysława Krajewskiego.

Będąc przy reprezentancie Polski, sztab szkoleniowy wicemistrzów Polski jest bardzo zadowolony z jego ostatnich występów. Według naszych informacji lewoskrzydłowy dobrze wpisuje się w układankę Sabate i zostanie w Wiśle na kolejny sezon. O miejsce w składzie przyjdzie mu rywalizować z Lovro Mihiciem oraz utalentowanym Mikołajem Czaplińskim.

Wspomniane odejście Góralskiego oznacza też, że barwy Nafciarzy dłużej będzie reprezentował Jerko Matulić. Chorwat przyszedł do Płocka na pół roku, w zastępstwie za kontuzjowanego Daszka, jednak sprawdził się na tyle dobrze, że zaoferowano mu umowę do końca sezonu z opcją przedłużenia na kolejne rozgrywki. I z tej możliwości najprawdopodobniej sternicy Wisły chętnie skorzystają.

W Płocku działają dwutorowo

Przyszły sezon przyszłym sezonem, jednak problemy z wygasającymi kontraktami i kadrowymi rewolucjami są zmorą klubu z północnego Mazowsza już od dłuższego czasu. Kibice są momentami mocno podirytowani tym, że klub nie jest w stanie zapewnić stabilnego składu na dłuższą metę.

Jak zapewnia Wiśniewski, władze Wisły robią wszystko, żeby zaradzić temu w nadchodzących latach. Słowa "Gadżeta" potwierdzają chociażby ostatnie transfery Nafciarzy - wspomniany już kilkukrotnie Fernandez czy lider płocczan Niko Mindegia podpisali trzyletnie kontrakty. Z kolei kapitan drużyny, Daszek, nie tak dawno przedłużył swoją umowę aż do 2024 roku (więcej o przedłużeniu umowy przez Daszka i Xaviera Sabate znajdziesz TUTAJ).

- W klubie działamy dwutorowo. Z jednej strony rozmawiamy z zawodnikami, którzy mieliby u nas grać od nowego sezonu, z drugiej jednak prowadzimy już negocjacje z graczami, których umowy wygasają za kolejny rok - skomentował Wiśniewski.

Wygląda więc na to, że w Płocku działa się w myśl dłuższej strategii. Chciałoby się powiedzieć - wreszcie.

Źródło artykułu: