- To, co chciałbym powiedzieć, nie nadaje się do prasy - zaczął Bartosz Jurecki na konferencji prasowej. Nie można dziwić się irytacji byłego reprezentanta Polski, bo Piotrkowianin Piotrków Trybunalski przegrał mecz na własne życzenie, głównie przez błędy.
Stal odniosła zwycięstwo, choć jej bramkarze odbili zaledwie... pięć piłek przez 60 minut. Na tym poziomie to rzadko spotykana sytuacja. Piotrkowianie oddali zaledwie 31 rzutów przy 42 próbach rywali.
- Zrobiliśmy 23 błędy, 10 razy rzucając sobie w nogi... To nie była piłka ręczna. W obronie dobrze staliśmy, bramkarze nam pomagali, ale w ataku graliśmy bez głowy. To nie był nasz taki pierwszy mecz, niektórzy zawodnicy powinni przemyśleć, co chcą robić za rok. Gra w piłkę ręczną wymaga zaangażowania przez cały tydzień, a nie na zasadzie, że potrenujemy i jakoś to będzie w trakcie meczu. Na wyjeździe wciąż nie wygraliśmy, siedzi nam to w głowie. Nie wykorzystujemy swojego potencjału - skomentował Jurecki.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: w Azji grali mecz na wodzie. Było jak w meczu Polska - Niemcy na MŚ 1974
Piotrkowianin musi się pogodzić z faktem, że po udanym zeszłym sezonie i miejscu w czołowej ósemce tym razem znajdzie się w grupie spadkowej. W czterech ostatnich kolejkach będzie walczył wyłącznie o jak najlepszą pozycję przed rywalizacją o utrzymanie. Na ich pozycję czai się m.in. SPR Stal, która traci zaledwie trzy punkty do Piotrkowianina.
- Nieraz czuliśmy się podobni, przegrywaliśmy przez własne błędy i nieskuteczność. Teraz byliśmy bardziej konsekwentni od rywali, którzy postawili nam twarde warunki w obronie. W nawiązaniu do słów Bartka, czapki z głów przed chłopakami, bo na treningach, dzięki zaangażowaniu, potrafią stworzyć sobie warunki meczowe. Gratuluje im postawy - podsumował występ trener Stali Dawid Nilsson.
ZOBACZ: Nowy zawodnik Wisły kontuzjowany
ZOBACZ: Rhein-Neckar Loewen bez trenera