Kontekst meczu MKS Perła Lublin - KPR Ruch Chorzów był jasny. Lublinianki walczą o srebrne medale, natomiast zespół z Chorzowa potrzebuje cudu, by uniknąć zajęcia ostatniego miejsca w PGNiG Superlidze Kobiet. Obowiązkiem wielokrotnych mistrzyń Polski było wysokie zwycięstwo.
Jak się jednak okazało, lubelska drużyna długo męczyła się ze ślązaczkami. - Ciężko o motywację na mecz, kiedy wie się, że gra się z zespołem ostatnim w lidze, który niewiele wygrywa i jest zdecydowanie słabszy - powiedziała szczerze Weronika Gawlik, bramkarka MKS-u Perły Lublin.
- Zabrakło nam w pewnym momencie koncentracji. Były rzeczy których spodziewałyśmy się, a nie powinnyśmy, czyli decyzje sędziowskie dla nas dziwne. Chciałyśmy pograć trochę twardszą piłkę ręczną, a nie można było zawsze się zderzyć. To sprawiało nam trudność - dodała Gawlik.
Czy to spotkanie zmobilizuje lublinianki przed kolejnym spotkaniem w Piotrkowie Trybunalskim? - Trudno o mobilizację, czterobramkowa przewaga nie jest mobilizująca. Powinnyśmy wygrać dziesięcioma bramkami, albo wyższą liczbą bramek. Mam nadzieję, że w przyszłości takie mecze będziemy tak wygrywać. W sobotę czeka nas ciężkie spotkanie, może przyoszczędziłyśmy siły i znajdzie to odzwierciedlenie właśnie wtedy - podsumowała bramkarka.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: głośno o 12-latku. Zwróć uwagę na jego technikę