PGNiG Superliga Kobiet. Katarzyna Wilczek widzi aspekt, który mógł odmienić losy meczu w Lublinie

Materiały prasowe / KPR Gminy Kobierzyce/Michał Ciechanowicz / Na zdjęciu od lewej: Katarzyna Wilczek
Materiały prasowe / KPR Gminy Kobierzyce/Michał Ciechanowicz / Na zdjęciu od lewej: Katarzyna Wilczek

Zawodniczki KPR-u Ruch Chorzów przegrywając w Lublinie 24:28 z miejscową MKS Perłą, pokazały się z bardzo dobrej strony. Katarzyna Wilczek mimo przegranej była zadowolona z wyniku. Przyznała jednak, że jej zespół jechał po zwycięstwo.

Szczypiornistki KPR Ruch Chorzów z podniesionymi głowami mogły opuszczać parkiet w Lublinie. Do przerwy remisowały 13:13, a miały nawet piłkę, która mogła pozwolić im zejść do szatni z prowadzeniem. W drugiej części meczu, bardziej doświadczone i ograne na arenie międzynarodowej zawodniczki MKS-u Perły Lublin nie pozwoliły na niespodziankę, jednak mimo wszystko zespół gości, zamykający ligową tabelę, trzymał dystans.

Zawodniczki z Chorzowa były dobrze przygotowane na mecz z faworytkami. - Spodziewałyśmy się dobrej gry ze strony rywala, jednak nie przyjeżdżałyśmy z myślą, że przegramy czy oddamy mecz. Przyjechałyśmy z myślą zwycięstwa, bo każde punkty są dla nas na wagę złota, z takim nastawieniem przyjechałyśmy do Lublina. Nie patrzyłyśmy na tabelę, a na to że chcemy powalczyć - powiedziała Katarzyna Wilczek, szczypiornistka Ruchu.

Punktów Ruch w Lublinie nie zdobył, jednak taka postawa drużyny daje optymizm przed końcową fazą sezonu. - Pomimo przegranej, jestem zadowolona z tego wyniku. Zabrakło niewiele - trochę chłodnej głowy w końcówce i jak każda z nas popełniłaby jeden błąd mniej, to ten wynik mógł być zupełnie inny - podsumowała Wilczek.

Czytaj także:
MKS Perła w walce o srebro, ale styl do poprawy

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: głośno o 12-latku. Zwróć uwagę na jego technikę

Źródło artykułu: