PGNiG Superliga Kobiet. Nieudana pogoń KPR-u Gminy Kobierzyce

Materiały prasowe / Michał Ciechanowicz/KPR Gminy Kobierzyce / Na zdjęciu: Mariola Wiertelak
Materiały prasowe / Michał Ciechanowicz/KPR Gminy Kobierzyce / Na zdjęciu: Mariola Wiertelak

KPR Gminy Kobierzyce przegrywał w Lublinie z MKS-em Perłą już 15:22. W samej końcówce drużyna z Dolnego Śląska była jednak blisko wyrównania. Mariola Wiertelak przyznała, że bardzo ubolewa nad porażką.

Spotkanie w Lublinie miało olbrzymią wagę w kontekście walki o srebrne medale. Przed meczem minimalną przewagę miał KPR Gminy Kobierzyce, który do tego miał na swoim koncie jedno spotkanie rozegrane mniej. MKS Perła Lublin chcąc liczyć się w grze o wicemistrzostwo Polski, musiał wygrać.

Wydawało się, że lublinianki łatwiej wygrają, jednak KPR próbował odrobić straty. Ostatecznie bezskutecznie. - Bardzo ubolewamy nad tą przegraną, bo przegrywałyśmy już różnicą siedmiu bramek, a skończyło się na jednej. Troszkę szkoda, że były problemy z zegarem, bo nie miałyśmy świadomości ile zostało czasu. Kierownik z ławki nam mówił, ale to nie to samo - powiedziała Mariola Wiertelak, zawodniczka zespołu z Kobierzyc.

Do nietypowej sytuacji doszło w drugiej połowie, kiedy zepsuła się tablica wyników. Z Czy zawodniczka KPR-u spotkała się wcześniej z taką sytuacją? - Nie kojarzę, żeby zdarzyła się taka sytuacja. Bardzo szkoda, bo może inaczej by to wyglądało - przyznała Wiertelak.

Mimo porażki, KPR Gminy Kobierzyce wciąż ma wszystkie karty w swoich rękach. - Jak wygramy wszystkie mecze do końca, to mamy srebrne medale i mam nadzieję, że tak będzie - podsumowała Mariola Wiertelak.

Czytaj także: 
Zmiana mistrza, na złoto czekały dekadę 
Zagłębie zaczyna celebrować

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: amatorzy mieli skakać do wody. Brutalne zderzenie z rzeczywistością!

Komentarze (0)